sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 19


Każdy człowiek zmienia w końcu swoje podejście do życia. Jego priorytety ulegają zmianie. U mnie właśnie tak się stało. Zrozumiałam, że Justin jest chłopakiem, którego potrzebowałam. Pojawił się, gdy wszyscy inni się ode mnie odwrócili. Przyjaciele? Nie. Oni byli ludźmi łaknącymi kasy. Nie troszczyli się o coś takiego jak miłość, przyjaźń, rodzina.. Sama należałam do tych osób. Właśnie – należałam. Wszystko się zmieni, gdy wyjdę ze szpitala.
- Monika, skarbie..
Dopiero teraz przypomniałam sobie o obecności Justina.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Widzę, że jesteś zmęczony. Idź do hotelu, prześpij się. Wszystko będzie dobrze. Już nic mi nie grozi.
- Nie zostanę tutaj.
- Naprawdę jest dobrze, nie martw się dobranoc – powiedziałam.
- Dobranoc – odpowiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.

Obudziłam się, gdy usłyszałam czyjąś rozmowę.
- .. jej stan jest dużo lepszy, ale uraz na psychice może jeszcze długo pozostać. To było dla niej zbyt wiele emocji, przerażających emocji. Sądzę, że teraz powinna przez jakiś miesiąc unikać kontaktów z ludźmi, zbyt szybkie podanie ręki na powitanie może spowodować u niej wielki lęk.
- Dziękuję bardzo. Zadbamy o nią. Do widzenia.
- Do widzenia – powiedział lekarz.
Nie mogłam uwierzyć, że moi rodzice tu przyjechali. Po tym wszystkim co mi powiedzieli, co zrobili .. teraz próbują być dobrymi opiekunami? Nie wydaje mi się, że im to wyjdzie.
Drzwi od sali uchyliły się, zobaczyłam ich. Pełnych troski, mama miała zaczerwienione oczy, a tato smutek wymalowany na twarzy. Zbliżyli się do mnie powolnym krokiem, chyba nie chcieli, żebym się przestraszyła. Siadając na skraju łóżka delikatnie się do mnie uśmiechnęli, lecz nie trwało to długo, bo moją miną wyraziłam wszystkie emocje, które mi towarzyszyły przez ostatni czas. Ból, rozczarowanie, złość.. Złość na nich, za to jacy byli.
- Skarbie.. – zaczęła mama, ale jej przerwałam.
- Nie mamo, nie chcę niczego słuchać. Nie wiem jak się dowiedzieliście w ogóle, że tu jestem. Skąd? Od kogo? Delegacja nie była ważniejsza?
- Córeczko to nie tak..
- Przestań! – krzyknęłam. - Kto po Was zadzwonił? Po co?!
- Twój kolega.. Justin. Powiedział nam co się stało. Przepraszamy, że do tego dopuściliśmy.
- Myślisz, że przeprosiny wystarczą?
- Nie, ale posłuchaj.
- Nie, to ja mam Wam coś do powiedzenia. Jesteście najgorszymi rodzicami, jakich tylko można mieć. Przez tyle lat nie interesowaliście mnie. Nie pokazywaliście mi jak kochać, szanować.. Nigdy nie było Was w domu, kiedy miałam problem dawaliście mi pieniądze, żebym poszła na zakupy. Ale nie - ja wtedy chodziłam się upić, tylko to mogłam zrobić, nie kochana przez rodziców, chłopaka.. wtedy poznałam Robina. Zaimponował mi, ale tylko na początku.. Ćpał, pił. Kiedy na ostatnim koncercie był na haju – zdenerwował się i mnie uderzył. Ale Was nie było. To Justin mi pomógł, był przy mnie kiedy cierpiałam, kiedy potrzebowałam z kimś pogadać, wyżalić się. To ON wspierał mnie, kiedy do internetu wrzucili filmik. W roli głównej byłam ja – naga i Robin. To JUSTIN dał mi do zrozumienia, że przez to nie jestem „brudna”. Przy nim czułam się idealnie, pokazał mi jak kochać..

Odwracając wzrok od rodziców zobaczyłam, że w drzwiach ktoś stoi. Nie było zbyt dobrego światła, ale te rysy twarzy dostrzegę wszędzie.
- Roo..robin – po mojej twarzy od razu zaczęły lecieć łzy.
- Cześć mała, myślałaś, że się mnie pozbędziesz? – powiedział rozdrażniony.
- Wynoś się stąd zboczeńcu – wtrącił się ojciec. – OCHRONA!
- Myśli pan, że tutaj nie mam znajomości? Tej gównianej szmacie nic nie pomoże.
Podszedł do mnie, mojego tatę ogarnęła frustracja. Powalił go prawym sierpowym, ale nie był tak silny jak ten damski bokser. Oddał dwa razy mocniej, patrząc ze złością w podłogę. Z zadowoleniem stwierdził, że mu się należało. Ojciec stracił przytomność.
- Daj nam spokój, proszę, proszę. Zapłacimy Ci, tylko nie rób nam krzywdy.. – łkała moja matka.
- Nie chcę kasy idiotko, chcę zemsty. Twoja córka zadarła z niewłaściwą osobą, mnie się nie upokarza. Zamachnął się uderzając ją w twarz, a ta osunęła się na ziemię. Czułam, że koniec nadchodzi.
- Skarbie, może się zabawimy? – zwrócił się do mnie. – No powiedz szczerze?
Nie tęsknisz za tymi chwilami w mojej sypialni, albo na tylnym siedzeniu w moim samochodzie? Zróbmy to tu i teraz.
Zaszalej ostatni raz w swoim nędznym życiu.

Chwycił mnie za nadgarstki przyciskając jednocześnie do szpitalnego łóżka. Zaczął nachalnie całować, już miał się brać za moją bluzkę, kiedy usłyszałam huk i zobaczyłam w drzwiach oszołomionego Justina. Nie czekał na reakcję Robina, od razu go znokautował. Zaczął go kopać po twarzy, brzuchu, nogach.. Nie chciałam, żeby go zabił.
- Jus! Przestań, proszę. Zostaw go policji! Justin, Jus..
Ale on nie zwracał uwagi na moje słowa, krew lała się strumieniami z głowy Robina. Nie chciałam odwiedzać go w więzieniu.
- KOCHANIE PRZESTAŃ! Zrób to dla mnie! – rzuciłam się na niego jednocześnie przytulając. Oplotłam jego ciało, które automatycznie się rozluźniło. Odwrócił się w moją stronę, spojrzał głęboko w oczy.
- Powiedz mi, że nic Ci nie zrobił, że nie zdążył?! Proszę.
- Spokojnie. Nie zdążył. Zawsze pojawiasz się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Gdyby nie Ty, nie wiem co by ze mną teraz było. Kocham Cię.. – powiedziałam cała roztrzęsiona.

Po chwili otrząsnęłam się, przypominając sobie o rodzicach. Automatycznie zanurkowałam ręką w tylnej kieszeni chłopaka wyciągając telefon. Zadzwoniłam na policję i wszystko im powiedziałam. W tym samym czasie Justin wcisnął guzik, który był w każdej sali, w razie gdyby coś złego działo się z pacjentem. Od razu przybiegł lekarz, a zanim pielęgniarka. Kazali nam się odsunąć, zawołali wolontariuszy, którzy zabrali moich opiekunów gdzie indziej. Za chwilę przyjechała policja, złożyliśmy zeznania, a Robina zabrali. Tym razem się nie wywinie, przynajmniej mam taką nadzieję.

Wtulona w Justina przeszłam do innego pokoju, który wskazała mi pielęgniarka. Usiadłam na łóżku, a chłopak obok mnie. Siedzieliśmy dłuższy czas w ciszy. Nie potrafiłam nic mówić. Widziałam, że Jus mocno się nad czymś zastanawia, bo co chwilę przegryzał wargę. W końcu odwrócił się i spojrzał prosto na mnie. Wstrzymałam powietrze nie wiedząc o co chodzi.

- Przeprowadź się do mnie – tych słów się nie spodziewałam.
W tym wieku. Taka decyzja. Nie wiem co robić.
____________________________________________________________
Rozdział napisałam gościnnie, mam nadzieję, że nie zawiodłam niczyich oczekiwań jeśli chodzi o to, co się w nim wydarzyło. Jeśli @IgrzyskaSmierci nie będzie miała czasu lub weny, mogę pisać rozdziały - gościnnie tak jak powiedziałam. Proszę piszcie w komentarzach co o nim sądzicie, a osobiste uwagi na twitterze @dealex_de
10 komentarzy=nowy rozdział 


7 komentarzy:

  1. Świetny! <3 Super tłumaczysz. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie tłumaczony, tylko normalnie wymyślany ;*
      @dealex_de

      Usuń
    2. Aaaaa. :o Hahaahha, myślałam, że go tłumaczysz. xD

      Usuń
  2. ŚWIETNY! *-* TROCHĘ GŁUPIO, ŻE TEN DEBIL ROBIN.... SZKODA MI MONIKI.... / @IamSkylar_69

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwwwww słodko <333 mam nadzieję, że Robin się nie wywinie :))) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział tylko, żeby teraz Monika niczego nie spieprzyła i będzie bajka <3!

    OdpowiedzUsuń