Z każdą sekundą stawałam się coraz
słabsza, nie miałam już nawet siły się szarpać chociaż nie
przestawałam.
Złapał mnie brutalnie za nadgarstki i
przyciągnął je nad moją głowę. Przygniótł je jedną ręką a
drugą zaczął rozpinać rozporek w moich spodniach. Jednym zwinnym
ruchem zdarł ze mnie spodnie. Kopanie i moje krzyki nic nie dawały
a wręcz przeciwnie sprawiały mu radość. Z powrotem złapał moje
dwa nadgarstki i zacisną mocniej uścisk. Znowu zaczął mnie
całować, brutalniej niż wcześniej, przy czym przygryzł moją
dolną wargę. Może i miał być to seksowne i miało mi się to
spodobać ale był inaczej. Moje krzyki z prośbą o pomoc stawały
się coraz słabsze z tego powodu, że nie miałam już siły. Jego
jedna ręka jeździła po moim kroczu na co do oczu napłynęły mi
łzy. Próbowałam nie płakać aby chociaż tak zachować resztki
godności ale nie udało się. Jego dotyk sprawiał mi ból, odrazę.
Nagle złapał za moją bieliznę i ją zdarł najpierw majtki a
potem biustonosz. Jego oczy chłonęły mój nago widok a ja
płonęłam od środka ze złości jak i ze wstydu.
-Jesteś jeszcze piękniejsza na żywo
niż tylko na filmiku.-wyszeptał mi do ucha przygryzając je.
Łez pojawiało się coraz więcej i
ledwo co łapałam powietrze. William wziął ze mnie swoje ręce i
zaczął zdejmować swoją koszulkę.
To jest twoja szansa, uciekaj.
Kiedy on zdejmował
ją przez głowę co sprawiało, że nic nie widział zebrałam sobie
całą siłę jaką tylko miałam i odepchnęłam go od siebie. Udało
zwalić mi się go na podłogę. Szybko wstałam z kanapy i pobiegłam
w stronę drzwi były zamknięte na klucz którego nie było w
drzwiach, desperacko zaczęłam walić pięść mi w nie i krzyczeć
o pomoc z nadzieją, że będę miała większe szanse, że ktoś
mnie usłyszy. Poczułam nagły uścisk na moim barku, William pchnął
mnie kilka metrów od drzwi i uderzyłam o podłogę. Był całkiem
nagi najwidoczniej przewidział to, że mogę starać się uciec,
więc po prostu kiedy ja miałam jakieś nadzieje na ucieczkę on po
prostu się rozebrał w tym czasie. Usiadł na mnie rozkrokiem i
uderzył mnie dwa razy z pięści w brzuch. Krzyknęłam z bólu.
Gdzie są właśnie w tym momencie
wścibscy sąsiedzi co za minimalny krzyk wzywają policję?! No ja
się pytam gdzie?!
Zwijałam się z
bólu.
-Może to Cię
nauczy nie igrać z ogniem ślicznotko.-wysyczał przez zęby
wkurzony.
Jak ból trochę mi
odpuścił znowu zaczęłam się szarpać i uderzać w jego klatkę
piersiową, jemu to się nie spodobało i kolejny raz złapał moje
nadgarstki i dał je nad moją głowę a uścisk co chwilę
wzmacniał.
-Teraz poczujesz
prawdziwą rozkosz. -powiedział uśmiechając się.
-Proszę n.....-
nie dokończyłam zdania. Siłą rozszerzył moje nogi i we mnie
brutalnie wszedł.
Skrzywiłam się z
bólu już wolałam aby mnie bił niż był we mnie. Krzyczałam z
prośbą o pomoc a ten po prostu poruszał się we mnie coraz
szybciej. W pewnym momencie coś we mnie pękło Już za późno,
niech będzie co ma być.
Moje krzyki ustały,
przestałam się wyrywać, wierzgać-po prostu tam leżałam i nic.
Czułam po prostu ból, okropny ból. William poruszał się we mnie
coraz szybciej prawdopodobnie szczytował a ja miałam tylko odrazę.
Po chwili poczułam jak jego sperma w sobie. Skrzywiłam się na tą
myśl.
Wyszedł w końcu
ze mnie i zaczął mnie całować. Nic z tego sobie nie zrobiłam.
Jego oślizły język był w mojej buzi na co cały czas miałam
odruch wymiotny ale nawet już nie miałam siły co kol wiem zrobić.
Do drzwi nagle
zaczęło dochodzić walenie.
-Veuillez ouvrir le
police est là!
Od razu jak
usłyszałam słowo police wiedziałam, że to policja. Moje oczy
momentalnie się rozszerzyły chciałam już krzyknąć kiedy William
zakrył mi usta ręką.
-Powiedz tylko
słowo a obiecuję, że gorzko tego pożałujesz. -zagroził mi
cichym,ostrym tonem.
Właśnie zostałam zgwałcona,
upokorzona co ja mogę mieć jeszcze do stracenia?
Otworzyłam szeroko
buzię i tyle ile miałam siły w płucach krzyknęła POMOCY !
William
uderzył mnie tylko mocno w twarz i ode mnie odskoczył.
Prawdopodobnie chciał uciec ale w tym momencie policja wyważyła
drzwi. Jeden policjant od razu do mnie podbiegł a drugi zaczął
szukać Williama pokazałam mu ręką gdzie pobiegł a on ruszył za
nim.
-Êtes-vous
d'accord? -policjant coś do mnie powiedział ale ja nic nie
zrozumiałam.
-Nic nie rozumiem.-
odpowiedziałam po angielsku.
Policjant pokiwał
głowę i rozejrzał się po mieszkaniu . Wszedł do salonu po czym
przyniósł mi narzutę która była na kanapie. Okrył mnie nią a
ja poczułam jak moje policzki całe się czerwienią.
Usłyszałam z
drugiego pokoju dźwięk tłuczonego szkła. Po chwili policjant
trzymał zakutego w kajdanki Williama który krzyczał coś do niego
po Francusku, wyłapałam tylko niektóre słowa ale większość z
nich to były przekleństwa. Policjant wyprowadził go z domu a ten
który był przy mnie mówił coś do (no wiecie taki coś czarne jak
łoki toki #lol nie wiem jak to się nazywa sorry) po francusku i
popatrzył się na mnie. Chciałam wstać ale poczułam ogromny ból,
z napływu emocji zapomniałam o tym jak wszystko mnie boli.
Policjant szybko do mnie podszedł i pokazał abym nie wstawała. Po
kilku minutach do domu weszli sanitariusze (chodzi mi o tych ludzi od
karetki) Obydwoje mnie podnieśli i położyli na nosze. Zeszli ze
mną na dół i pojechaliśmy karetką do szpitala. Byłam w
kompletnym szoku. Nie docierało do mnie co się właśnie dzieje
nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy co przed chwilą się
wydarzyło.
Wjechali ze mną do
szpitala i zawieźli mnie na jakąś sale. Pielęgniarka ubrała mnie
w jakaś szpitalną piżamę-od razu poczułam się trochę bardziej
komfortowo.
Do sali wszedł
lekarz.
-Dzień
dobry.-przywitał się ze mną po angielsku.
W końcu ktoś kto mówi po mojemu.
Odetchnęłam z ulgą.
-Dzień
dobry.-odpowiedziałam cicho.
-Przyszedłem Cię
zbadać to powinno potrwać z jakieś 10 minut apotem dam Ci już
spokój.-uśmiechną się do mnie.
Nic mu nie
odpowiedziałam tylko pokiwałam głową która od razu mnie
zabolała, przypomniałam sobie o tym, że jest przecięta.
Podszedł do mnie i
od razu zaczął mnie oglądać zaczął od głowy i zobaczył, że
jest przecięta. Powiedział coś po Francusku pielęgniarce na co
ona pokiwała głową i wyszła.
-Będziemy musieli
to zaszyć. -wyjaśnił. Przeglądał dalej moje ciało.
Szczerze to nie
wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Czułam się jak by mnie tam
nie było. Wszystko wydawało się tak daleko takie dziwne aż w
końcu zaczęłam widzieć podwójnie i ciemność.....
Białe światło
świeciło mi prosto w oczy. Od razu je zamknęła i słyszałam
nieznajome głosy.
-Słyszysz mnie?
-Możesz otworzyć
oczy?
Otworzyłam pomału
oczy i zobaczyła trójkę ludzi stojących nade mnie.
-Odzyskała
przytomność.-powiedział jeden facet do reszty.
-Słyszysz
nas?-zapytał się inny.
Pokiwałam pomału
głową.
-Pamiętasz jak się
nazywasz?
-Monika Simmons.
-Ile masz lat?
-19.
-Dobrze, zszyliśmy
twoją ranę którą miałaś na głowie. Nie masz już większych
obrażań poza kilkoma dużymi siniakami ale to się zagoi.
-Mamy kogoś
poinformować o tym, że jesteś w szpitalu? -zapytała pielęgniarka.
Na początku nikt
nie przychodził mi do głowy lecz po chwili przypomniałam sobie o
Justina.
-Tak. -powiedziałam
cicho, zachrypniętym głosem czując jak moje gardło mnie boli.
Kobieta podała mi
kartkę abym napisała numer. Niedbale napisałam cyfry i podałam
kartkę kobiecie.
-Pójdę
zadzwonić.-powiedziała opuszczając salę.
-Możesz otworzyć
buzię, chcę zobaczyć twoje gardło.-powiedział lekarz który był
wcześniej u mnie.
Otworzyłam buzię.
-Powiedz A.
Tak też zrobiłam.
-Jest mocno
zaczerwione.-zwrócił się do lekarzy obok.
-Nie wykryliśmy
nigdzie oznak duszenia.-powiedział jeden z nich.
Lekarz popatrzył
się na niego jak na debila i było widać, że ma ochotę pacnąć
go w głowę.
-Zaraz podamy leki
które Ci pomogą.-uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
Wszyscy opuścili
salę zostawiając mnie samą. Przetworzyłam sobie wszystko co się
stało parę godzin temu i dopiero teraz dotarło wszystko do mnie. W
jednej sekundzie moje oczy napełniły się łzami a w drugiej
zaczęły płynąć jak szalone. Mój oddech stawał się coraz
cięższy, powietrze nabierała z coraz to z większym trudem.
Do pomieszczenia
weszła akurat pielęgniarka która od razu do mnie podbiegła.
Justin.
Monika wyszła rano
i od tamtej pory do mnie nie zadzwoniła. Za pewno poszła się
doskonale zabawić. Na dworze był piękny słonczy dzień. Nie
miałem zamiaru go zmarnować, więc poszedłem na zwiedzanie Paryża.
Nigdy wcześniej nie byłem w tym miesicie i cieszę się, że w
końcu do niego trafiłem.
Przyłączyłem się
do jakiejś wycieczki. Jeździliśmy po Paryżu zwiedzając zabytki,
przewodnik bardzo interesująco opowiadał o wszystkich zabytkach co
zainteresowała nawet i mnie. Zazwyczaj nie słucham przewodników bo
są nudzi i tylko oglądam zabytki ale ten był inny. Mówił z
sensem, miał coś w głosie co przyciągało uwagę.
Zwiedziliśmy
: Łuk Triumfalny, Panteon, Grand Palais i Pałac Elizejski.
Dzień
minął mi bardzo szybko, nie pamiętam kiedy ostatni raz spędziłem
tak dobrze czas. Bez alkoholu czy innych używek po prostu dobrze się
bawiłem nawet będąc sam.
Wróciłem
do hotelu z nadzieją, że Monika już będzie i jest już
spokojniejsza lecz jej nie było. Pokój był pusty, nawet nie było
oznak, że była tutaj po moim wyjściu.
Trochę
się zaniepokoiłem, że jeszcze jej nie było ale akurat mój
telefon zadzwonił. Wyciągnąłem go z kieszeni i pokazał się
nieznany numer, odebrałem.
-Halo?-zapytałem.
-Dzień
dobry, dzwonię z głównego szpitala w Paryżu, chciałam
poinformować iż dzisiaj do szpitala trafiła Monika Simmons.
Stanąłem
jak wryty i słuchałem co ona do mnie mówi. Jak to trafiła do
szpitala?!
Kobieta
dalej kontynuowała a ja jej słuchałem. -Prosiła abym się z panem
skontaktowała i czy mógłby pan do niej przyjechać. Nie jest teraz
w najbielszej „kondycji” psychicznej.
-Co
się stało?
-Została
ona zgwałcona.
Szczęka
mi opadła, a oczy miałem tak duże jak moneta 5 złotowa.
Pokręciłem z niedowierzaniem głową i byłem tylko w stanie
wyjąkać na jakiej ulicy jest ten szpital, kobieta mi podyktowała
namiar a ja od razu zbiegłem na dół i złapałem taksówkę.
Po 30
minutach byłem już na miejscu. Wbiegłam do szpitala jak opętany i
zapytałem się siostry oddziałowej gdzie się znajduje. Ta mnie
zaprowadziła pod drzwi.
Odtworzyłem
drzwi a w sali na łóżku leżała zapłakana Monika a koło niej
siedziała pielęgniarka.
Jej
wzrok spoczął na mnie. Ze zdenerwowania przygryzłem dolną wargę
i do niej podeszłe.
Pielęgniarka
puściła jej rękę i opuściła salę. Zbliżyłem się do niej i
usiadłem na jej łóżku koło niej.
Jej twarz była całą czerwona od
płaczu a łzy nie przestawały jej spływać po policzkach.
Delikatnie przetarłem łzy kciukiem i wyszeptałem jej do ucha
„Proszę, nie płacz
już kochanie. Jestem przy tobie nic Ci się już nie stanie”
Cześć!
No
i jest kolejny rozdział. Ostatnio coś nie mam weny, więc z
trudnościom mi się je pisze.
Od
jakiegoś czasu chodzą mi po głowie myśli aby zawiesić bloga,
moje pomysły się wyczerpują na kolejne rozdziały. Myślałam też
aby z kimś pisać to opowiadanie ale jeszcze nie wiem. Jak na razie
NIE zawieszę bloga, więc rozdział będzie w piątek lub sobotę.
10
komentarzy=nowy rozdział
Nie zawieszaj, kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ ALEE... biedna Monika :c
@Allexlovejb
Właśnie, nie zawieszaj bloga : ) Jest świetny < 3
OdpowiedzUsuńTak samo jak te rozdział : 3
EJJ NO! PROSZĘ CIĘ NIE ZAWIESZAJ BLOGA, MOGĘ CI POMÓC, KIEDYŚ O TYM ROZMAWIAŁYŚMY :3 ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY! *.* CZEKAM NA NN C: / @IamSkylar_69
OdpowiedzUsuńsuper! :)) przykro mi, że William ją zgwałcił.. :/ czekam :)
OdpowiedzUsuńGenialne! *o*
OdpowiedzUsuńbłagam, nie zawieszaj bloga... tak mi się tutaj podoba. naprawdę jestem zachwycona, wchodzę codziennie z nadzieją że dodałaś w końcu nowy rozdział chociaż wiem,dokładnie kiedy masz zamiar dodać, haha XD
OdpowiedzUsuńbłagam,nie rób nam tego jest super! pozdro ;*
super ciesze sie, nie zawieszaj
OdpowiedzUsuńto dobrze że nie zawieszasz bloga bo nwm jak bym to przeżyła :) rozdział świetny chociaż przykro mi że ją jednak zgwałcił :( mam nadzieje że w końcu się do siebie zbliżą xD
OdpowiedzUsuńdsdagdfagd genialny jak zawsze *.* błagam nie zawieszaj bloga bo nie przeżyje :3
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NAST... <3
OdpowiedzUsuńszkoda że ją jednak zgwałcił ale mam nadzieje że dzięki temu zbliży się do Justin'a :) rozdział jak zawsze genialny :D
OdpowiedzUsuń