Obróciłam się gwałtownie do tego
kogoś, a tym kimś okazał się chłopak na którego wylałam
alkohol.
-Czego chcesz? -wysyczałam przez zęby.
-Chciałem... przeprosić. Wiesz jestem
już trochę napity no i... -chłopak nie dokończył. Na twarzy
zrobił się cały zielony. Chciałam się od niego odsunąć bo
wiedziałam co zaraz się stanie ale ten dalej trzymał mnie za
nadgarstek. Po chwili puścił na mnie pawia. Byłam cała brudna od
jego wymiocin od bluzki po spodnie.
-Fuuuj! - tylko tyle z siebie
potrafiłam wykrzyczeć.
-O kur*a. Przepraszam!
-Chłopie coś ty najlepszego zrobiło!
Pogięło Cię! Nie mogłeś się obrócić?! Tylko prosto we mnie
zwymiotować?! -krzyczałam na niego jak by ktoś mi wsadził szpilkę
w dupę.
-Sorry, nie chciałem... serio....
chodź może odwiozę Cię do domu?
-W tym stanie?!
-Yyy... no to może ty weź poprowadź.
-chłopak wyjął z kieszeni kluczyki do samochodu i mi je podał.
-Chodź tutaj jest mój samochód.
Obydwoje do niego wsiedliśmy.
Odpaliłam samochód i odtworzyłam okna bo nieźle ode mnie waliło.
-Jeszcze raz przepraszam. Nie chciałem,
głupio wyszło... A no i tu jest twoja kasa... -chłopak niepewnie
podał mi pieniądze.
-Weź się nią wypchaj. -powiedziałam
oschle, ten rzucił kasę na tylne siedzenie, na co ja wydobyłam z
siebie zwykłe Pff..
-A tak ogółem to jestem Justin.-
przedstawił się, i wystawił rękę w moim kierunku.
-Monika, nie podam Ci ręki bo jest
lepka od twoich wymiocin.- ten cofnął rękę.
Po paru minutach byłam już pod
wielkim szklanym budynkiem. Po mnie Justina było widać, że jest
zdziwiony, że taka „zwykła” kelnerka mieszka w takim budynku.
-Coś nie tak? -zapytałam go, machając
mu jego kluczykami przed twarzą.
-Nie wszystko okej. Tylko ty na pewno
tu mieszkasz?
-Tak, jak bym tutaj nie mieszkała nie
przyjeżdżała bym tutaj. To chyba logiczne...
-No, tak. Tylko....no... wiesz...
musisz dużo tam zarabiać skoro, mieszkasz w jednym z najdroższych
mieszkać w Nowym Jorku.
-Mam bogatych rodziców. -jego wyraz
twarzy zrobił się jeszcze dziwniejszy niż przed chwilą.
-To po jaką cholerę pracujesz jako
barmanka?
-Długa historia i nie mam zamiaru Ci
się z niej tłumaczyć. Trzymaj lepiej te kluczyki bo ręka mi już
drętwieje. -wziął ode mnie kluczyki. Miałam już wysiąść kiedy
wpadło mi do głowy jedno pytanie.
-Jak chcesz wrócić do domu skoro
jesteś piany?
-Normalnie, siądę za kierownicę i
pojadę.
-Jesteś pojebanym człowiekiem.-
skwitowałam, na co ten po prostu cwaniacko się uśmiechnął.
-To powodzenia abyś się nie
zabił...abyś nie pozabijał ludzi po drodze.
-Spokojnie, to nie jest moja pierwsza
jazda po pijaku.
-Tak, to potwierdza to, że jesteś
mega pojebanym człowiekiem i trzeba się trzymać od ciebie jak
najdalej.
-To nie było miłe.
-Ja nie jestem miła. Nara. - w końcu
wyszłam z samochodu. Wchodząc do budynku udałam się od razu do
windy, wcisnęłam przycisk 25. Ludzie którzy koło mnie stali,
dyskretnie próbowali zatkać nos, odgonić smród który ode mnie
się wydobywał. Na co ja tylko chytrze się uśmiechnęłam.
Dojechałam na 25 piętro i szybko opuściłam windę i weszłam do
domu. Zrzuciłam z siebie obrzygane ciuchy i weszłam do salonu. Jak
zwykle nikogo nie było, a na stole leżała karteczka od rodziców.
„Pojechaliśmy na delegację, jak
dobrze pójdzie to wrócimy za dwa tygodnie lub później. Jeszcze do
Ciebie zadzwonimy. Bądź grzeczna i pamiętaj aby chodzić do pracy.
Mama i Tata.”
Na mojej twarzy
widniał wielgachny uśmiech, dwa tygodnie bez marudzenia. Poszłam
do łazienki i wzięłam długą gorąca kąpiel z bąbelkami a do
tego z papierosem w ustach. Lepiej być już nie może.... Po 30
minutach wyszłam i się ogarnęłam. Poszłam do naszego „mini
kina” i zaczęłam oglądać film, nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
________________________
Wow! Pod ostatnim rozdziałem było 7 komentarzy! DZIĘKUJĘ! <3 Może uda się teraz dobić do 10? Było by bardzo miło ; )
A tak to jak wam podoba się przebieg wydarzeń, jakieś opinie?
A tak już na zakończenie, jeżeli chce ktoś być informowany o nowych rozdziałach niech napisze w komentarzu ; )
Czytasz-Komentuj ; )