Obudziłam się rano wtulona w Justina.
Przypomniałam sobie dokładnie wczorajszy wieczór, na samą myśl o
tym dostawałam rumieńców na twarzy a moje usta zmieniały się w
jeden wielki uśmiech.
Wstałam z łóżka i pozbierałam moją
bieliznę z podłogi i ubrałam ją na siebie. Z walizki wyciągnęłam
krótkie spodniki i bluzkę na ramiączka ubrałam ciuchy i usiadłam na fotelu. Na stoliku leżała paczka papierosów,
wyciągnęłam z niej jednego i odpaliłam go. Nie ma nic
wspanialszego niż poranek z papierosem, patrzenie na piękny widok
Paryża i chłopak leżący nagi w łóżku. Można sobie lepiej
wyobrazić poranek? Raczej wątpię.
Z dymu papierosa zrobiłam kilka
idealnych okręgów. Skończyłam palić i nie było
nigdzie popielniczki, więc odłożyłam peta na stoli przy okazji go
gasząc.
Usłyszałam głośne kaszlenie,
popatrzyłam na Justina który zaczął machać ręką przy swojej
twarzy.
-Kurwa otwórz okno bo zaraz tu
zdechnę. -krzyknął kaszląc.
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam
i otworzyłam okno na rozcież. Odeszłam od okna i podeszłam do chłopaka, usiadłam koło niego z uśmiechem na twarzy. Ten podciągnął
się na łokciach do góry i przeczesał swoje włosy palcami.
-Chodź tu bliżej.-poklepał miejsce
koło siebie.
Usiadłam bliżej niego i
przybliżyłam swoją twarz do jego muskając ustami jego policzek.
Ten złapał mnie za biodra i położył tak aby on leżał na de
mną.
-Chodzę z aniołem a za razem diabłem
który chce minie udusić.
-Przepraszam, nie chciałam
tego.-powiedziałam z minką szczeniaczka.
-Coś mnie to nie przekonuje. Chciałaś
mnie zamordować. -mruknął mi do ucha.
-A może to Cię przekona. -szepnęłam
przyciągając jego twarz bliżej mojej. Namiętnie go pocałowałam
na co ten odwzajemnił mój pocałunek.
-Nie za bardzo mnie nie przekonałaś.
Powinnaś się bardziej postarać.
-Masz coś konkretnego na
myśli?-zapytałam z uniesioną jedna brwią.
-Mój przyjaciel chciał by się z tobą
bliżej poznać, jest już nawet gotowy do tego.
Prychnęłam pod nosem.
-A czy wczorajszego wieczoru nie poznaliśmy się z twoim przyjacielem zbyt dobrze?
-Ale to była twoja dolna część a on
by chciał poznać jeszcze górną.
Przez chwilę nie wiedziałam o co mu
chodzi aż po chwili skapnęłam się o co jest grane, że aż z tego
wszystkiego otworzyłam lekko buzię.
-Czyli mogę to uznać za zachętę?
-Nie, to nie jest zachęta.-pokręciłam
przecząco głową.
-To co byś powiedziała coś za
coś?-poruszał przy tym brwiami w górę i w dół.
-Co masz na myśli?
-Po prostu powiedz, że się zgadzasz.
-Ale na co mam się zgodzić?
-Zaufaj mi i powiedz, że się
zgadzasz.
-Justin.
-Powiedz, że się zgadzasz i tyle. Nie
pożałujesz tego, obiecuję.
-No dobra zgadzam się.
Justin cwaniacko się uśmiechnął i
wszedł pod kołdrę. Poczułam jak kładzie ręce na moich szortach
i je ściąga, po czym majtki.
-Justin, co to robisz?!-zapytałam
szokowana całą sytuacją.
-Zaufaj mi.-krzyknął spod kołdry.
Spodenki i majtki wyrzucił na podłogę
a moje nogi rozszerzył.
-Justin nie jestem pewna czy to....
Nie dokończyłam poczułam, że
usta Justina są coraz bliżej mojego miejsca intymnego i je całują.
Cicho jęknęła a po chwili poczułam jak język Justina zaczął
wchodzić i wychodzi, jeździł nim po mojej łechtaczce co
doprowadzało mnie do istnego szaleństwa. Złapałam go za końcówki
jego włosów i zaczęłam klnąc na głos. Nie mogłam wyrobić
byłam coraz bliżej orgazmu. Justin jeszcze mocniej przycisnął
swój język do mojej kobiecości i wszedł języki i zaczął w
środku robić przeróżne kombinacje nim, aż moje ciała wygięło
się w łuk co oznaczało, że doszłam. Justin złożył na niej
ostatni pocałunek i wyszedł spod kołdry.
-Mówiłem, że nie będziesz,
żałować.-powiedział z uśmiechem na ustach. -To co rewanż?
Leżałam i ciężko oddychałam, kurwa
on właśnie doprowadził mnie do najlepszego orgazmu świata i każe
mi się rewanżować kiedy ja nie mam siły, ale dobra niech mu
będzie.
-Rewanż. -powiedziałam krótko ale
stanowczo.
Pociągnęłam go za rękę tak aby
wstał z łóżka.
-Ja tam wolę na leżąco. -powiedział
opierając się.
-A ja wolę jak ty będziesz stał bo
mi będzie łatwiej, a jak nie to proszę bardzo idź się ubrać.
-Okej już nic nie mówię.
Justin grzecznie wstał a ja uklęknęłam
przed nim. Zaczerpnęłam cicho powietrze tak aby nie usłyszał.
Chwyciłam jego penisa i delikatnie wsadziłam go do buzi. Na
początek zaczęłam bawić się jego czubkiem na co Justin jęknął
a mnie zachęciło to do dalszej roboty. Wsadziłam go do buzi i
zaczęłam wykonywać szybkie ruchy ręką jak i głową. Chłopak
złapał mnie za włosy i pomógł ustalić najbardziej odpowiadający
mu rytm.
Justin zaczął cicho jęczeć co mi
się spodobało i przyśpieszyłam po 10 minutach Justin spuścił
mi się do buzi, a ja połknęłam ciepła substancję i wstałam.
Justin wpatrywał się we mnie ze
zdziwieniem.
-Coś nie tak? -zapytałam troszkę
zdziwiona, myślałam że będzie się uśmiechał, że mu
dobrze zrobiłam a tu takie nic.
-Wszystko dobrze. Dziewczyno to było
niesamowite!-uśmiechnął się od ucha do ucha i mocno mnie
przytulił całując w czoło.
Kiedy mnie tak przytulał poczułam, że
jego penis cały czas stoi na baczność na co tylko lekko się
zaśmiałam.
Musnęłam jego usta i się od niego
odsunęłam. Rozejrzałam się po pokoju za dolną częścią
garderoby.
-Czego szukasz? -zapytał Justin
podążając za moim wzrokiem.
-Ciuchów. -powiedziałam odwracając
się do niego tyłem i zobaczyłam je. Zrobiłam krok w przód kiedy
Justin złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Podobasz mi się jak jesteś
naga-mruknął mi niczym kto do ucha. -Lecz tutaj przeszkadzają mi
dwie rzeczy.
Podniosłam pytająco brew a ten jednym
ruchem zdjął mi bluzkę a potem biustonosz.
-Ej niedawno co się ubrałam.
-zaprotestowałam chcąc podnieść rzeczy z podłogi, lecz ten
złapał mnie w talii i zaniósł do łóżka, przykrył nas kołdra
i pocałował w czoło.
-A ty co odwalasz? -zapytałam patrząc
się na niego jak na kretyna.
-A ty nigdy nie chciałaś spędzić
całego dnia nago? Ja zawsze chciałem ale nie było odpowiedniej
osoby.
-A ja jestem odpowiednia? -zapytałam
zaplatając ręce wokół jego szyi.
-Jak najbardziej skarbie.-musnął mój
policzek.
-To co teraz tak do 15 będziemy tutaj
leżeć?
-Możemy tylko leżeć albo jeszcze
to.-zaczął całować moją szyję po czym przeszedł na usta.
I tak właśnie spędziliśmy czas do
godziny 14.
-Justin wiesz, że musimy już się
zbierać bo o 15 się umówiliśmy z Oliverem.
-Yhm.... jeszcze 5 minut. -powiedział
błądząc swoją ręką po moim nagim brzuchu.
-Dalej wstawaj.-szturchnęła go
łokciem.
-Musimy iść? Nie możemy już tutaj
leżeć do końca dnia.
-Ha! Chciał byś. Jak chcesz to sobie
tutaj leż ja idę pod prysznic.
-Prysznic? -powiedział nagle ożywiony.
-No a co?-wstałam z łóżka owinięta
kołdrą.
-No to chodźmy. -wyskoczył nagi z
łóżka pociągnął mnie za rękę tak mocno, że pusiłam kołdrę
i wbiegłam za nim do łazienki.
-Co ty Bieber odpierdalasz?
-Prysznic bierzemy. -uśmiechnął się
wchodząc do kabiny i ciągnąc mnie za nim.
-Ale chodziła mi, że osobno.
-A mi, że razem. -zaśmiał się i
wziął gałkę od prysznica, puścił wodę i ochlapał mi całą
twarz.
-Ej!-krzyknęłam krztusząc się woda
którą cały czas mnie lał.-Przestań!- próbowałam się bronić
lecz moje niezgrabne ruchy spowodowały to, że upadłam i uderzyłam
się w tyłek.
-Kurwa tyłek mnie boli przez ciebie!
Przestań lać na mnie tą wodę.-Justin zakręcił wodę i kucnął
na de mną podając mi rękę. Złapałam ją i pociągnęłam do
siebie aby on również się przewrócił-udało się.
-To bolało. -wymamrotał pod nosem.
-No co ty nie powiesz. -zaśmiałam
się.
Obydwoje się podnieśliśmy.
-Idiota.-wzięłam gałkę od prysznica
i tym razem ja go oblałam wodą.
-Dobra dosyć. -powiedział zabierając
mi ja z ręki.
-A ty mogłeś? -zapytałam oburzona
krzyżując ręce na piersiach.
-Tak ja mogłem. Ale chciałem Ci
przypomnieć, że jesteśmy umówieni z Oliverem. Pamiętasz?
-Pf. To nie fair.- burknęłam rzucając
w niego gąbką. -Umyj mi lepiej plecy. -obróciłam się do niego
tyłem i włosy dałam do przodu.
-Już się robi księżniczko.
Obydwoje się umyliśmy i wyszliśmy
spod prysznica owinięci ręcznikami. Rozczesałam włosy i i je
wysuszyłam. Wyszłam z łazienki do pokoju i przebrałam się w
ciuchy które rano miałam na sobie.
Przeczesałam jeszcze raz moje długie
loki szczotką i byłam gotowa.
-Jesteś już gotowy?
-Jeszcze chwila tylko ubiorę bluzkę.
-odpowiedział wychodząc z łazienki przy czym zaprezentował swój
wyrzeźbiony brzuch. Jak zwykle na jego widok się uśmiechnęłam.
Justin ubrał na siebie koszulkę i byliśmy już gotowi.
Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się do
taksówki. Wyjąkałam parę słów po francusku i taksówkarz
zawiózł nas na umówione miejsce.
Pod wieżą Eiffla był tłum ludi.
-Wiesz co powinniśmy się z nim umówić
w mniej ruchliwym miejscu.
-No co ty nie powiesz skarbie? -zaśmiał
się Justin rozglądając dookoła w poszukiwaniu Olivera.
-Chyba go widzę tylko czy ach no tak
idzie z Williamem.
-Gdzie ty ich widzisz? -zapytał
wytężając wzrok.
-Patrz widzisz te seksowne spodnie w
panterkę i koszulkę z lewem? -pokazałam palcem.
-O kurwa, to się dopiero nazywa
stylówa.
-Ej Oliver jest po prostu oryginalny.
-mruknęłam machając w jego stronę.
-Nie da się zaprzeczyć. Pasował by
do Snooki ona tak samo ma obsesję na punkcie drapieżnych zwierząt.
-Przedstaw Oliverowi męską wersję
Snooki to na pewno się za nią zabierze.
-A co było by z Williamem?
-Zerwał by z nim albo stworzyli by
sobie trójkącik, chociaż osobiście wolała bym to pierwsze.
-Nie lubisz go? -zapytał Justin
zdziwiony wpatrując się w chłopaków którzy byli coraz bliżej.
-Coś mi się w nim nie podoba, mam złe
przeczucie. Można to nazwać kobieca intuicją.
-Co możesz nazwać kobiecą intuicją?
-zapytał Oliver podchodząc do mnie i całując w policzek. -Cześć
Justin.-podał mu rękę na przywitanie.
-To, że dobre przeczuwałam, że się
szybko znajdziemy. Justin jak zwykle zaczął marudzić, że tutaj
jest zbyt wiele ludzi aby się odnaleźć i tak dalej.
-Ach no tak, jest mały tłok.
-uśmiechnął się chłopak. -To co idziemy coś przekąsić czy
chcecie wejść na wierzę Eiffla?
-Ja to jestem głodna! Cały dzień nic
nie jadłam!
-To co wy robiliście przez cały dzień
?-zapytał się Oliver.
Na myśl o tym co robiliśmy na mojej
twarzy pojawił się uśmieszek.
-Książki czytaliśmy.-powiedziałam
pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.
-Książki czytaliście
a to ciekawe chyba nawet wiem jaką książkę, zgaduję, że tą samą
co my wczoraj z Williamem.
-Może.....
Chodźmy już głodna jestem!-burknęłam pod nosem i wszyscy
udaliśmy się do restauracji.
Usiadaliśmy
przy pierwszym wolnym stoliku. Kelnerka przyniosła nam menu.
-Fuj!
Zapomniałam ile tutaj jest potrwa ze ślimaków.-oburzyłam się na
co całą trójka głośno się zaśmiała.
-Bardzo
śmieszne. Jest tutaj coś nie związanego ze ślimakami.- zapytałam
przewracając kartę dań.-O to nie brzmi jak ślimak!
Poczułam
wibracje w mojej kieszeni i wyciągnęłam telefon dostałam sms od
ROBINA
Przełknęłam
głośno ślinę i przez moment zastanawiałam się czy powinnam
odczytywać sms ale moja ciekawość wygrała i nacisnęłam na niego
„Miłych wakacji w Paryżu”
Rozszerzyłam oczy
do granic możliwości a usta same mi się otworzyły.
-Wszystko w
porządku?-zapytał zaniepokojony Oliver.
-Tak,tak wszystko
dobrze. Przeprosimy was na chwilę, muszę porozmawiać z
Justinem.-powiedziałam ciągnąc Justinem za sobą. -Zamówcie nam
coś co nie jest związane ze śliniakami.
Wyszliśmy na
zewnątrz i z torebki wyciągnęłam papierosa, szybko odpaliłam go
i zaciągnęłam się nim.
-Wyciągnęłaś
mnie tylko po to aby zapalić?-zapytał opierając się o ścianę.
Nic mu nie
odpowiedziałam tylko wypuściłam z siebie dym i podałam mu telefon
na otwartym sms. Justin tak samo zareagował jak ja.
-Skąd on do kurwy
nędzy wie gdzie ty jesteś?! Przecież nikomu nic nie powiedziałaś
prawda?!-krzyknął na mnie.
-Oczywiście, że
nie! Nawet moi rodzice nie wiedzą gdzie jestem! I proszę Cię nie
krzycz na mnie bo jestem już wystarczająco zestresowana!
-odpowiedziałam zaciągając się papierosem.
-Przepraszam.-jego
ton momentalnie się zmienił. -Ale jakiś sobie pomyślę, ze ten
chuj wie gdzie jesteś i będzie chciał odpierdolić jakiś numer to
mnie krew zalewa.
-Justin.-szepnęłam
wyrzucając papierosa. -Boję się.
-Nie bój
się.-powiedział rozszerzając ręce i przybliżając się do mnie.
Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.
-Przy mnie nic Ci
się nie stanie. Obiecuję Ci to.
______________________________________
10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i tak jak obiecałam nowy rozdział!
Teraz nowy rozdział najwcześniej pojawi się w następny piątek ze względu na to, że jadę do rodziny w góry i tam nie będę miała jak dodawać rozdziałów bo będę bez internetu ale są plusy. Przez ten czas co tam będę postaram napisać się kilak rozdziałów co wiąże się tym, że częściej będę dodawać tutaj.
A jak by tak pod tym rozdziałem było 12 komentarzy to była bym BARDZO szczęśliwa, więc co bierzecie się za komentowanie?
No i napiszcie jak wam się podobał rozdział.
czytasz-komentuj