piątek, 29 marca 2013

Rozdział 14


Obudziłam się rano wtulona w Justina. Przypomniałam sobie dokładnie wczorajszy wieczór, na samą myśl o tym dostawałam rumieńców na twarzy a moje usta zmieniały się w jeden wielki uśmiech.
Wstałam z łóżka i pozbierałam moją bieliznę z podłogi i ubrałam ją na siebie. Z walizki wyciągnęłam krótkie spodniki i bluzkę na ramiączka ubrałam ciuchy i usiadłam na fotelu. Na stoliku leżała paczka papierosów, wyciągnęłam z niej jednego i odpaliłam go. Nie ma nic wspanialszego niż poranek z papierosem, patrzenie na piękny widok Paryża i chłopak leżący nagi w łóżku. Można sobie lepiej wyobrazić poranek? Raczej wątpię.
Z dymu papierosa zrobiłam kilka idealnych okręgów. Skończyłam palić i nie było nigdzie popielniczki, więc odłożyłam peta na stoli przy okazji go gasząc.
Usłyszałam głośne kaszlenie, popatrzyłam na Justina który zaczął machać ręką przy swojej twarzy.
-Kurwa otwórz okno bo zaraz tu zdechnę. -krzyknął kaszląc.
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam i otworzyłam okno na rozcież. Odeszłam od okna i podeszłam do chłopaka, usiadłam koło niego z uśmiechem na twarzy. Ten podciągnął się na łokciach do góry i przeczesał swoje włosy palcami.
-Chodź tu bliżej.-poklepał miejsce koło siebie.
Usiadłam bliżej niego i przybliżyłam swoją twarz do jego muskając ustami jego policzek. Ten złapał mnie za biodra i położył tak aby on leżał na de mną.
-Chodzę z aniołem a za razem diabłem który chce minie udusić.
-Przepraszam, nie chciałam tego.-powiedziałam z minką szczeniaczka.
-Coś mnie to nie przekonuje. Chciałaś mnie zamordować. -mruknął mi do ucha.
-A może to Cię przekona. -szepnęłam przyciągając jego twarz bliżej mojej. Namiętnie go pocałowałam na co ten odwzajemnił mój pocałunek.
-Nie za bardzo mnie nie przekonałaś. Powinnaś się bardziej postarać.
-Masz coś konkretnego na myśli?-zapytałam z uniesioną jedna brwią.
-Mój przyjaciel chciał by się z tobą bliżej poznać, jest już nawet gotowy do tego.
Prychnęłam pod nosem.
-A czy wczorajszego wieczoru nie poznaliśmy się z twoim przyjacielem zbyt dobrze?
-Ale to była twoja dolna część a on by chciał poznać jeszcze górną.
Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi aż po chwili skapnęłam się o co jest grane, że aż z tego wszystkiego otworzyłam lekko buzię.
-Czyli mogę to uznać za zachętę?
-Nie, to nie jest zachęta.-pokręciłam przecząco głową.
-To co byś powiedziała coś za coś?-poruszał przy tym brwiami w górę i w dół.
-Co masz na myśli?
-Po prostu powiedz, że się zgadzasz.
-Ale na co mam się zgodzić?
-Zaufaj mi i powiedz, że się zgadzasz.
-Justin.
-Powiedz, że się zgadzasz i tyle. Nie pożałujesz tego, obiecuję.
-No dobra zgadzam się.
Justin cwaniacko się uśmiechnął i wszedł pod kołdrę. Poczułam jak kładzie ręce na moich szortach i je ściąga, po czym majtki.
-Justin, co to robisz?!-zapytałam szokowana całą sytuacją.
-Zaufaj mi.-krzyknął spod kołdry.
Spodenki i majtki wyrzucił na podłogę a moje nogi rozszerzył.
-Justin nie jestem pewna czy to....
Nie dokończyłam poczułam, że usta Justina są coraz bliżej mojego miejsca intymnego i je całują. Cicho jęknęła a po chwili poczułam jak język Justina zaczął wchodzić i wychodzi, jeździł nim po mojej łechtaczce co doprowadzało mnie do istnego szaleństwa. Złapałam go za końcówki jego włosów i zaczęłam klnąc na głos. Nie mogłam wyrobić byłam coraz bliżej orgazmu. Justin jeszcze mocniej przycisnął swój język do mojej kobiecości i wszedł języki i zaczął w środku robić przeróżne kombinacje nim, aż moje ciała wygięło się w łuk co oznaczało, że doszłam. Justin złożył na niej ostatni pocałunek i wyszedł spod kołdry.
-Mówiłem, że nie będziesz, żałować.-powiedział z uśmiechem na ustach. -To co rewanż?
Leżałam i ciężko oddychałam, kurwa on właśnie doprowadził mnie do najlepszego orgazmu świata i każe mi się rewanżować kiedy ja nie mam siły, ale dobra niech mu będzie.
-Rewanż. -powiedziałam krótko ale stanowczo.
Pociągnęłam go za rękę tak aby wstał z łóżka.
-Ja tam wolę na leżąco. -powiedział opierając się.
-A ja wolę jak ty będziesz stał bo mi będzie łatwiej, a jak nie to proszę bardzo idź się ubrać.
-Okej już nic nie mówię.
Justin grzecznie wstał a ja uklęknęłam przed nim. Zaczerpnęłam cicho powietrze tak aby nie usłyszał. Chwyciłam jego penisa i delikatnie wsadziłam go do buzi. Na początek zaczęłam bawić się jego czubkiem na co Justin jęknął a mnie zachęciło to do dalszej roboty. Wsadziłam go do buzi i zaczęłam wykonywać szybkie ruchy ręką jak i głową. Chłopak złapał mnie za włosy i pomógł ustalić najbardziej odpowiadający mu rytm.
Justin zaczął cicho jęczeć co mi się spodobało i przyśpieszyłam  po 10 minutach Justin spuścił mi się do buzi, a ja połknęłam ciepła substancję i wstałam.
Justin wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem.
-Coś nie tak? -zapytałam troszkę zdziwiona, myślałam  że będzie się uśmiechał, że mu dobrze zrobiłam a tu takie nic.
-Wszystko dobrze. Dziewczyno to było niesamowite!-uśmiechnął się od ucha do ucha i mocno mnie przytulił całując w czoło.
Kiedy mnie tak przytulał poczułam, że jego penis cały czas stoi na baczność na co tylko lekko się zaśmiałam.
Musnęłam jego usta i się od niego odsunęłam. Rozejrzałam się po pokoju za dolną częścią garderoby.
-Czego szukasz? -zapytał Justin podążając za moim wzrokiem.
-Ciuchów. -powiedziałam odwracając się do niego tyłem i zobaczyłam je. Zrobiłam krok w przód kiedy Justin złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Podobasz mi się jak jesteś naga-mruknął mi niczym kto do ucha. -Lecz tutaj przeszkadzają mi dwie rzeczy.
Podniosłam pytająco brew a ten jednym ruchem zdjął mi bluzkę a potem biustonosz.
-Ej niedawno co się ubrałam. -zaprotestowałam chcąc podnieść rzeczy z podłogi, lecz ten złapał mnie w talii i zaniósł do łóżka, przykrył nas kołdra i pocałował w czoło.
-A ty co odwalasz? -zapytałam patrząc się na niego jak na kretyna.
-A ty nigdy nie chciałaś spędzić całego dnia nago? Ja zawsze chciałem ale nie było odpowiedniej osoby.
-A ja jestem odpowiednia? -zapytałam zaplatając ręce wokół jego szyi.
-Jak najbardziej skarbie.-musnął mój policzek.
-To co teraz tak do 15 będziemy tutaj leżeć?
-Możemy tylko leżeć albo jeszcze to.-zaczął całować moją szyję po czym przeszedł na usta.
I tak właśnie spędziliśmy czas do godziny 14.
-Justin wiesz, że musimy już się zbierać bo o 15 się umówiliśmy z Oliverem.
-Yhm.... jeszcze 5 minut. -powiedział błądząc swoją ręką po moim nagim brzuchu.
-Dalej wstawaj.-szturchnęła go łokciem.
-Musimy iść? Nie możemy już tutaj leżeć do końca dnia.
-Ha! Chciał byś. Jak chcesz to sobie tutaj leż ja idę pod prysznic.
-Prysznic? -powiedział nagle ożywiony.
-No a co?-wstałam z łóżka owinięta kołdrą.
-No to chodźmy. -wyskoczył nagi z łóżka pociągnął mnie za rękę tak mocno, że pusiłam kołdrę i wbiegłam za nim do łazienki.
-Co ty Bieber odpierdalasz?
-Prysznic bierzemy. -uśmiechnął się wchodząc do kabiny i ciągnąc mnie za nim.
-Ale chodziła mi, że osobno.
-A mi, że razem. -zaśmiał się i wziął gałkę od prysznica, puścił wodę i ochlapał mi całą twarz.
-Ej!-krzyknęłam krztusząc się woda którą cały czas mnie lał.-Przestań!- próbowałam się bronić lecz moje niezgrabne ruchy spowodowały to, że upadłam i uderzyłam się w tyłek.
-Kurwa tyłek mnie boli przez ciebie! Przestań lać na mnie tą wodę.-Justin zakręcił wodę i kucnął na de mną podając mi rękę. Złapałam ją i pociągnęłam do siebie aby on również się przewrócił-udało się.
-To bolało. -wymamrotał pod nosem.
-No co ty nie powiesz. -zaśmiałam się.
Obydwoje się podnieśliśmy.
-Idiota.-wzięłam gałkę od prysznica i tym razem ja go oblałam wodą.
-Dobra dosyć. -powiedział zabierając mi ja z ręki.
-A ty mogłeś? -zapytałam oburzona krzyżując ręce na piersiach.
-Tak ja mogłem. Ale chciałem Ci przypomnieć, że jesteśmy umówieni z Oliverem. Pamiętasz?
-Pf. To nie fair.- burknęłam rzucając w niego gąbką. -Umyj mi lepiej plecy. -obróciłam się do niego tyłem i włosy dałam do przodu.
-Już się robi księżniczko.
Obydwoje się umyliśmy i wyszliśmy spod prysznica owinięci ręcznikami. Rozczesałam włosy i i je wysuszyłam. Wyszłam z łazienki do pokoju i przebrałam się w ciuchy które rano miałam na sobie.
Przeczesałam jeszcze raz moje długie loki szczotką i byłam gotowa.
-Jesteś już gotowy?
-Jeszcze chwila tylko ubiorę bluzkę. -odpowiedział wychodząc z łazienki przy czym zaprezentował swój wyrzeźbiony brzuch. Jak zwykle na jego widok się uśmiechnęłam. Justin ubrał na siebie koszulkę i byliśmy już gotowi.
Wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się do taksówki. Wyjąkałam parę słów po francusku i taksówkarz zawiózł nas na umówione miejsce.
Pod wieżą Eiffla był tłum ludi.
-Wiesz co powinniśmy się z nim umówić w mniej ruchliwym miejscu.
-No co ty nie powiesz skarbie? -zaśmiał się Justin rozglądając dookoła w poszukiwaniu Olivera.
-Chyba go widzę tylko czy ach no tak idzie z Williamem.
-Gdzie ty ich widzisz? -zapytał wytężając wzrok.
-Patrz widzisz te seksowne spodnie w panterkę i koszulkę z lewem? -pokazałam palcem.
-O kurwa, to się dopiero nazywa stylówa.
-Ej Oliver jest po prostu oryginalny. -mruknęłam machając w jego stronę.
-Nie da się zaprzeczyć. Pasował by do Snooki ona tak samo ma obsesję na punkcie drapieżnych zwierząt.
-Przedstaw Oliverowi męską wersję Snooki to na pewno się za nią zabierze.
-A co było by z Williamem?
-Zerwał by z nim albo stworzyli by sobie trójkącik, chociaż osobiście wolała bym to pierwsze.
-Nie lubisz go? -zapytał Justin zdziwiony wpatrując się w chłopaków którzy byli coraz bliżej.
-Coś mi się w nim nie podoba, mam złe przeczucie. Można to nazwać kobieca intuicją.
-Co możesz nazwać kobiecą intuicją? -zapytał Oliver podchodząc do mnie i całując w policzek. -Cześć Justin.-podał mu rękę na przywitanie.
-To, że dobre przeczuwałam, że się szybko znajdziemy. Justin jak zwykle zaczął marudzić, że tutaj jest zbyt wiele ludzi aby się odnaleźć i tak dalej.
-Ach no tak, jest mały tłok. -uśmiechnął się chłopak. -To co idziemy coś przekąsić czy chcecie wejść na wierzę Eiffla?
-Ja to jestem głodna! Cały dzień nic nie jadłam!
-To co wy robiliście przez cały dzień ?-zapytał się Oliver.
Na myśl o tym co robiliśmy na mojej twarzy pojawił się uśmieszek.
-Książki czytaliśmy.-powiedziałam pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.
-Książki czytaliście a to ciekawe chyba nawet wiem jaką książkę, zgaduję, że tą samą co my wczoraj z Williamem.
-Może..... Chodźmy już głodna jestem!-burknęłam pod nosem i wszyscy udaliśmy się do restauracji.
Usiadaliśmy przy pierwszym wolnym stoliku. Kelnerka przyniosła nam menu.
-Fuj! Zapomniałam ile tutaj jest potrwa ze ślimaków.-oburzyłam się na co całą trójka głośno się zaśmiała.
-Bardzo śmieszne. Jest tutaj coś nie związanego ze ślimakami.- zapytałam przewracając kartę dań.-O to nie brzmi jak ślimak!
Poczułam wibracje w mojej kieszeni i wyciągnęłam telefon dostałam sms od ROBINA
Przełknęłam głośno ślinę i przez moment zastanawiałam się czy powinnam odczytywać sms ale moja ciekawość wygrała i nacisnęłam na niego
Miłych wakacji w Paryżu”
Rozszerzyłam oczy do granic możliwości a usta same mi się otworzyły.
-Wszystko w porządku?-zapytał zaniepokojony Oliver.
-Tak,tak wszystko dobrze. Przeprosimy was na chwilę, muszę porozmawiać z Justinem.-powiedziałam ciągnąc Justinem za sobą. -Zamówcie nam coś co nie jest związane ze śliniakami.
Wyszliśmy na zewnątrz i z torebki wyciągnęłam papierosa, szybko odpaliłam go i zaciągnęłam się nim.
-Wyciągnęłaś mnie tylko po to aby zapalić?-zapytał opierając się o ścianę.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko wypuściłam z siebie dym i podałam mu telefon na otwartym sms. Justin tak samo zareagował jak ja.
-Skąd on do kurwy nędzy wie gdzie ty jesteś?! Przecież nikomu nic nie powiedziałaś prawda?!-krzyknął na mnie.
-Oczywiście, że nie! Nawet moi rodzice nie wiedzą gdzie jestem! I proszę Cię nie krzycz na mnie bo jestem już wystarczająco zestresowana! -odpowiedziałam zaciągając się papierosem.
-Przepraszam.-jego ton momentalnie się zmienił. -Ale jakiś sobie pomyślę, ze ten chuj wie gdzie jesteś i będzie chciał odpierdolić jakiś numer to mnie krew zalewa.
-Justin.-szepnęłam wyrzucając papierosa. -Boję się.
-Nie bój się.-powiedział rozszerzając ręce i przybliżając się do mnie. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.
-Przy mnie nic Ci się nie stanie. Obiecuję Ci to.  
______________________________________
10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i tak jak obiecałam nowy rozdział!
 Teraz nowy rozdział najwcześniej pojawi się w następny piątek ze względu na to, że jadę do rodziny w góry i tam nie będę miała jak dodawać rozdziałów bo będę bez internetu ale są plusy. Przez ten czas co tam będę postaram napisać się kilak rozdziałów co wiąże się  tym, że częściej będę dodawać tutaj.
A jak by tak pod tym rozdziałem było 12 komentarzy to była bym BARDZO szczęśliwa, więc co bierzecie się za komentowanie? 
No i napiszcie jak wam się podobał rozdział.
czytasz-komentuj 

6 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie, jest zajebiste, lepszego nie czytałam *.* czekam do piątku na kolejny rodział!

    @allexlovejb

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJA JEJA! MAGICZNY ROZDZIAŁ *-* NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO! CZUJĘ, ŻE TEN WILLIAM COŚ KOMBINUJE... I JUŻ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NASTĘPNEGO! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to :3 z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzial xD dziewczyo masz wielki talent :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nienawidzę tego Robina ; __ ; uh ..

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do konkursu The Versatile Blog :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award :) Więcej informacji na moim blogu xx http://justinandtaylorlovestory.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger_4.html

    OdpowiedzUsuń