piątek, 29 marca 2013

Rozdział 14


Obudziłam się rano wtulona w Justina. Przypomniałam sobie dokładnie wczorajszy wieczór, na samą myśl o tym dostawałam rumieńców na twarzy a moje usta zmieniały się w jeden wielki uśmiech.
Wstałam z łóżka i pozbierałam moją bieliznę z podłogi i ubrałam ją na siebie. Z walizki wyciągnęłam krótkie spodniki i bluzkę na ramiączka ubrałam ciuchy i usiadłam na fotelu. Na stoliku leżała paczka papierosów, wyciągnęłam z niej jednego i odpaliłam go. Nie ma nic wspanialszego niż poranek z papierosem, patrzenie na piękny widok Paryża i chłopak leżący nagi w łóżku. Można sobie lepiej wyobrazić poranek? Raczej wątpię.
Z dymu papierosa zrobiłam kilka idealnych okręgów. Skończyłam palić i nie było nigdzie popielniczki, więc odłożyłam peta na stoli przy okazji go gasząc.
Usłyszałam głośne kaszlenie, popatrzyłam na Justina który zaczął machać ręką przy swojej twarzy.
-Kurwa otwórz okno bo zaraz tu zdechnę. -krzyknął kaszląc.
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam i otworzyłam okno na rozcież. Odeszłam od okna i podeszłam do chłopaka, usiadłam koło niego z uśmiechem na twarzy. Ten podciągnął się na łokciach do góry i przeczesał swoje włosy palcami.
-Chodź tu bliżej.-poklepał miejsce koło siebie.
Usiadłam bliżej niego i przybliżyłam swoją twarz do jego muskając ustami jego policzek. Ten złapał mnie za biodra i położył tak aby on leżał na de mną.
-Chodzę z aniołem a za razem diabłem który chce minie udusić.
-Przepraszam, nie chciałam tego.-powiedziałam z minką szczeniaczka.
-Coś mnie to nie przekonuje. Chciałaś mnie zamordować. -mruknął mi do ucha.
-A może to Cię przekona. -szepnęłam przyciągając jego twarz bliżej mojej. Namiętnie go pocałowałam na co ten odwzajemnił mój pocałunek.
-Nie za bardzo mnie nie przekonałaś. Powinnaś się bardziej postarać.
-Masz coś konkretnego na myśli?-zapytałam z uniesioną jedna brwią.
-Mój przyjaciel chciał by się z tobą bliżej poznać, jest już nawet gotowy do tego.
Prychnęłam pod nosem.
-A czy wczorajszego wieczoru nie poznaliśmy się z twoim przyjacielem zbyt dobrze?
-Ale to była twoja dolna część a on by chciał poznać jeszcze górną.
Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi aż po chwili skapnęłam się o co jest grane, że aż z tego wszystkiego otworzyłam lekko buzię.
-Czyli mogę to uznać za zachętę?
-Nie, to nie jest zachęta.-pokręciłam przecząco głową.
-To co byś powiedziała coś za coś?-poruszał przy tym brwiami w górę i w dół.
-Co masz na myśli?
-Po prostu powiedz, że się zgadzasz.
-Ale na co mam się zgodzić?
-Zaufaj mi i powiedz, że się zgadzasz.
-Justin.
-Powiedz, że się zgadzasz i tyle. Nie pożałujesz tego, obiecuję.
-No dobra zgadzam się.
Justin cwaniacko się uśmiechnął i wszedł pod kołdrę. Poczułam jak kładzie ręce na moich szortach i je ściąga, po czym majtki.
-Justin, co to robisz?!-zapytałam szokowana całą sytuacją.
-Zaufaj mi.-krzyknął spod kołdry.
Spodenki i majtki wyrzucił na podłogę a moje nogi rozszerzył.
-Justin nie jestem pewna czy to....
Nie dokończyłam poczułam, że usta Justina są coraz bliżej mojego miejsca intymnego i je całują. Cicho jęknęła a po chwili poczułam jak język Justina zaczął wchodzić i wychodzi, jeździł nim po mojej łechtaczce co doprowadzało mnie do istnego szaleństwa. Złapałam go za końcówki jego włosów i zaczęłam klnąc na głos. Nie mogłam wyrobić byłam coraz bliżej orgazmu. Justin jeszcze mocniej przycisnął swój język do mojej kobiecości i wszedł języki i zaczął w środku robić przeróżne kombinacje nim, aż moje ciała wygięło się w łuk co oznaczało, że doszłam. Justin złożył na niej ostatni pocałunek i wyszedł spod kołdry.
-Mówiłem, że nie będziesz, żałować.-powiedział z uśmiechem na ustach. -To co rewanż?
Leżałam i ciężko oddychałam, kurwa on właśnie doprowadził mnie do najlepszego orgazmu świata i każe mi się rewanżować kiedy ja nie mam siły, ale dobra niech mu będzie.
-Rewanż. -powiedziałam krótko ale stanowczo.
Pociągnęłam go za rękę tak aby wstał z łóżka.
-Ja tam wolę na leżąco. -powiedział opierając się.
-A ja wolę jak ty będziesz stał bo mi będzie łatwiej, a jak nie to proszę bardzo idź się ubrać.
-Okej już nic nie mówię.
Justin grzecznie wstał a ja uklęknęłam przed nim. Zaczerpnęłam cicho powietrze tak aby nie usłyszał. Chwyciłam jego penisa i delikatnie wsadziłam go do buzi. Na początek zaczęłam bawić się jego czubkiem na co Justin jęknął a mnie zachęciło to do dalszej roboty. Wsadziłam go do buzi i zaczęłam wykonywać szybkie ruchy ręką jak i głową. Chłopak złapał mnie za włosy i pomógł ustalić najbardziej odpowiadający mu rytm.
Justin zaczął cicho jęczeć co mi się spodobało i przyśpieszyłam  po 10 minutach Justin spuścił mi się do buzi, a ja połknęłam ciepła substancję i wstałam.
Justin wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem.
-Coś nie tak? -zapytałam troszkę zdziwiona, myślałam  że będzie się uśmiechał, że mu dobrze zrobiłam a tu takie nic.
-Wszystko dobrze. Dziewczyno to było niesamowite!-uśmiechnął się od ucha do ucha i mocno mnie przytulił całując w czoło.
Kiedy mnie tak przytulał poczułam, że jego penis cały czas stoi na baczność na co tylko lekko się zaśmiałam.
Musnęłam jego usta i się od niego odsunęłam. Rozejrzałam się po pokoju za dolną częścią garderoby.
-Czego szukasz? -zapytał Justin podążając za moim wzrokiem.
-Ciuchów. -powiedziałam odwracając się do niego tyłem i zobaczyłam je. Zrobiłam krok w przód kiedy Justin złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Podobasz mi się jak jesteś naga-mruknął mi niczym kto do ucha. -Lecz tutaj przeszkadzają mi dwie rzeczy.
Podniosłam pytająco brew a ten jednym ruchem zdjął mi bluzkę a potem biustonosz.
-Ej niedawno co się ubrałam. -zaprotestowałam chcąc podnieść rzeczy z podłogi, lecz ten złapał mnie w talii i zaniósł do łóżka, przykrył nas kołdra i pocałował w czoło.
-A ty co odwalasz? -zapytałam patrząc się na niego jak na kretyna.
-A ty nigdy nie chciałaś spędzić całego dnia nago? Ja zawsze chciałem ale nie było odpowiedniej osoby.
-A ja jestem odpowiednia? -zapytałam zaplatając ręce wokół jego szyi.
-Jak najbardziej skarbie.-musnął mój policzek.
-To co teraz tak do 15 będziemy tutaj leżeć?
-Możemy tylko leżeć albo jeszcze to.-zaczął całować moją szyję po czym przeszedł na usta.
I tak właśnie spędziliśmy czas do godziny 14.
-Justin wiesz, że musimy już się zbierać bo o 15 się umówiliśmy z Oliverem.
-Yhm.... jeszcze 5 minut. -powiedział błądząc swoją ręką po moim nagim brzuchu.
-Dalej wstawaj.-szturchnęła go łokciem.
-Musimy iść? Nie możemy już tutaj leżeć do końca dnia.
-Ha! Chciał byś. Jak chcesz to sobie tutaj leż ja idę pod prysznic.
-Prysznic? -powiedział nagle ożywiony.
-No a co?-wstałam z łóżka owinięta kołdrą.
-No to chodźmy. -wyskoczył nagi z łóżka pociągnął mnie za rękę tak mocno, że pusiłam kołdrę i wbiegłam za nim do łazienki.
-Co ty Bieber odpierdalasz?
-Prysznic bierzemy. -uśmiechnął się wchodząc do kabiny i ciągnąc mnie za nim.
-Ale chodziła mi, że osobno.
-A mi, że razem. -zaśmiał się i wziął gałkę od prysznica, puścił wodę i ochlapał mi całą twarz.
-Ej!-krzyknęłam krztusząc się woda którą cały czas mnie lał.-Przestań!- próbowałam się bronić lecz moje niezgrabne ruchy spowodowały to, że upadłam i uderzyłam się w tyłek.
-Kurwa tyłek mnie boli przez ciebie! Przestań lać na mnie tą wodę.-Justin zakręcił wodę i kucnął na de mną podając mi rękę. Złapałam ją i pociągnęłam do siebie aby on również się przewrócił-udało się.
-To bolało. -wymamrotał pod nosem.
-No co ty nie powiesz. -zaśmiałam się.
Obydwoje się podnieśliśmy.
-Idiota.-wzięłam gałkę od prysznica i tym razem ja go oblałam wodą.
-Dobra dosyć. -powiedział zabierając mi ja z ręki.
-A ty mogłeś? -zapytałam oburzona krzyżując ręce na piersiach.
-Tak ja mogłem. Ale chciałem Ci przypomnieć, że jesteśmy umówieni z Oliverem. Pamiętasz?
-Pf. To nie fair.- burknęłam rzucając w niego gąbką. -Umyj mi lepiej plecy. -obróciłam się do niego tyłem i włosy dałam do przodu.
-Już się robi księżniczko.
Obydwoje się umyliśmy i wyszliśmy spod prysznica owinięci ręcznikami. Rozczesałam włosy i i je wysuszyłam. Wyszłam z łazienki do pokoju i przebrałam się w ciuchy które rano miałam na sobie.
Przeczesałam jeszcze raz moje długie loki szczotką i byłam gotowa.
-Jesteś już gotowy?
-Jeszcze chwila tylko ubiorę bluzkę. -odpowiedział wychodząc z łazienki przy czym zaprezentował swój wyrzeźbiony brzuch. Jak zwykle na jego widok się uśmiechnęłam. Justin ubrał na siebie koszulkę i byliśmy już gotowi.
Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się do taksówki. Wyjąkałam parę słów po francusku i taksówkarz zawiózł nas na umówione miejsce.
Pod wieżą Eiffla był tłum ludi.
-Wiesz co powinniśmy się z nim umówić w mniej ruchliwym miejscu.
-No co ty nie powiesz skarbie? -zaśmiał się Justin rozglądając dookoła w poszukiwaniu Olivera.
-Chyba go widzę tylko czy ach no tak idzie z Williamem.
-Gdzie ty ich widzisz? -zapytał wytężając wzrok.
-Patrz widzisz te seksowne spodnie w panterkę i koszulkę z lewem? -pokazałam palcem.
-O kurwa, to się dopiero nazywa stylówa.
-Ej Oliver jest po prostu oryginalny. -mruknęłam machając w jego stronę.
-Nie da się zaprzeczyć. Pasował by do Snooki ona tak samo ma obsesję na punkcie drapieżnych zwierząt.
-Przedstaw Oliverowi męską wersję Snooki to na pewno się za nią zabierze.
-A co było by z Williamem?
-Zerwał by z nim albo stworzyli by sobie trójkącik, chociaż osobiście wolała bym to pierwsze.
-Nie lubisz go? -zapytał Justin zdziwiony wpatrując się w chłopaków którzy byli coraz bliżej.
-Coś mi się w nim nie podoba, mam złe przeczucie. Można to nazwać kobieca intuicją.
-Co możesz nazwać kobiecą intuicją? -zapytał Oliver podchodząc do mnie i całując w policzek. -Cześć Justin.-podał mu rękę na przywitanie.
-To, że dobre przeczuwałam, że się szybko znajdziemy. Justin jak zwykle zaczął marudzić, że tutaj jest zbyt wiele ludzi aby się odnaleźć i tak dalej.
-Ach no tak, jest mały tłok. -uśmiechnął się chłopak. -To co idziemy coś przekąsić czy chcecie wejść na wierzę Eiffla?
-Ja to jestem głodna! Cały dzień nic nie jadłam!
-To co wy robiliście przez cały dzień ?-zapytał się Oliver.
Na myśl o tym co robiliśmy na mojej twarzy pojawił się uśmieszek.
-Książki czytaliśmy.-powiedziałam pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.
-Książki czytaliście a to ciekawe chyba nawet wiem jaką książkę, zgaduję, że tą samą co my wczoraj z Williamem.
-Może..... Chodźmy już głodna jestem!-burknęłam pod nosem i wszyscy udaliśmy się do restauracji.
Usiadaliśmy przy pierwszym wolnym stoliku. Kelnerka przyniosła nam menu.
-Fuj! Zapomniałam ile tutaj jest potrwa ze ślimaków.-oburzyłam się na co całą trójka głośno się zaśmiała.
-Bardzo śmieszne. Jest tutaj coś nie związanego ze ślimakami.- zapytałam przewracając kartę dań.-O to nie brzmi jak ślimak!
Poczułam wibracje w mojej kieszeni i wyciągnęłam telefon dostałam sms od ROBINA
Przełknęłam głośno ślinę i przez moment zastanawiałam się czy powinnam odczytywać sms ale moja ciekawość wygrała i nacisnęłam na niego
Miłych wakacji w Paryżu”
Rozszerzyłam oczy do granic możliwości a usta same mi się otworzyły.
-Wszystko w porządku?-zapytał zaniepokojony Oliver.
-Tak,tak wszystko dobrze. Przeprosimy was na chwilę, muszę porozmawiać z Justinem.-powiedziałam ciągnąc Justinem za sobą. -Zamówcie nam coś co nie jest związane ze śliniakami.
Wyszliśmy na zewnątrz i z torebki wyciągnęłam papierosa, szybko odpaliłam go i zaciągnęłam się nim.
-Wyciągnęłaś mnie tylko po to aby zapalić?-zapytał opierając się o ścianę.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko wypuściłam z siebie dym i podałam mu telefon na otwartym sms. Justin tak samo zareagował jak ja.
-Skąd on do kurwy nędzy wie gdzie ty jesteś?! Przecież nikomu nic nie powiedziałaś prawda?!-krzyknął na mnie.
-Oczywiście, że nie! Nawet moi rodzice nie wiedzą gdzie jestem! I proszę Cię nie krzycz na mnie bo jestem już wystarczająco zestresowana! -odpowiedziałam zaciągając się papierosem.
-Przepraszam.-jego ton momentalnie się zmienił. -Ale jakiś sobie pomyślę, ze ten chuj wie gdzie jesteś i będzie chciał odpierdolić jakiś numer to mnie krew zalewa.
-Justin.-szepnęłam wyrzucając papierosa. -Boję się.
-Nie bój się.-powiedział rozszerzając ręce i przybliżając się do mnie. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.
-Przy mnie nic Ci się nie stanie. Obiecuję Ci to.  
______________________________________
10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i tak jak obiecałam nowy rozdział!
 Teraz nowy rozdział najwcześniej pojawi się w następny piątek ze względu na to, że jadę do rodziny w góry i tam nie będę miała jak dodawać rozdziałów bo będę bez internetu ale są plusy. Przez ten czas co tam będę postaram napisać się kilak rozdziałów co wiąże się  tym, że częściej będę dodawać tutaj.
A jak by tak pod tym rozdziałem było 12 komentarzy to była bym BARDZO szczęśliwa, więc co bierzecie się za komentowanie? 
No i napiszcie jak wam się podobał rozdział.
czytasz-komentuj 

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 13


Staliśmy wszyscy w drzwiach nie wiedząc co zrobić. Panowała niezręczna cisza aż moja głupota odezwała się.
-Wpuścisz nas do środka czy będziesz kazał nam tak tutaj stać?
-Ach. Tak wejdźcie. -zaprosił nas przy czym zrobił gest ręką abyśmy weszli do środka.
Jego mieszkanie nie było dosyć duże ale panował tutaj jeden wielki bałagan. Jak widzę musiałam przeszkodzić albo trafić na sam koniec ich stosunku. Świetnie to moje wyczucie czasu.
-Siadajcie. -pokazał na kanapę na której widniała czyjaś bielizna. Szybko tam podszedł i zrzucił majtki na podłogę.
-Więc.... co Cię tutaj sprowadza?- zapytał siadając na krześle naprzeciwko nas, a na krześle obok chłopak który otworzył nam drzwi.
-Stęskniłam się za przyjacielem który najwyraźniej jest w szoku, że tu jestem. Chciałam zrobić Ci niespodziankę nie sądziłam, że ekhem wam przeszkodzę.
-Niespodziankę to zrobiłaś dalej nie wieżę, że tu jesteś ale oczywiście jestem szczęśliwy. Tylko jak byś tak zadzwoniła, uprzedziła były by miło. Tak jak każdy też mam swoje życie seksualna i inne duperela.
-Tak, wiem, wiem, wiem. Ale po prostu jakoś mi nie przyszło do głowy, że akurat będziesz się kimś pieprzyć.
Kontem oka widziałam, że Justin ma szeroko otwarte oczy i nie wie co się dzieje, za pewne powinnam ostrzec go, że mój przyjaciel jest gejem ale każdemu może się zdarzyć zapomnieć.
-Jak byś mnie nie znała. Wiesz, że mógł bym seks uprawiać 24/7.
-Napalony zboczeniec. -mruknęłam pod nosem. -Może byś się pochwalił nowym chłopakiem?
-Ach no tak jak bym mógł o nim zapomnieć to jest William.-pokazał ręką na chłopaka.
-Cześć miło mi jestem Monika.-wstałam i wyciągnęłam rękę po czym on lekko uścisnął.
-A ty nie przedstawisz swojego.... kolegi? Chłopaka?
-To jest Justin. -chłopacy uścisnęli sobie dłonie a po mojej głowie przebiegła taka jedna myśl A co jeżeli Justin nie toleruje gejów? Ups... Mam nadzieję, że jest tolerancyjnym człowiekiem.
-Więc chłopak, kolego? A może znając twoje szalone pomysłu uciekliście do Vegas i wzięliście ślub i....
-.... i jesteśmy małżeństwem już od 4 dni i adoptowaliśmy pandę która umie stepować.
-Wiedziałem! -powiedział i entuzjastycznie klasnął w ręce. -Ale tak na serio.
-Znamy się już parę tygodni.
Niby nic między nami nie ma takiego ale się już kilka razy całowaliśmy, spaliśmy w jednym łóżku, prawie uprawialiśmy seks ale nie byliśmy parą ani nic takiego.
-No super my z Williamem też znamy się już ileś tam tych tygodni ale chodzi mi....
-Tak wiem o co ci chodzi.-powiedziałam.
-Więc...-zaczęłam ale Justin mi przerwał.
-Jesteśmy dobrymi znajomymi. I jakoś tak wyszło, że znaleźliśmy się w Paryżu wśród....
-Pedałów?- zapytał Oliver.
Po minie Justina było widać, że poczuł się głupio.
-Raczej ludzi o różnych seksualnych...... no wiecie o co mi chodzi.
-Spoko już się przyzwyczaiłem do tego. Monice jakoś tak często w miejscach publicznych wylatuje z głowy moje imię i krzycy EJ PEDALE CZEKAJ NA MNIE BO ZARAZ JAKIŚ GEJ CIĘ WYRUCHA! -krzyknął.
-Wcale tak nie robię!-oburzyłam się.
-Yhm.... wtedy jesteś zbyt piana aby co kol wiek pamiętać.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem porucz mnie.
-Ha,ha,ha. -normalnie się uśmiałam. -Może byśmy jutro gdzieś wyskoczyli czy coś bo widzę, że teraz to nie najlepszy pomysł.
-No spoko. Możemy pójść na zwiedzanie Paryż gdzieś tak z rana.... o 15.
-No tak z rana.-powtórzyłam jego słowa śmiejąc się pod nosem
-No to jutro o 15 pod wieżą Eiffla? -powiedziałam wstając z łóżka.
-Dobra niech będzie.
Justin wstał za mną i ruszyliśmy w stronę drzwi. Za nami poszedł Oliver i William.
Pożegnaliśmy się z nimi i wyszliśmy z bloku.
-Wiesz o tym, że uprzedza się kogoś że jego przyjaciel jest gejem? Bo potem wychodzą niezręczne sytuacje?
-Zapomniałam o tym, e Oliver jest niewyżytym seksualnie człowiekiem.
-I o tym, że jest gejem.-przypomniał mi łapiąc taksówkę.
-To też ale chyba nie masz nic do gejów? -zapytałam wsiadając do taksówki.
-Nic nie mam. Jestem tolerancyjny ale zaoszczędziła byś mi szoku. Myślałem, że weszłam do jakiegoś burdelu a nie do domu. Wszędzie panterka, kajdanki, bicze, stringi i inne rzeczy.
-Dobra moja wina powinnam Cię ostrzec.
Po 20 minutach byliśmy już w pokoju hotelowym
-I co teraz robimy? -zapytałam znudzona.
-Możemy posiedzieć i pogadać o niczym, pooglądać telewizję, poczytać książkę, zagrać w kółko i krzyżyk lub w statki albo to. -powiedział podchodząc do mnie, zbliżył się i musnął moje usta.
-Chwila, nie.
-Czemu?-zapytał się zdziwiony.
-Co między nami jest? Niby nic takiego ale jeżeli jesteśmy ze sobą to albo się całujemy lub prawie uprawiamy seks. Jeżeli mi nie powiesz nici ze wszystkiego.
-Nie wiem. -mruknął.
-No właśnie. Ja też nie wiem i nie chce mi się bawić w seks zabawkę na jakiś czas.-powiedziałam wstając i wyciągając z walizki piżamę. Wzięłam ja do łazienki i wzięłam długi prysznic.
Wychodząc z niej Justin siedział przed laptopem nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Usiadłam na łóżku a on wstał od biurka i wszedł do łazienki.
Podniosłam telefon z szafki nocnej i zaczęłam się nim bawić. Nic ciekawego nie było, nawet Robin nie dawał znaku życia. Co mi się bardzo podobało. Znudzona zaczęłam podrzucać telefon w górę i w dół. Trwało to z 20 minut. P tym czasie Justin wyszedł z łazienki a ja wymyślałam to coraz bardziej zwariowane salta z telefonem. Chłopak złapał telefon i odłożył go na bok . Usiadł koło mnie na łóżku.
-Nie wiem co do ciebie czuję. To jest coś dziwnego. Niby jesteś zwyczajna ale coś do ciebie mnie ciągnie tylko nie wiem co. Jesteś przepiękna tego nie da się ukryć w makijażu jak i bez, masz świetne pouczcie humoru ogółem jesteś idealna. Podobasz mi się ale Cię nie kocham. Więc nie wiem co mam Ci odpowiedzieć na pytanie co między nami jest. Sam chciał bym znać na nie odpowiedź.
Mój zajebisty mózg zaczął sobie coś tam w głowie układać aż moje usta przemówiły.
-Czyli Cię pociągam?
-No tak.-odpowiedział zdziwiony tym pytaniem.
-Co masz teraz ochotę zrobić jak tak na mnie patrzysz?
-Może lepiej nie odpowiem bo jeszcze w twarz dostanę.
-Powiedz.
-Mam ochotę na ciebie.
-To rób to. -powiedziałam uśmiechając się.
Raz się żyje.[Ostrzegam scena +18, wiem, że i tak będziecie ją czytać ; p]
Justin zbliżył się do mnie i zaczął namiętnie całować moje usta.W tej chwili pragnęłam tylko i wyłącznie chłopaka, który spoglądał na mnie z podnieceniem w oczach. Delikatnie musnęłam jego usta. Usiadłam okrakiem na jego kolanach i powoli jeździłam rękami po jego gorącym ciele, co trochę całując mu szyję. Chłopak nie tracąc więc czasu, energicznie ściągnął moją bluzkę i rzucił gdzieś w kont pokoju. Uśmiechnęłam się. Nie pozostawiając dłużna zrobiłam to samo. Zaczęłam językiem jeździć po jego idealnie wyrzeźbionej klacie. Po chwili to on przejął inicjatywę. Jednym ruchem ręki ściągnął mi stanik i zaczął masować moje piersi. Cicho jęknęłam. Uwielbiałam kiedy jest taki precyzyjny. Justin pochylił się i zaczął delikatnie ssać moje sutki, przeszły mnie ciarki. Przejechałam ręką po jego miękkich włosach, lekko wyginając ciało do tyłu. Chłopak skorzystał z okazji i szybkim ruchem ściągnął pozostałą część mojego ubrania.
- To ja mam teraz być naga, a ty paradować w spodniach? - zaśmiałam się. Justin z uśmiechem na ustach wykonał moje polecenie. Chłopak położył się obok mnie i oboje przykryliśmy się kołdrą. Bieber ponownie zaczął masować moje piersi schodząc coraz niżej, przejechał językiem po swoich ustach i szybkim ruchem włożył we mnie dwa palce. Zadrżałam. Wygięłam ciało do tyłu, kurczowo trzymając go za klatę. Po chwili chłopak znalazł się znów nade mną, spojrzał na mnie i zapytał czy na pewno tego chcę. Bez zastanowienia się zgodziłam, kochałam go całym swoim sercem i byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Justin z pełnym zaangażowaniem zaczął powoli we mnie wchodzić, poczułam lekki ból, który po chwili zamienił się w uczucie, którego nigdy nie mogłam sobie nawet wyobrazić. To było coś nie do opisania. Byliśmy teraz jednością. Uśmiechnęłam się pod nosem. Justin widząc, że podoba mi się to co robi zaczął poruszać się coraz szybciej. Chłopak bardzo się wczuwał, nigdy nie widziałam go jeszcze tak skupionego. Trwaliśmy tak w sobie dobre pół godziny po czym poczułam jak ciepła sperma wypełnia moje ciało. Chłopak opadł bezwładnie na łóżko, a ja wtuliłam się w jego umięśnioną klatę. Justin prawdopodobnie już zasnął a ja rozmyślałam co przed chwilą się stało.
To jest coś szalonego, nawet jak na mnie.
Nerwowo zaczęłam bawić się palcami przy czym zaczęłam stukać w jego klatkę.
-Czemu nie śpisz?-mruknął przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie.
-Nie mogę zasnąć.
-Chodzi o seks?- zapytał podnosząc się na łokciach tak aby móc spojrzeć mi w oczy.
Nie nie odpowiedziałam tylko wpatrywałam się w jego podbródek.
-Trzeba było powiedzieć, że tego nie chcesz. Nie chciałem na Ciebie naciskać ani nic takiego.
-Wszystko jest dobrze.-lekko się uśmiechnęłam.
-Ale....
-Zastanawiam się nad tym, że przecież widziałeś ten filmik z Robinem na którym uprawiamy seks i dziwie się, że po tym wszystkim nie brzydziłeś się mnie dotknąć bo sama mam do siebie odrazę a co dopiero ty. -powiedziałam spuszczając wzrok z jego twarzy.
-Hej, nie myśl tak o sobie. Jesteś piękna i nie chcę abyś tak o sobie myślała. Ja tak o tobie nie myślę, nigdy nawet taka myśl nie przeszła mi przez głowę. To, że Robin jest dupkiem i nagrał tak intymną chwilę to nie jest twoja wina. Zrozum to!-akcentował każde słowo powoli tak jak bym była nie do końca rozwinięta.
Podniósł mój podbródek tak abym popatrzyła się prosto w jego duże brązowe oczy.
-Czyli nie uważasz mnie za dziwkę?
-Oczywiście, że nie! I nie waż się tak, więcej pomyśleć, jasne?
-Tak.-powiedziałam kiwając głową.
-To teraz chodźmy spać. I nie przejmuj się tym. Jesteś nie wspaniała!
Justin opadł delikatnie na łóżko a ja położyłam się na jego klatce.
-Dobranoc.-powiedzieliśmy obydwoje w tym samym czasie.
_________________________________________
Scena +18 została napisana z pomocą wspaniałej @ahmyselly ! Bardzo jej dziękuję bo to tylko dzięki niej powstała ta scena więc WIELKIE BRAWA DLA NIEJ! DZIĘKUJĘ!
Jeżeli pod tym rozdziałem będzie 10 komentarzy jutro dodam nowy rodziła. To co wy na to? Dacie radę?
czytasz-komentuj

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 12


Nie sapałam prawie całą noc, co chwila przewracałam się z boku na bok. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że jutro/dzisiaj polecę razem z Justinem do Paryża. Nie uważacie to za kompletne szaleństwo, debilizm? Znam chłopaka dopiero parę tygodni a lecę z nim na inny kontynent. Tak to się nazywa Monika. Może to głupio zabrzmi ale ufam mu. Co jest dziwne bo zbyt często mi się to nie zdarza abym zaufała jakiejś osobie ale cóż najwidoczniej Justin Bieber jest wyjątkiem.
Popatrzyłam na zegarek który stał na nocnej szafce i była 6.30 nie mogłam już dłużej leżeć a tym bardziej spać, więc ruszyłam swoje cztery litery i wstałam.
Wyjęłam z szafki parę ciemno fioletowych rurek do tego czarną bluzkę na ramiączka i czarną skórę. Poszłam ze wszystkimi rzeczami do łazienki i się w nie przebrałam. Potem wykonałam wszystkie poranne czynności wraz z mocnym makijażem.
Wychodząc z łazienki była 8.30, poszłam do salonu po paczkę papierosów i udałam się na balkon. Odpaliłam papierosa i rozkoszowałam się jego smakiem. Mogę przyznać, że byłam od nich uzależniona nie wyobrażam sobie nawet jednego dnia bez papierosa, to był by istny koszmar. Nie móc poczuć tego dymu, zapachu,smaku.....i tak dalej.
Spaliłam papierosa i wyrzuciłam go przez balkon. Zawsze się zastanawiałam czy kiedyś w kogoś trafiłam.
Wpatrywałam się w Nowy Jork, już dzisiaj miałam mieć za swoim oknem widok pięknej wieży Eiffla i jak równie zobaczyć się z Oliverem. Powinnam raczej do niego zadzwonić, że będę w Paryżu ale kto nie lubi niespodzianek? A tym bardziej, że dawno się nie widzieliśmy to się dupek ucieszy.
Myślałam jeszcze przez dłuższą chwilę aż po całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wstałam z krzesła i poszłam otworzyć drzwi. W drzwiach stał Justin z dwoma walizkami.
-Cześć.-przywitał mnie szerokim uśmiechem.
-Hej, wiedzę że już jesteś gotowy. Wchodź do środka.
-No ta wczoraj wieczorem się spakowałem.-powiedział wchodząc i zostawiając walizki w przedpokoju.
-To dobrze. Jesteś głodny cy coś?
-Nie, dzięki. O której wylatujemy?
-O 15 ale gdzieś tak o 13 pojedziemy już na lotnisko aby mieć odprawę z głowy.
-Dobra. Ile mam ci oddać kasy?
-Nie trzeba.
-Ale....-chciał coś powiedzieć dalej ale mu przerwałam kładąc rękę na usta.
-Mógł byś siedzieć cicho i nie marudzić? Najwyżej jak będziemy w Paryżu kupisz mi jakąś bluzkę i będziemy kwita ok?
Pokiwał głową a ja zdjęłam swoją rękę z jego ust.
-Wiesz, że są milsze sposoby uciszania ludzi niż kładzenie komuś ręki na usta? Na przykład jest taki jeden, można powiedzieć mój ulubiony, patrz.
Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie, złączył nasze usta w delikatny pocałunek. Jego usta były tak miękkie, delikatna a zarazem brutalne. Odwzajemniłam pocałunek na co on przyciągną mnie jeszcze mocniej do siebie i oparł o ścianę. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze na co ja rozchyliłam usta a on swoim seksownym językiem wślizgnął się do mojej buzi. Wymienialiśmy się śliną przez jakieś 15 minut aż obydwoje zmęczeni, głośno oddychaliśmy, nasze oddechy były nie regularne.
-Wiesz co do francuskiego pocałunku mogliśmy poczekać do Paryża, mhm było by to raczej bardziej romantycznie ale z drugiej strony jesteś zbyt cholernie seksowna aby z tym czekać.-wyszeptał Justin mi do ucha po czym musnął mój policzek.
-Jesteś niemożliwy.-wyszeptałam próbując uspokoić oddech.
-Tak wiem, przekonasz się o tym jeszcze w różnych sytuacjach.-powiedział ciągnąc mnie do salonu po czym usiedliśmy na sofie. Justin objął mnie ramieniem przyciągając do siebie a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Wiesz co? To jest cholernie dziwne. Znam Cię zaledwie parę tygodni a lecę z tobą do Paryża.
-Lepiej do Paryża niż do Las Vegas- miast grzechów co nie?
-Z tobą to ja bym mógł grzeszyć o każdej porze i w każdym dowolnym miejscu. A tak z innej beczki Robin dzisiaj coś odwalił?-zapytał spoglądając na mnie.
-Nie, chyba że o czymś nie wiem. O tym filmiku dowiedziałam się z Facebooka a od wczoraj nie wchodziłam to nie mam zielonego pojęcia.
-To się nazywają wspaniali przyjaciele lepiej wysłać link niż zadzwonić-powiedział sarkastycznie.
-Dopiero teraz zorientowałam się, że ja tak naprawdę nie mam tutaj żadnych przyjaciół. Wszyscy których tutaj znam zadają się ze mną dla rozgłosu, co cholernie boli.
-W końcu Nowojorczycy, w tym mieście każdy myśli tylko o sobie. Jeżeli niechcący na kogoś wejdziesz i przeprosisz możesz dostać wpierdol.
-Ta, piękne Stany Zjednoczone.-mruknęłam pod nosem. -Dlatego właśnie chcę na jakiś czas odpocząć od tego wszystkiego. Zrobić sobie długie wakacje.
-No to wakacje czas zacząć. Jest 12 a zanim dojedziemy na lotnisko to trochę to zajmie.
-Dobra zbierajmy się. Zadzwonisz na taksówkę?
-Jasne.-powiedział wyciągając telefon z kieszeni i wybierając numer na taksówkę.
Wzięłam swoje walizki z pokoju i poszłam na przedpokój, czekał tam już na mnie Justin.
Wzięliśmy swoje walizki i zeszliśmy na dół taksów już była na miejscu. Włożyliśmy nasze bagaże do bagażnika, wsiedliśmy do taksówki i udaliśmy się na lotnisko.
Jak zwykle o tej porze były korki. Z nudów wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam się nim bawić. Po jakimś czasie weszłam na Facebooka, jak zwykle miałam ileś tam powiadomień ale jakoś mnie to nie interesowało. Wolałam zobaczyć wiadomości których też było sporo. Dostałam kilka wiadomości typu „Wpadnę dzisiaj do ciebie o 22 i Cię przelecę”, „Ile bierzesz za godzinę?” „Zrobisz mi loda” i wiele innych z tą treścią.
-Wszystko w porządku? -zapytał Justin, najwidoczniej musiał zobaczyć po mojej minie, że się zdenerwowałam.
Nie odpowiedziałam mu tylko podałam telefon z tymi wiadomościami.
-A najlepsze jest to, że są to osoby z którymi najczęściej imprezowałam. -powiedziałam biorąc od niego telefon.
-Najlepiej by było jak byś odłączyła się od tego internetu. Jak to się mówi kozak w świecie pizda w świecie. Żadna z tych osób nie miała by na tyle odwagi aby powiedzieć Ci tego w twarz to nawet nie masz cym się przejmować.
-Pewnie masz racje.
-A kiedy jej nie miałem?
-Zarozumialec. -uderzyłam go lekko w klatkę piersiową.
-Ała, to bolało.-powiedział łapiąc się za bolące miejsce i zrobił minkę bitego psa.
-No i dobrze miało boleć.-zaśmiałam się z całej tej sytuacji
-Jesteśmy na miejscu. -powiedział taksówkarz.
Spojrzałam w bok i zobaczyłam lotnisko. Uśmiechałam się szeroko i zapłaciłam facetowi.
Wysiadaliśmy z samochodu i wyciągnęliśmy nasze bagaże i poszliśmy na odprawę.

Paryż.

-W końcu jesteśmy na miejscu myślałem, że ten lot będzie trwał w nieskończoność.
-Nie marudź wiedziałeś przecież, że do Paryża nie leci się w 5 minut tylko parę godzin.
-Dobra lepiej złapmy jakąś taksówkę. Mam nadzieję, że umiesz mówić po Francusku.
-Coś tam umiem powiedzieć. Jak udało mi się po francusku zarezerwować pokój w hotelu to uda mi się też złapać taksówkę.
Rozejrzałam się dokoła po całym placu aż w końcu zauważyłam taksówkę.
-Patrz, widzisz tam stoi.-pokazałam palcem na taksówkę.
Podeszliśmy do taksówki, włożyliśmy bagaże do bagażnika i wsiadaliśmy.
-Bonjour -przywitał nas kierowca.
-Bonjour, vous parlez anglais? -zapytałam z nadzieją, że odpowie tak.
-Oczywiście, czym gdzie zawieźć? -odpowiedział z uśmiechem.
Ulżyło mi na sercu.
-Poproszę na ten adres. -powiedziałam podając mu wizytówkę hotelu.
-Już się robi. -oddał mi wizytówkę i nacisnął pedał gazu.
Po 15 minutach byliśmy już na miejscu.
Wysialiśmy, wzięliśmy bagaże i udaliśmy się do rejestracji.
-Dzień dobry. -przywitałam się po angielsku wiedząc iż w każdym hotelu mówi się w tym języku.
-Witamy, w hotelu „le Lion d'Or” W czym mogę pomóc?
-Mam tutaj zarezerwowany pokój dla dwóch osób.
-Mogę prosić o nazwisko?
-Evans, Monika Evans.
Kobieta wpisała moje dane do komputera, po czym się uśmiechnęła i podała mi kartę do pokoju.
-Pokój 345 na 4 piętrze.
-Dziękuję.
Odeszliśmy od kobiety a nasze bagaże zabrał boj hotelowy.
-Zarezerwowałaś nam jeden pokój?
-Mówiła Ci już, że zamawiałam go po francusku bo ta babka coś kulała z angielskim, ogółem to nie wiem czemu w ogóle przyjęli ją do pracy ale dobra będą dwa osobne łóżka, więc spoko.
Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na nasze piętro. Boj wniósł nasze walizka a Justin zapłacił mu napiwek.
Pokój był ogromny tylko, że był jeden problem.
-Wiesz co? Wydaje mi się, że twój francuski nie jest zbyt dobry.
-Cicho bądź to oni musieli się pomylić.
-Yhm. Po prostu się przyznaj, że zrobiłaś to specjalnie.
-Nie prawda, pójdę na dół i to odkręcę.-powiedziałam odwracając się i idąc w kierunku drzwi.
-Poczekaj.-złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. -Mi to wcale nie przeszkadza. W końcu już kilka razy razem spaliśmy a to łóżko jest duże, to nie ma problemu.
Popatrzyłam się na niego miną „serio?!”. Ten na to tylko wzruszył ramionami i podszedł do okna.
-Popatrz lepiej jaki mamy tutaj piękny widok, można stąd nawet zobaczyć wieżę Eiffla. -Choć chcę ją zobaczyć z bliska.
-Chwila teraz? Chciałam pójść do Olivera.
-Do kogo?-zapytał zdziwiony.
-Oliver to jest mój przyjaciel. Chcę mu zrobić niespodziankę.
-To zostawiasz mnie tutaj samego?
-Chodź ze mną, poznasz go. Jest naprawdę zajebistym człowiekiem.
-Brzmi lepiej niż siedzenie tutaj samemu.
-No to chodź chcę już zobaczyć jego minę jak otworzy nam drzwi.-pociągnęłam go za rękę i zamknęłam za nami drzwi.

*
-To na pewno tutaj?-zapytał Justin, kiedy staliśmy pod drzwiami Olivera.
-Tak to na pewno tutaj, tylko on może mieć drzwi w panterkę i włochatą klamkę do drzwi.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam aż ktoś otworzy.
Drzwi się otworzyły a w nich nie było Olivera tylko jakiś chłopak owinięty ręcznikiem w pasie.
Możecie sobie teraz tylko wyobrazić moją minę duże oczy i lekko otwarte usta. Justin szturchnął mnie w bok abym się ogarnęła.
-W czym mogę pomóc? -zapytał chłopak.
-Mieszka tutaj Oliver?
-Tak, OLIVER! KTOŚ DO CIEBIE! -krzyknął.
Po chwili w drzwiach zobaczyłam mojego przyjaciela w szlafroku.
Pamiętacie jak mówiłam, że na pewno spodoba mu się ta niespodzianka? Nie powinnam być tak pewna siebie bo jego mina nie wróżyła nic dobrego. Teraz tylko by brakowało abym krzyknęła Surprise!
____________
Uch. Jest kolejny rozdział . Może jak dobrze pójdzie następny rozdział dodam w niedzielę ; )  
Jak wam podoba się nowy wygląd bloga?
Jeżeli nie chcesz wyrażać swojej opinia na temat rozdziału a czytasz bloga napisz po prostu "czytam" abym wiedziała ile jest tu osób ok? 
Również dziękuję wszystkim za miłe słowa w komentarzach i na Twitterze ;  )
czytasz-komentuj 

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 11


Weszłam do domu i osunęłam się po ścianie, podwinęłam nogi do klatki piersiowej a głowę oparłam o kolana. Nie wiem co mam zrobić. Przecież on mi nie da spokoju. Rano samochód, teraz drzwi, a potem co?! Co jeżeli nie będzie pokazywał swojej nienawiści do mnie tylko na rzeczach a w końcu zemści się na mnie? Może i Justin miał rację, że powinnam zgłosić to na policję... NIE! Nie,nie,nie .To nie będzie dobry pomysł stanie się tak jak za pewne wcześniej mówiłam, że będę miała jeszcze bardziej przejebane. Chwila on pierdolił, że zemści się również na Justinie.... Borze. Dobra, nie ma czym się martwić Justin jest dorosły umie sobie poradzić z takimi sytuacjami. Sam czytał tego sms, więc za pewne będzie ostrożniejszy.
Muszę się jakoś pozbierać do kupy. Ostatnio zachowuję się jak nie ja. Kurwa gdzie podziała się ta pewna siebie dziewczyna która miała władzę nad wszystkim i nad wszystkim , która nie bała się wyzwań?! Jaki kol wiek problem to była dla niej błahostka. Teraz to tamta dziewczyna po prostu się ulotniła, spieprzyła, zniknęła! Po prostu jej nie ma! A na jej miejsce przyszła jakaś bojaźliwa 7 latka. Chcę się taką jak kiedyś! Cholera. Trzeba wziąć się w garść bez gadania! Podniosłam się z podłogi i poszłam do swojego pokoju. Ciuchy, łóżko i inne duperele były rozwalone po całym pokoju.
-Ta... dawno tu nikt nie sprzątał.-mruknęłam do siebie.
Otworzyłam okno i zaczęłam jakoś to ogarniać. Po jakimś czasie pokój wyglądał przywozicie. Z nocnej szafki wyciągnęłam paczkę papierosów i odpaliłam jednego. Zaciągnęłam się dymem i przetrzymałam go chwilę w buzi tak aby rozszedł się po całym moim ciele, wypuściłam go. W końcu poczułam spokój, papierosy znowu zaczęły na mnie działać uspokajająco. Wzięłam laptopa i usiadłam wygodnie na łóżku. Zaczęłam przegląda różne strony aż weszłam na Facebooka -już nie pamiętam kiedy ostatni raz na niego wchodziłam. Miałam z 45 powiadomień. Zostałam odznaczona na paru zdjęciach z imprezy.
Nawet jak jestem najebane seksownie wyglądam. -samo uwielbienie.
Obejrzałam jeszcze kilka zdjęć z imprezy a potem zobaczyłam, że od kilku znajomych dostałam ten sam filmik „Napalona dziwka” patrzyłam na to jak jakaś idiotka. Po chuja ludzie wysyłają mi jakieś pieprzone pornole?!
Dobra, wejdź w to dla świętego spokoju, przecież po coś Ci wysłało to te 10 osób?
No i posłuchałam się mojego mózgu, weszłam w to. Link zaczął się ładować a po chwili można było dać już play. Na początku było widać tylko pusty pokój, po ten drzwi się otworzyły i w pokoju był jakiś chłopak całujący się z laską.... chwila,chwila,chwila KURWA! To nie jakiś chłopak tylko Robin i nie jakaś laska tylko........ja. Zamarła, po prostu zamarłam wpatrywałam się cały czas w ekran laptopa. Po jakiś 10 minutach było widać jak się pieprzyłam z Robinem. Wszyscy moi znajomi jak i przypadkowe osoby widzieli jak uprawiałam seks z Robinem. Ten dupek po prostu nas nagrał. Podniosłam laptopa i rzuciłam nim o ścianę, próbując jakoś rozładować całą złość, niestety nic nie pomogło. Jak on mógł posunąć się do czegoś tak obrzydliwego! Nie dość, że wszyscy kurwa widzieli mnie nagą to jeszcze jak ja z nim ugh ! To już przekroczyło wszelkich zasad! To już jest przesada! Borze, wszyscy mogą to zobaczyć muszę coś z tym zrobić.
Wstałam z łóżka wkurwiona jak jeszcze nigdy i poszłam do salonu po mój telefon. Odblokowałam go i wybrałam numer do Robina.
-Halo? -odezwał się zachrypnięty głos; na pewno go obudziłam.
-Co ty sobie do cholery jasnej wyobrażasz umieszczając to w internecie! A raczej jakim prawem to nagrałeś! -wykrzyczałam do telefonu.
-Kochanie, nie krzycz tak głośno głowa mnie boli. Te krzyki i jęki zostaw na wieczór.
-Dupek, pożałujesz tego.
-Yhm... już to skarbie widzę. Co zamierzasz z tym zrobić? Naślesz na mnie swojego nowego chłopaka? Naskarżysz rodzicom? Ooo a może na policję pójdziesz? Tylko nie zapominaj kim jestem, jeżeli myślisz sobie że mnie możesz czym kol wiek zastraszyć to się grubo mylisz suko. Powinnaś wiedzieć, że ze mną nie ma żartów.
-I co? Dlatego, że z tobą zerwałam chcesz mi rujnować życie?! -krzyknęła desperacko.
-Szybko się uczysz.
-Jesteś nienormalny! To co robisz jest po prostu chore! Dlaczego po prostu nie możesz o mnie zapomnieć?!
-Nie chodzi tutaj o ciebie ale o mnie. Nie lubię tego jak ludzie myślą, że są lepsi ode mnie. Nudzie mnie już ta rozmowa. A i bym zapomniał ja dopiero się rozkręcam. -rozłączył się.
Kurwa jak to się dopiero rozkręcasz! Co może być gorszego od tego, że po całym internecie lata zupełnie naga o on mnie pieprzy?!
Jebałam telefonem o podłogę ale jemy nic się nie stało, może oprócz paru zarysować. Usiadłam na kanapie i siedziałam.
Jak ja się teraz pokażę na ulicy? Kurwa znam tyle osób z Nowego Jorku, że nie da się tego wyliczyć. Przecież teraz jestem pośmiewiskiem! A w oczach osób które nawet mnie nie znają dziwką a nawet i wśród moich znajomych za pewne też padło określenie dziwka.
Nie pokażę się teraz ludziom na ulicy. Przecież każdy mógł to zobaczyć!
Po pół godzinnej histerii zaczęłam myśleć.
Dobra, muszę zająć się teraz sprawą tego filmiku aby go zablokowali. Wstałam z kanapy i podniosłam telefon leżący na podłodze. Wybrałam numer do mojego prawnika i zadzwoniłam. Tak ma już własnego prawnika jak skończyłam 14 lat były ze mną problemy co chwila coś i w końcu wyszło na to, że nie warto co chwilę szukać kogoś nowego a zostać przy jednej dobrej osobie w tym fachu i właśnie taki był Jerry- można powiedzieć, że jemu ufałam bardziej niż swoim rodzicom mogłam mu powiedzieć wszystko bez żadnych konsekwencji.
-Słucham?
-Cześć Jerry z tej strony Monika.
-O cześć słońce, w co tym razem się wpakowałaś? -przywitał mnie radośnie.
-W niezłe gówno. Po sieci lata taki filmik...na którym widać jak.... uprawiam seks z chłopakiem.-ostatnie słowa powiedziałam tak szybko, że nawet nie wiem czy Jerry zrozumiał co mu powiedziałam ale w duchu się żebym nie musiała powtarzać tego drugi raz.
-Och.. wiesz kto to zrobił?
-Tak wiem ale nie chcę go pozwać, chcę aby ten filmik zniknął z internety. Na każdej stronie jakiej tylko jest ma być zablokowany usunięty co kol wiek nie chcę aby istniał.
-Dobrze ale czemu nie chcesz oskarżyć tego kto to zrobił? -zapytał zdziwiony
-Po prostu nie chcę wpakowałam się w niezłe gówno i muszę jakoś sobie z tym poradzić nie poprzez drogę sądową.
-Monika, wiesz jak twoje rozwiązywanie kłopotów się kończy..... jeszcze większymi kłopotami.
-Tym razem tak nie będzie poradzę sobie, naprawdę. Tylko po prostu powiedz mi czy się tym zajmiesz?
-Oczywiście, że tak.-odpowiedział jak by byłą to najbardziej oczywista rzecz na świecie
-Dziękuję. -powiedziałam z ulgą.
Rozłączyłam się i położyłam telefon obok siebie.
Jedne kłopot z głowy. Teraz pozostał Robin. Nie wygram z nim, po prostu nie uda mi się. Musi on o mnie zapomnieć.... muszę zniknąć. Tak to będzie najlepsze rozwiązanie. Zniknięcie.
Kolejny raz tego dnia wykonałam telefon, tym razem do biura aby kupić bilet. Zamówiłam bilet do Paryża na jutro, wylot o 15.00
Poszłam do swojego pokoju z szafy wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować do niej pakować rzeczy. Po godzinie czasu byłam już spakowana.
Spojrzałam na zegarek i była 23. Wzięłam krótkie spodenki, bluzkę na ramiączka oraz czystą bieliznę i poszłam pod prysznic. Ciepła woda rozluźniła moje napięte mięśnie. Umyłam się truskawkowym żelem pod prysznic a na włosy nałożyłam malinowy szampon, wszystko z siebie spłukałam i wyszłam spod prysznica. Dokładnie wytarłam ciało i nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania, wysuszyłam włosy i je rozczesałam. Wyszłam z łazienki i usłyszałam jak ktoś wali w drzwi- serce mi stanęło na samą myśl, że mógł być to Robin. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam prze wizjre za drzwiami stał Justin. Odsunęłam się od drzwi i otworzyłam mu je.
-Dziewczyno, dłużej się nie dało?!
-Brałam prysznic nie słyszałam. Coś się stało ?
-Jak by to powiedzieć? -powiedział drapiąc się za kark.
Na pierwszy rzut oka było widać, że jest zakłopotany.
-Najlepiej zacznij wszystko od początku ale chodź do mnie do pokoju, nie lubię rozmawiać w drzwiach.
Zamknęłam drzwi i poszliśmy do mnie.
Justin usiadł na łóżku a ja obok niego.
-Więc o co chodzi?
-Jak byłem u siebie w domu to się tam ogarnąłem itd. potem weszłam na laptopa i zobaczyłem filmik na którym ty i...
-Nie kończ. Widziałam to.-czułam jak moje policzki momentalnie robią się całe czerwone.
Justin przybliżył się do mnie i objął mnie jednym ramieniem, położyłam mu głowę na jego ramię i zamknęłam oczy.
-Zrobiłaś coś z tym?
-Tak, pierw zadzwoniłam do Robina powyzywaliśmy się i nic tym nie wskórałam, potem zadzwoniłam do mojego prawnika aby on zajął się usunięciem tego filmiku.
-Och, przykro mi.
-Wiesz może ile osób zobaczyło ten filmik?
-Zaufaj mi, nie chcesz tego wiedzieć.
W jednej sekundzie odskoczyłam od Justina i spojrzałam na niego z kamienną twarzą
-Aż tak dużo?
Nic nie odpowiedział pokiwał tylko głową na „tak”
Kurwa.
-No to zajebiście. -powiedziałam opadając na łóżko.
Justin cały czas siedział i rozglądał się po pokoju aż jego wzrok zatrzymał się w jednym miejscu. Zaciekawiona spojrzałam w tamtym kierunki- były tam walizki.
Podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Lece jutro do Paryża.
-Po co?
-Chcę stąd wyjechać na jakiś czas. Mam już dosyć Robina w ciągu kilku dni moje życie obróciło się o 180 stopni i ja po prostu nie daję sobie rady, chcę od tego wszystkiego odpocząć a za razem chcę aby Robin o mnie zapomniał
-Na ile chcesz wyjechać?
-Nie myślałam jeszcze nad tym ale z 3 miesiące lub może i dłużej.
Chłopak wstał i nic nie powiedział. Chodził chwile po pokoju.
-Chcesz po prostu od tego uciec?-zapytał po dłuższej chwili.
-Tak, nie mam lepszego pomysłu Robin nie da mi tutaj żyć. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę jak wyglądają moje drzwi....
-Widziałem.-krótko skwitował.
-No właśnie, on dopiero się rozkręca sam mi to powiedział. Nie chcę wychodzić na ulicę z myślą, że w każdej chwili ktoś może mnie zakatować czy inny chuj.
-Rozumiem Cię, tylko że już się nie zobaczymy w najbliższym czasie, tak?
-Na to niestety wychodzi. -odpowiedzialnym smutno.
Mimo iż z Justinem znamy się krótko jest dla mnie bardzo bliski jak nikt inny nie chcę go stracić.
-Szkoda, że nie możesz polecieć ze mną.
-Jestem dorosły mogę wszystko.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc co miał na myśli wypowiadając to zdanie. Czy on właśnie zaproponował mi aby on leciał ze mną?
-Poleciał byś ze mną?
-A ty byś tego chciała?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak, chciała bym tego. -wyszeptałam nie będąc pewna czy powinnam właśnie tak odpowiedzieć.
Nic nie odpowiedział, po prostu wstał i szedł w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?
-Jak to gdzie? Do domu. Przecież muszę się spakować, jutro lecę do Paryża. Weź mi zarezerwuj bilet jutro dam Ci pieniądze. -powiedział wychodząc z domu.
______________________________
Przepraszam was, że musieliście tyle czekać na ten rozdziała ale nie miałąm na niego weny. Dopiero dzisiaj mnie złapała i siedziałam nad nim z dobre 4 godziny ale osobiście mi się podoba, nie wiem jak wam. Napiszcie w komentarzach  : ) 
(JEŻELI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH NAPISZ W KOMENTARZU) 
czytasz-komentuj 

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10


Justin spał tutaj kolejną noc.
Obudziłam się już z godzinę temu a on dalej spał. Byłam mu strasznie wdzięczna za to wszystko co dla mnie zrobił ale.... tak musi być ale. Nie wiem co mam myśleć o wczorajszej sytuacji. Prawie uprawialiśmy seks. Chciałam tego, on tego chciał. Znam go dosłownie parę dni a czuję się jak by ta znajomość trwałą od bardzo dawna.
Wstałam z fotela i wyszłam z pokoju, zamyślona w swoich myślach odpaliłam papierosa. Wzięłam telefon do ręki sprawdzić czy ktoś do mnie napisał czy coś. Miałam 10 nowych wiadomości i 5 nieodebranych połączeń. 3 od taty a 2 od mamy. No to wujek musiał wczoraj do nich zadzwonić i na mnie nagadać. To dopiero będzie interesująca rozmowa.
Ale jakoś nie przejęłam się tym za bardzo. Zaczęłam patrzeć od kogo dostałam wiadomości. 3- były od operatora sieci a pozostałe 7 od.... Robina.
Przełknęłam głośno ślinę i weszłam w pierwszą wiadomość.
Głupia, bezmyślna dziwka. Tak idealnie do ciebie pasuje, nie sądzisz? To była najgorsza decyzja w twoim życiu jaką mogłaś podjąć. Jeżeli myślisz, że o tym od tak po prostu zapomnę mylisz się i to bardo! Nie zamierzam teraz tak po prostu Cię zostawić! Chcę się na Tobie zemścić i na tym jebanym frajerze.
A tak na marginesie, skarbie spójrz przez okno.
Zdziwiona wstałam z kanapy i podeszłam do okno. Rozejrzałam się dokoła i nic ciekawego tam nie było. Lecz po chwili dostrzegłam mój samochód.
Jebany dupek wybił mi szyby w samochodzie a na masce wyrył napis „DZIWKA”.
Zamarłam, pomrugałam jeszcze kilka razy ale nic. Dalej ten sam widok. Nie wiedziałam czy jestem bardziej wkurwiona czy wystraszona.
-A ty co tam tak wypatrujesz?-zapytał Justin podchodząc do mnie.
-Popatrz na mój samochód. -powiedziałam wręcz niesłyszalnie.
-Który to twój sam..... o kurwa!
-No właśnie.-powiedziałam odchodząc od okna. -Dostałam od niego jeszcze sms.
-Pokaż. -odpowiedział stanowczo podchodząc do mnie.
Podałam mu telefon a ten usiadł i zaczął czytać.
-Kurwa mać. On uważa się za jakiegoś pieprzonego Adonisa czy innego chuja? Nie jest nie wiadomo kim. Kurwa, on jest
-Popierdolony? Nienormalny? Chory psychicznie?
-Tak.
-Musisz zgłosić to na policję.
-Nie będzie jeszcze gorzej.
-Chcesz patrzeć jak ten chuj będzie Cię zastraszać niszczyć twoje rzeczy i Bóg wie co. A jak strzeli mu do głowy aby Ciebie pobić dlatego, że z nim nie jesteś? Co wtedy zrobisz? Nie obronisz się przed nim. A chyba nie chcesz być więźniem własnego domu?
-Ale jak zgłoszę to na policję to i tak nim mu nie zrobią. Nawet jak cokolwiek mu udowodnią to on wykupi najlepszego adwokata w mieście. A potem jak już będzie po wszystkim będzie jeszcze gorzej.
-Nie wiem co Ci doradzić. -powiedział Justin opadając na kanapę.
Zrobiłam to samo co on. Zamknęłam oczy i próbowałam oczyścić umysł ze wszystkiego.
Mijały minuty a ja dalej nie miałam żadnego pomysłu, aż zadzwonił mój telefon. Otworzyłam oczy a na wyświetlaczu widniał napis „tata”
-To teraz dostanę opierdol.
-Nie odbieraj.
-Już 5 razy próbowali się do mnie dodzwonić. Nie chcę mieś jeszcze większego przypału.
-To lepiej odbierz.
Wsłuchałam się jeszcze przez parę sekund w mój dzwonek aż w końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Tak?
-No w końcu raczyłaś odebrać telefon. -wykrzyczał.
-Spałam, nie słyszałam.
-Ty to masz zawsze gotowy wymówki. Może chciała byś mi o czymś powiedzieć?
-Nie, nic ciekawego się u mnie nie dzieje. Można powiedzieć, że popadam w rutynę.
-Hm... Masz na myśli spanie do południa, jedzenie,palenie,jedzenie,telewizja,imprezy seks?
-Po co będę Ci się tłumaczyć jak i tak nie będziesz mnie słuchać?
-Z miłą chęcią Cię posłucham ale wiem, że to będą kolejne kłamstwa!
-Oczywiście bo wujek to Ci powiedział całą prawdę.
-A czemu miał by kłamać! Dziewczyno masz 19 lat a marnujesz sobie życie! Chcesz być postrzegana jako dziwka?
-Nie jestem dziwką. -wysycałam przez zaciśnięte zęby.
-Nie? To czemu pieprzysz się z każdym chłopakiem?
-Wiesz co? Jak masz mnie wyzywać od dziwek to mi się tego po prostu nie chce słuchać. Ty wiesz wszystko najlepiej.
-Jeszcze nie skończyłem.
-Ale ja skończyłam.-rozłączyłam się.
-Wow, a ja myślałem że to mój ojciec jest dupkiem.
-Niestety mój bije wszystkich na głowę.-powiedziałam rzucając telefonem na stół.
Justin objął mnie ramieniem a ja się do niego przytuliłam.
-Jak ty to robisz?
-Co?-zapytał zdziwiony podnosząc jedną brew do góry.
-Uspokajasz mnie, czuję się przy tobie bezpieczna? Dobrze mi przy tobie. A to dziwne. Nigdy wcześniej tak się nie czułam.
-Może dlatego, że zadajesz się z nie właściwymi osobami?
-Gadasz jak mój ojciec.
-Ej,ej,ej. Ja ciebie nie wyzywam.
-Nie o to mi chodziło. Nie ważne. Cieszę się, że cię spotkałam.
-Ja również.
*15 minut ciszy*
-Ej może dla rozluźnienia atmosfery pójdziemy na pizze?
-Spoko.
Wstaliśmy z kanapy i wyszliśmy z domu.
Przeszliśmy koło mojego zniszczonego samochodu. Zobaczyłam wtedy, ze opony są spuszczone.
Powinnam zadzwonić po mechanika.
Wsiedliśmy do samochodu Justina, w czasie drogi do pizzerii zadzwoniłam po mechanika aby zabrali mój samochód do warsztatu. Po chwili byliśmy już pod pizzerią.
-Wyluzuj się. Spróbuj na chwilę o ty zapomnieć.
-Jasne.
Weszliśmy z Justinem do pizzerii i zajęliśmy stolik.
-Jaką bierzemy pizze?
-Zwykła margarite.
-Dobra.
Justin zawołał kelnerkę i zauważyłam zamówienie. W tym samym czasie do pizzerii wszedł Conor i Alicja.
-Kurwa.-wyszeptałam pod nosem.
Justin spojrzał się na mnie ze zdziwioną miną a kelnerka właśnie odeszła.
-Moi znajomi..... moi i Robina.-powiedziałam pokazując głowa na Conora i Alicję.
Justin spojrzał na nich i pokiwał głową.
-Nie żeby coś ale idą tutaj.
-Co? -spojrzałam w ich kierunki i się skrzywiłam.
-No,no,no. Kogo my tutaj widzimy. Czy to nie była dziewczyna Robina. -powiedziała z satysfakcja Ala.
-Spierdalaj stąd.-syknęłam.
-Nie chcesz przedstawić nam swojego nowego chłopaka? -zapytał z kpina Conor.
-A wy nie chcecie stąd wyjść?
-Ja tam bym wolała się do was gołąbeczki przysiąść. Szczerze mówiąc nigdy bym się po tobie nie spodziewała tego, że możesz zostawić kogoś takiego jak Robin dla tego czegoś. -powiedziałam Alicja pokazując ręką na Justina.
-Ciekawe w czym jest lepszy od Robina? Hmm.... za pewne w łóżku.-kontynuowała swoją bezsensowną gatkę?
-Po co mnie prowokujesz? Doskonale wiesz, że nie należę do tych dziewczyn które na to zaczną krzyczeć bez sensu na całą restaurację a uczę się na ciebie. A to by zaszkodziło tylko twojej wytapetowanej buźce.
-Dużo gadasz mało robisz. Chyba, że chodzi o seks to tak Robin często mówił jak to.....
Nie dokończyła już zdania.
Energetycznie się podniosłam i złapałam ją za włosy po czym uderzyłam ją głową w stolik, ta piskła. Chciałam ją jeszcze raz uderzyć ale poczułam jak ktoś oplata mnie od tyłu i odciąga od niej.
-Zostaw ja, nie warto.
-Co tutaj się dzieje? -krzyknął jakiś kelner podbiegając do nas.
Alicja leżała na podłodze a Conor wpatrywał się we mnie nie wiedząc co zrobić.
-Chodź idziemy stąd.-powiedział Justin ciągnąc mnie za rękę.
Posadził mnie na przednie siedzenie a sam po chwili usiadł za kierownicą.
-Przydało by się nauczyć panować nad nerwami, nie sądzisz?
-Suce od dawna się należało. Cały czas wpierdalała się w nie swoje sprawy.
-Tylko, że ty teraz będziesz miała przez takie gówno kłopoty.-skarcił mnie i odpalił samochód.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz.
-Nie wystarczą Ci kłopoty z Robinem? Kierownik restauracji na pewno zadzwoni na policję.
-Nie sądzę. Alicja nie będzie chciała robić sobie ze mną kłopotów. To ona dużo gada a mało robi.
-Jak uważasz, ale mimo wszystko mogłaś to inaczej rozegrać.
-Jak? Zacząć się z nią bezsensownie kłócić o to, że nie ma racji.
-Olać to.-odpowiedział stanowczo skręcając w główną ulicę.
-To akurat nie jest w moim stylu.
-Ta lepiej mieć kłopoty....
-I kto to mówi? Przypomnieć Ci kto wczoraj trafił na komisariat policji za bójkę.
-Należały mu się.
-Jej też.-odpowiedziałam krótko.
-Jesteś niemożliwa.
Po ostatnich słowach Justina zorientowałam się, że jesteśmy już pod moim domem.
-Wchodzisz na górę czy idziesz pomieszkać do siebie?
-Mimo iż czuję się u ciebie jak u siebie to wybiorę swoje cztery ściany. Muszę doprowadzić się do jakiegoś stanu używalności.
-Jasne, spoko. To ja będę spadać.
-Jak coś będzie się działo to odezwij się.
-A jak nie to mam nie dzwonić?-zapytałam z miną szczeniaczka.
-Oczywiście, że masz dzwonić. Kiedy tylko chcesz. Tylko, mówię że jak coś poważnego się stanie to dzwoń od razu.
-Okej, dzięki. -powiedziałam przytulając się do niego.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.
-Jeszcze raz dzięki pa. -wyszłam z samochodu Justina i poszłam do siebie. Wchodząc do budynku jak zwykle poczułam ten oszołamiający zapach, świeżość. Weszłam do windy i nacisnęłam swoje piętro. Nikogo nie było. Zawsze wkurwiała mnie ta muzyczka w windzie. Tratatamta tam. I tak w kółko kurwicy można dostać. Jest, w końcu moje piętro. Wyszłam z windy i poszłam pod moje drzwi. To co zobaczyłam przyprawiło mnie o dreszcze. Całe drzwi były zadrapane widniał na nich wielki napis „ZE MNĄ NIE ZADZIERA SIĘ DZIWKO, POŻAŁUJESZ TEGO” A pod drzwiami było rozlane jakieś śmierdzące coś.
__________________________
Widzieliście to co ja? 12 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Po prostu SNDJKWHN! Dzięki wielkie! Nawet sobie nie wyobrażacie jaka szczęśliwa jestem! 
DZIĘKUJĘ!
czytasz-komentuj 

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 9


Policja zabrała Justina i Robina a ja zostałam w parku. Nie mogłam zebrać myśli w jedną całość więc usiadłam na ławce niedaleko całej tej bójki i patrzyłam. W mojej głowie szumiało od wrażeń. Nie mogłam w ogóle rozsądnie myśleć, aż mój wzrok przykuła błyszcząca rzecz leżąca na ziemi, tam gdzie Justin bił się z Robinem. Wstałam i podeszłam bliżej, aby zobaczyć co to jest. Kluczyki od samochodu. Podniosłam je z ziemi i zorientowałam się, że muszą one należeć do Justina, pamiętam je jeszcze z tamtego wieczoru kiedy pierzy raz poznałam się z Justinem.
Okej.... dobra dziewczyno teraz trzeba jechać po Justina.

Wsiadłam szybko do samochodu i dopaliłam silnik. Ruszyłam w stronę komendy głównej policji, z nadzieją, że ich tam zawieziona a nie na jakiś poboczny komisariat. Po jakiś 30 minutach byłam już w środku budynku. Podeszłam do informacji (chyba tak to się nazywa, sorry ale nigdy nikt mnie nie zatrzymał to nie wiem).
-Dzień dobry chciała się zapytać czy przywieziono tutaj dwóch chłopaków, jeden z nich nazywał się Justin Bieber.
-Proszę chwilę poczekać, zaraz sprawdzę.-babka zaczęła szukać czegoś w komputerze aż w końcu mi odpowiedziała.
-Tak został on przywieziony tutaj, jest właśnie przesłuchiwany.
-No to świetnie.-wymamrotałam -Ile może to potrwać?
-Nie mam pojęcia, proszę tutaj usiąść i poczekać.
Tak jak powiedział tak zrobiłam. Usiadłam na drewnianym krześle i zaczęłam bawić się palcami ze zdenerwowania. Czas tak strasznie powoli mijał nie wiedziałam co ze sobą zrobić odkąd tu przyjechałam minęła już godzina. Kurwa, przecież przesłuchanie nie może tyle trwać! Ile razy byłam przesłuchiwana w różnych taki sprawach i nigdy to tyle nie trwało. Kurwa mać Bieber wyłaź stamtąd. Nie ja dłużej nie wytrzymam! Wstałam z krzesła i podeszłam do babki z którą gadałam godzinę temu.
-Przepraszam ile to jeszcze będzie trwać. On jest już tam ponad godzinę!
-Proszę się uspokoić, zaraz sprawdzę. -kobieta podniosła słuchawkę i zadzwoniła.
-Pana Biebera skończono przesłuchiwać pół godziny temu ale został zatrzymany na 48 godzin.
-Słucham?
-To co przed chwilą usłyszałaś.
Mój mózg wysilił swoje myślenie do granic możliwości aż w końcu wpadł na genialny pomysł.
-Chciała bym wpłacić na niego kaucję.
Kobieta popatrzyła się na mnie jak na debilkę.
-Moja droga kaucja nie kosztuje 10 czy 15 dolarów ale więcej.
-Naprawdę? Cóż pani nie powie. A ja tak wsiowa dziewczyna myślała, że jak dam pani dwie kury, kozła i jedną tłustą świnie mój kolega wyjdzie stąd. -powiedziałam ironicznym tonem. -Więc powtórzę jeszcze raz chcę wpłacić kaucję na mojego kolegę.
-Przepraszam, zaraz przyszykuję wszystkie papiery potrzebne do tego.
-Dziękuję. -powiedziałam sztucznie się uśmiechając
Po chwili kobieta wróciła z kilkoma papierkami.
Zaczęła je wypełniać po czym dała mi je do podpisania.
-Przyjmuje pani czeki?
-Tak.
Wypełniłam czek na daną kwotę i dałam jej do ręki.
-Zaraz przyprowadzę Pana Justina.
-Po 15 minutach wróciła z Justinem. Ucieszyłam się na jego widok chociaż nie wyglądał za ciekawie, miał rozwaloną wargę, z nosa było widać zaschniętą krew, a oko miał podbite.
-Widzę, że mam własnego Anioła Stróża, który wyciąga mnie z kłopotów.-powitał mnie z dużym uśmiechem na twarzy
-Raczej Cie w nie pakuje.
-Nie przesadzaj sam zacząłem. -powiedział podchodząc do mnie.
-Ale nie wyglądasz za najlepiej.
-No to nie chciała byś zobaczyć Robina, ledwo co na nogach się trzyma.
-Jakoś mi go nie żal. Chodźmy do samochodu. A tak ogółem to zgubiłeś kluczyki od samochodu.
-A ty je znalazłaś?
-No raczej.-powiedziałam dumna machając mu nimi przed twarzą.
-To jak powiedziałem mój anioł stróż.-objął mnie ramieniowym po czym ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Daj ja poprowadzę.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Nie będziesz prowadził w takim stanie.
-W jakim? -zapytał oburzony.
-Jesteś cały po obijany, powinniśmy jechać do szpitala aby ciebie obejrzeli czy nic ci się nie stało.
-Powiedziałem Ci już, że nic mi nie jest.
-Ale mimo wszystko dla bezpieczeństwa.
-Czy ty masz syndrom nadopiekuńczej matki czy jaki chuj?
-Bardzo śmieszne, po prostu martwię się bo z mojego powodu wdałeś się w bójkę.
-Nie jedna dziewczyna by o tym marzyła.
-Ale nie ja. Wsiadaj już lepiej do samochodu... na miejsce pasażera.
-Powinnaś czuć się zaszczycona nikt oprócz mnie nie prowadzi tego samochodu.
-No zobacz a ja już trzeci raz.
-Jak to trzeci?
-Po tym jak na mnie zwymiotowałeś, musiałam tutaj jakoś dojechać i teraz trzeci.
-Ach no tak.
-Dobra wsiadaj i jedziemy do mnie. -powiedziałam siadając za kierownicą.
-Jak to do ciebie?-zapytał zamykając za sobą drzwi.
-No normalnie, chyba nie myślisz, że puszczę Cię w takim stanie do domu.
-Podoba mi się to jak się o mnie troszczysz.
-Och zamknij się.
Między nami zapadłą cisza. Obydwoje byliśmy zamyśleni we własnych myślach. Rozmyślałam nad tym ca będzie jak Robin wyjedzie za te 2 dni. Cy będzie próbował się na mnie w jakiś sposób zemścić? Nie miałam zielonego pojęcia co mam zrobić. Robin jest nie obliczalny nie wiem czego mogę się po nim spodziewać.
-Ej, ej, ej! -krzyknął Justin machając mi ręką przed twarzą.
-Co?
-Czerwone się skończyło a zapaliło zielone.-pokazał na światła przede mną.
-Ach, no tak. Przepraszam.
-I to ja mam nie prowadzić bo jestem w złym stanie? Może i jestem trochę dostałem ale za to z tobą jest gorzej. Chodzi mi o to, że jesteś strasznie rozkojarzona.
-Jest ok.
-Jakoś twoja wypowiedź mnie nie przekonała.
-Dobra, już jesteśmy na miejscu. -powiedziałam wskazując na budynek.
Wysiadaliśmy z samochodu i poszliśmy do mnie do domu.
*
-Siadaj na kanapie, ja poszukam czegoś aby Cię ogarnąć.
Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozglądać gdzie ja dałam tą apteczkę. Po chwili zaświtało mi, że jest ona w szafce pod umywalką.
Wyciągnęłam ją i udałam się do Justina. Usiadłam koło niego i wyciągnęłam z apteczki gazę i wodę utlenioną. Nalałam trochę wody na wacik i zaczęłam delikatnie wycierać mu nos.
-Chyba Ci nie wygodnie, co?
-Czemu?
-No bo musisz się tak wyginać.
-Wystarczy, że się obrócisz to będzie lepiej.
-Mam lepszy pomysł.-powiedział chwytając mnie za uda i posadził mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem.
-Pf. Tamta pozycja była wygodniejsza.
-Naprawdę?
-Yhym. Bądź cicho bo chcę Ci wargę wyczyścić.-przyłożyłam czystą gazę z wodą utlenioną do ust na co on syknął.
-Przepraszam. -cicho wymamrotałam.
-Nic się nie stało.
Kontynuowałam to co wcześniej, Justin jeszcze parę razy syknął.
-Może na oka dam Ci lodu?
-I tak już nic nie pomoże.
-No to było by na tyle. -powiedziałam próbując wstać z niego kiedy ten złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-A może jest coś co by sprawiło aby oko mnie nie bolało?
-A co takiego? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-To.-powiedział muskając moje usta, po czym zaczął mnie całować.
Długo będziesz się jeszcze kłócić sama z sobą, że nie chcesz go pocałować? Że nie chcesz czegoś więcej? Po prostu przestań kurwa myśleć i go całuje. Rozumiesz mnie tępa dzido?
Okej muszę przyznać, że tym razem muszę zgodzić się z moim mózgiem. On był tak seksowny a za razem czuły i niesamowity.... dobra koniec tych fantazji. Skup się na czymś.
Odwzajemniłam jego pocałunki, po czym Justin dalej mnie całując przekręcił się tak, ze leżał nade mną. Jego pocałunki zaczęły schodzić na moją szyję po czym na piersi. Cicho jęknęłam czując jak fala gorąca przechodzi przez moje ciało.
Justin przerywając na chwilę pocałunki ściągnął ze mnie bluzkę.
-Jesteś tak cholernie seksowna. -wymamrotał mi w usta po czym dalej całował.
Teraz ja postanowiłam być nad nim więc przewróciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Zdjęłam z niego bluzkę i oblizałam usta widząc jego umięśnioną klatkę piersiową. Przejechałam językiem wzdłuż jego klatki na co on jęknął. Zaczęłam składać pocałunki na jego szyi a potem przeszłam na szczękę za szczęki na jego seksowne usta. Justina ręce spoczęły na moich biodrach a po chwili na guziku od spodni, odpiął go po czym zabrał się za rozporek, rozpiął go.
Zaczął zdejmować ze mnie spodnie i obydwoje wstaliśmy. Po chwili już ich na sobie nie miałam.
-Chodź do sypialni.-wyszeptałam mu do ucha.
Justin złapał mnie za uda po czym ja „wdrapałam” się na niego i objęłam go w nogami w pasie. On zaniósł mnie do sypiali i delikatnie położył na łóżku i położył się na mnie. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę aż nie przerwało nam głośne odkaszlnięcie. Obydwoje z ekstremalną szybkością od siebie się odsunęliśmy. W drzwiach stał mój wujek Fred.
-Cześć wujku. -przywitałam się zażenowana.
-Twój ojciec poprosił mnie aby sprawdził co robisz w czasie kiedy powinnaś być w pracy a tak naprawdę zajmujesz się ekhem no.
-To jest naprawdę bardzo długa historia...
-No na pewno ale mimo wszystko powinnaś być teraz w pracy a nie zabawiać się z jakimś chłopakiem.
-Wujku, to nie tak jak myślisz.-próbowałam jakoś wybrnąć z tej całej sytuacji ale żadne konkretnie kłamstwo nie przychodziło mi do głowy.
-Czyli prawie nie uprawiałaś seksu z tym ot chłopakiem.-powiedział wskazując na Justina
-Spokojnie wujku. W końcu ma już 19 lat wiem co robię.
-Jakoś mi się nie wydaje! Powinnaś być teraz w pracy a nie pieprzyć się z jakimś chłopakiem!
-Ej! Możesz się ode mnie odpieprzyć to jest moje życie to moja sprawa z kim uprawiam seks a z kim nie. Czy chodzę do pracy czy nie a Ciebie to gówno powinno obchodzić!
-Nie jesteśmy an TY abyś tak się do mnie gówniaro zwracała.
-Weź po prostu stąd spierdalaj ma już dosyć twojego pierzenia na ten temat. A jak już będziesz składał mojemu kochanemu tatuśkowi raportu co u mnie możesz powiedzieć, że pożegnałam Cię bardzo ciepłymi słowami WYPIERDALAJ!
-Bardzo dobrze możesz się już pożegnać z....
-Głuchy jesteś powiedziałam wypierdalaj!
Wujek już nic nie powiedział tylko wyszedł.
-Nie uważasz, że przesadziłaś? -zapytał Justin obejmując mnie w pasie.
-Nie, nigdy go nie lubiłam. Jest taki sam jak mój ojciec chodzi mu tylko o kasę i o nic więcej. Jebany szmaciarz.
-I tak uważam, że mogłaś to inaczej rozegrać.
-Gdyby on tu nie wszedł mogła bym coś innego rozegrać. -powiedziałam uwodzicielskim głosem
-A co?- powiedział Justin udający zaciekawionego i przyciągając mnie do siebie.
-Teraz to już nic, bo nam przerwał.-powiedziałam odpychając go ręką i idąc do drugiego pokoju się ubrać.
-Ej! To nie fair.
-Takie jest życie.-powiedziałam ubierając się.
-Tsa, zajebiście. Teraz to sam mam ochotę mu nawtykać.
Wzięłam paczkę papierosów z szuflady i wyciągnęłam jednego i zapaliłam go.
-Chcesz jednego?
-Możesz dać. -powiedział sięgając po papierosa.
-A myślałam, ze nie lubisz.
-Czemu? -zapytał zdziwiony odpalając go.
-No bo jak rano Ci dmuchnęłam w twarz to....
-Nie lubię jak ktoś mi dmucha w twarz ale to nie znaczy, że nie lubię palić.-zaciągnął się.
-Kurwa ale ty seksownie wyglądasz jak palisz.
_________________________________________
No i jest 9 rozdział jak wam się podoba? 
Jakoś ostatnio nie mogę napisać takiego rozdziału  którego była bym na 100% zadowolona ale to mniejsza z tym sami ocence : ) (jeżeli nie chce Ci się pisać czy podobał Ci się rozdział napisz "czytam" abym wiedziała ile osób to czyta z góry dziękuję )
Czytasz-Komentuj