sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 17


Mogą wystąpić sceny +18

Z każdą sekundą stawałam się coraz słabsza, nie miałam już nawet siły się szarpać chociaż nie przestawałam.  
Złapał mnie brutalnie za nadgarstki i przyciągnął je nad moją głowę. Przygniótł je jedną ręką a drugą zaczął rozpinać rozporek w moich spodniach. Jednym zwinnym ruchem zdarł ze mnie spodnie. Kopanie i moje krzyki nic nie dawały a wręcz przeciwnie sprawiały mu radość. Z powrotem złapał moje dwa nadgarstki i zacisną mocniej uścisk. Znowu zaczął mnie całować, brutalniej niż wcześniej, przy czym przygryzł moją dolną wargę. Może i miał być to seksowne i miało mi się to spodobać ale był inaczej. Moje krzyki z prośbą o pomoc stawały się coraz słabsze z tego powodu, że nie miałam już siły. Jego jedna ręka jeździła po moim kroczu na co do oczu napłynęły mi łzy. Próbowałam nie płakać aby chociaż tak zachować resztki godności ale nie udało się. Jego dotyk sprawiał mi ból, odrazę. Nagle złapał za moją bieliznę i ją zdarł najpierw majtki a potem biustonosz. Jego oczy chłonęły mój nago widok a ja płonęłam od środka ze złości jak i ze wstydu.
-Jesteś jeszcze piękniejsza na żywo niż tylko na filmiku.-wyszeptał mi do ucha przygryzając je.
Łez pojawiało się coraz więcej i ledwo co łapałam powietrze. William wziął ze mnie swoje ręce i zaczął zdejmować swoją koszulkę.
To jest twoja szansa, uciekaj.
Kiedy on zdejmował ją przez głowę co sprawiało, że nic nie widział zebrałam sobie całą siłę jaką tylko miałam i odepchnęłam go od siebie. Udało zwalić mi się go na podłogę. Szybko wstałam z kanapy i pobiegłam w stronę drzwi były zamknięte na klucz którego nie było w drzwiach, desperacko zaczęłam walić pięść mi w nie i krzyczeć o pomoc z nadzieją, że będę miała większe szanse, że ktoś mnie usłyszy. Poczułam nagły uścisk na moim barku, William pchnął mnie kilka metrów od drzwi i uderzyłam o podłogę. Był całkiem nagi najwidoczniej przewidział to, że mogę starać się uciec, więc po prostu kiedy ja miałam jakieś nadzieje na ucieczkę on po prostu się rozebrał w tym czasie. Usiadł na mnie rozkrokiem i uderzył mnie dwa razy z pięści w brzuch. Krzyknęłam z bólu.
Gdzie są właśnie w tym momencie wścibscy sąsiedzi co za minimalny krzyk wzywają policję?! No ja się pytam gdzie?!
Zwijałam się z bólu.
-Może to Cię nauczy nie igrać z ogniem ślicznotko.-wysyczał przez zęby wkurzony.
Jak ból trochę mi odpuścił znowu zaczęłam się szarpać i uderzać w jego klatkę piersiową, jemu to się nie spodobało i kolejny raz złapał moje nadgarstki i dał je nad moją głowę a uścisk co chwilę wzmacniał.
-Teraz poczujesz prawdziwą rozkosz. -powiedział uśmiechając się.
-Proszę n.....- nie dokończyłam zdania. Siłą rozszerzył moje nogi i we mnie brutalnie wszedł.
Skrzywiłam się z bólu już wolałam aby mnie bił niż był we mnie. Krzyczałam z prośbą o pomoc a ten po prostu poruszał się we mnie coraz szybciej. W pewnym momencie coś we mnie pękło Już za późno, niech będzie co ma być.
Moje krzyki ustały, przestałam się wyrywać, wierzgać-po prostu tam leżałam i nic. Czułam po prostu ból, okropny ból. William poruszał się we mnie coraz szybciej prawdopodobnie szczytował a ja miałam tylko odrazę. Po chwili poczułam jak jego sperma w sobie. Skrzywiłam się na tą myśl.
Wyszedł w końcu ze mnie i zaczął mnie całować. Nic z tego sobie nie zrobiłam. Jego oślizły język był w mojej buzi na co cały czas miałam odruch wymiotny ale nawet już nie miałam siły co kol wiem zrobić.
Do drzwi nagle zaczęło dochodzić walenie.
-Veuillez ouvrir le police est là!
Od razu jak usłyszałam słowo police wiedziałam, że to policja. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły chciałam już krzyknąć kiedy William zakrył mi usta ręką.
-Powiedz tylko słowo a obiecuję, że gorzko tego pożałujesz. -zagroził mi cichym,ostrym tonem.
Właśnie zostałam zgwałcona, upokorzona co ja mogę mieć jeszcze do stracenia?
Otworzyłam szeroko buzię i tyle ile miałam siły w płucach krzyknęła POMOCY !
William uderzył mnie tylko mocno w twarz i ode mnie odskoczył. Prawdopodobnie chciał uciec ale w tym momencie policja wyważyła drzwi. Jeden policjant od razu do mnie podbiegł a drugi zaczął szukać Williama pokazałam mu ręką gdzie pobiegł a on ruszył za nim.
-Êtes-vous d'accord? -policjant coś do mnie powiedział ale ja nic nie zrozumiałam.
-Nic nie rozumiem.- odpowiedziałam po angielsku.
Policjant pokiwał głowę i rozejrzał się po mieszkaniu . Wszedł do salonu po czym przyniósł mi narzutę która była na kanapie. Okrył mnie nią a ja poczułam jak moje policzki całe się czerwienią.
Usłyszałam z drugiego pokoju dźwięk tłuczonego szkła. Po chwili policjant trzymał zakutego w kajdanki Williama który krzyczał coś do niego po Francusku, wyłapałam tylko niektóre słowa ale większość z nich to były przekleństwa. Policjant wyprowadził go z domu a ten który był przy mnie mówił coś do (no wiecie taki coś czarne jak łoki toki #lol nie wiem jak to się nazywa sorry) po francusku i popatrzył się na mnie. Chciałam wstać ale poczułam ogromny ból, z napływu emocji zapomniałam o tym jak wszystko mnie boli. Policjant szybko do mnie podszedł i pokazał abym nie wstawała. Po kilku minutach do domu weszli sanitariusze (chodzi mi o tych ludzi od karetki) Obydwoje mnie podnieśli i położyli na nosze. Zeszli ze mną na dół i pojechaliśmy karetką do szpitala. Byłam w kompletnym szoku. Nie docierało do mnie co się właśnie dzieje nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy co przed chwilą się wydarzyło.
Wjechali ze mną do szpitala i zawieźli mnie na jakąś sale. Pielęgniarka ubrała mnie w jakaś szpitalną piżamę-od razu poczułam się trochę bardziej komfortowo.
Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry.-przywitał się ze mną po angielsku.
W końcu ktoś kto mówi po mojemu. Odetchnęłam z ulgą.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam cicho.
-Przyszedłem Cię zbadać to powinno potrwać z jakieś 10 minut apotem dam Ci już spokój.-uśmiechną się do mnie.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową która od razu mnie zabolała, przypomniałam sobie o tym, że jest przecięta.
Podszedł do mnie i od razu zaczął mnie oglądać zaczął od głowy i zobaczył, że jest przecięta. Powiedział coś po Francusku pielęgniarce na co ona pokiwała głową i wyszła.
-Będziemy musieli to zaszyć. -wyjaśnił. Przeglądał dalej moje ciało.
Szczerze to nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Czułam się jak by mnie tam nie było. Wszystko wydawało się tak daleko takie dziwne aż w końcu zaczęłam widzieć podwójnie i ciemność.....

Białe światło świeciło mi prosto w oczy. Od razu je zamknęła i słyszałam nieznajome głosy.
-Słyszysz mnie?
-Możesz otworzyć oczy?
Otworzyłam pomału oczy i zobaczyła trójkę ludzi stojących nade mnie.
-Odzyskała przytomność.-powiedział jeden facet do reszty.
-Słyszysz nas?-zapytał się inny.
Pokiwałam pomału głową.
-Pamiętasz jak się nazywasz?
-Monika Simmons.
-Ile masz lat?
-19.
-Dobrze, zszyliśmy twoją ranę którą miałaś na głowie. Nie masz już większych obrażań poza kilkoma dużymi siniakami ale to się zagoi.
-Mamy kogoś poinformować o tym, że jesteś w szpitalu? -zapytała pielęgniarka.
Na początku nikt nie przychodził mi do głowy lecz po chwili przypomniałam sobie o Justina.
-Tak. -powiedziałam cicho, zachrypniętym głosem czując jak moje gardło mnie boli.
Kobieta podała mi kartkę abym napisała numer. Niedbale napisałam cyfry i podałam kartkę kobiecie.
-Pójdę zadzwonić.-powiedziała opuszczając salę.
-Możesz otworzyć buzię, chcę zobaczyć twoje gardło.-powiedział lekarz który był wcześniej u mnie.
Otworzyłam buzię.
-Powiedz A.
Tak też zrobiłam.
-Jest mocno zaczerwione.-zwrócił się do lekarzy obok.
-Nie wykryliśmy nigdzie oznak duszenia.-powiedział jeden z nich.
Lekarz popatrzył się na niego jak na debila i było widać, że ma ochotę pacnąć go w głowę.
-Zaraz podamy leki które Ci pomogą.-uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
Wszyscy opuścili salę zostawiając mnie samą. Przetworzyłam sobie wszystko co się stało parę godzin temu i dopiero teraz dotarło wszystko do mnie. W jednej sekundzie moje oczy napełniły się łzami a w drugiej zaczęły płynąć jak szalone. Mój oddech stawał się coraz cięższy, powietrze nabierała z coraz to z większym trudem.
Do pomieszczenia weszła akurat pielęgniarka która od razu do mnie podbiegła.

Justin.

Monika wyszła rano i od tamtej pory do mnie nie zadzwoniła. Za pewno poszła się doskonale zabawić. Na dworze był piękny słonczy dzień. Nie miałem zamiaru go zmarnować, więc poszedłem na zwiedzanie Paryża. Nigdy wcześniej nie byłem w tym miesicie i cieszę się, że w końcu do niego trafiłem.
Przyłączyłem się do jakiejś wycieczki. Jeździliśmy po Paryżu zwiedzając zabytki, przewodnik bardzo interesująco opowiadał o wszystkich zabytkach co zainteresowała nawet i mnie. Zazwyczaj nie słucham przewodników bo są nudzi i tylko oglądam zabytki ale ten był inny. Mówił z sensem, miał coś w głosie co przyciągało uwagę.
Zwiedziliśmy : Łuk Triumfalny, Panteon, Grand Palais i Pałac Elizejski.
Dzień minął mi bardzo szybko, nie pamiętam kiedy ostatni raz spędziłem tak dobrze czas. Bez alkoholu czy innych używek po prostu dobrze się bawiłem nawet będąc sam.
Wróciłem do hotelu z nadzieją, że Monika już będzie i jest już spokojniejsza lecz jej nie było. Pokój był pusty, nawet nie było oznak, że była tutaj po moim wyjściu.
Trochę się zaniepokoiłem, że jeszcze jej nie było ale akurat mój telefon zadzwonił. Wyciągnąłem go z kieszeni i pokazał się nieznany numer, odebrałem.
-Halo?-zapytałem.
-Dzień dobry, dzwonię z głównego szpitala w Paryżu, chciałam poinformować iż dzisiaj do szpitala trafiła Monika Simmons.
Stanąłem jak wryty i słuchałem co ona do mnie mówi. Jak to trafiła do szpitala?!
Kobieta dalej kontynuowała a ja jej słuchałem. -Prosiła abym się z panem skontaktowała i czy mógłby pan do niej przyjechać. Nie jest teraz w najbielszej „kondycji” psychicznej.
-Co się stało?
-Została ona zgwałcona.
Szczęka mi opadła, a oczy miałem tak duże jak moneta 5 złotowa. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i byłem tylko w stanie wyjąkać na jakiej ulicy jest ten szpital, kobieta mi podyktowała namiar a ja od razu zbiegłem na dół i złapałem taksówkę.
Po 30 minutach byłem już na miejscu. Wbiegłam do szpitala jak opętany i zapytałem się siostry oddziałowej gdzie się znajduje. Ta mnie zaprowadziła pod drzwi.
Odtworzyłem drzwi a w sali na łóżku leżała zapłakana Monika a koło niej siedziała pielęgniarka.
Jej wzrok spoczął na mnie. Ze zdenerwowania przygryzłem dolną wargę i do niej podeszłe.
Pielęgniarka puściła jej rękę i opuściła salę. Zbliżyłem się do niej i usiadłem na jej łóżku koło niej.
Jej twarz była całą czerwona od płaczu a łzy nie przestawały jej spływać po policzkach. Delikatnie przetarłem łzy kciukiem i wyszeptałem jej do ucha „Proszę, nie płacz już kochanie. Jestem przy tobie nic Ci się już nie stanie”
Cześć!
No i jest kolejny rozdział. Ostatnio coś nie mam weny, więc z trudnościom mi się je pisze.
Od jakiegoś czasu chodzą mi po głowie myśli aby zawiesić bloga, moje pomysły się wyczerpują na kolejne rozdziały. Myślałam też aby z kimś pisać to opowiadanie ale jeszcze nie wiem. Jak na razie NIE zawieszę bloga, więc rozdział będzie w piątek lub sobotę.
10 komentarzy=nowy rozdział 

11 komentarzy:

  1. Nie zawieszaj, kocham tego bloga <3
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ ALEE... biedna Monika :c
    @Allexlovejb

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, nie zawieszaj bloga : ) Jest świetny < 3
    Tak samo jak te rozdział : 3

    OdpowiedzUsuń
  3. EJJ NO! PROSZĘ CIĘ NIE ZAWIESZAJ BLOGA, MOGĘ CI POMÓC, KIEDYŚ O TYM ROZMAWIAŁYŚMY :3 ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY! *.* CZEKAM NA NN C: / @IamSkylar_69

    OdpowiedzUsuń
  4. super! :)) przykro mi, że William ją zgwałcił.. :/ czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. błagam, nie zawieszaj bloga... tak mi się tutaj podoba. naprawdę jestem zachwycona, wchodzę codziennie z nadzieją że dodałaś w końcu nowy rozdział chociaż wiem,dokładnie kiedy masz zamiar dodać, haha XD
    błagam,nie rób nam tego jest super! pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. super ciesze sie, nie zawieszaj

    OdpowiedzUsuń
  7. to dobrze że nie zawieszasz bloga bo nwm jak bym to przeżyła :) rozdział świetny chociaż przykro mi że ją jednak zgwałcił :( mam nadzieje że w końcu się do siebie zbliżą xD

    OdpowiedzUsuń
  8. dsdagdfagd genialny jak zawsze *.* błagam nie zawieszaj bloga bo nie przeżyje :3

    OdpowiedzUsuń
  9. CZEKAM NA NAST... <3

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda że ją jednak zgwałcił ale mam nadzieje że dzięki temu zbliży się do Justin'a :) rozdział jak zawsze genialny :D

    OdpowiedzUsuń