-Proszę nie dotykaj mnie.-wyszeptała
oddalając się ode mnie kilka centymetrów.
Moje oczy rozszerzyły się do granic
możliwość.
Czy ona się mnie boi?
-Monika.-zacząłem
łagodnym tonem aby jej jeszcze bardziej do siebie nie zrazić. -Nic
Ci nie zrobię, przecież znasz mnie. -wyciągnąłem rękę aby
dotknąć jej dłoni ale ta od razu ją zabrała.
Lekko się
skrzywiłem.
-Wyjdź
stąd.-powiedziała zaciskając powieki prze co spłynęło jej
jeszcze więcej łez.
Siedziałam jeszcze
przez chwilę aż posłuchałem jej i wstałem, wyszedłem z sali.
Byłem zszokowany, że tak na mnie zareagowała.
Przetarłem twarz
rękoma i obejrzałem się dokoła zobaczyłem pielęgniarkę która
wcześniej była przy łóżku Moniki, podszedłem do niej.
-Dzień dobry.
Kobieta
opowiedziała skinięciem głowy i lekkim uśmiechem.
-Przepraszam,
chciałem się zapytać o Monikę... widziałem, że pani z nią
rozmawia i....-jąkał się z każdym kolejnym słowem.-chciałem
zapytać czemu...
-Boi się Ciebie
dotknąć? Być Ciebie blisko? -zapytała pielęgniarka
-Tak. Złapałem ją
za rękę kiedy ona ją zabrała, jak zbliżyłem się do niej to ona
się odsunęła. Kazała mi wyjść z sali.
-To jest naturalne
zachowanie po gwałcie. Ona będzie się bać każdego mężczyzny,
będzie myśleć, że każdy będzie chciał ją skrzywdzić.
Proponuję aby załatwić jej psychologa. Mamy numery do paru
naprawdę dobrych psychologów mogła bym Ci podać.
-Poproszę.-wyszeptałem
analizując wszystkie słowa które do mnie powiedziała.
Cholera ale
przecież ona wie, że nie powinna mnie się bać nigdy
bym jej nie skrzywdził, nawet przez myśl mi by to nie przeszło.
Jak bym dorwał teraz tego gnojka to bym mu tego kutasa odrąbał
przy samej głowie. Jebany pieprzony gej.
Chwila, cofnij. On jest gejem. To czemu on w ogóle się za nią
wziął? Chyba, że jest biseksualny ale dobra nie będę teraz
rozmyślać o jego popędach seksualnych.
Poszedłem za siostrą do dyżurki ona podała mi kilka wizytówek i
poszła na oddział.
Przyglądałem im się przez dłuższą chwilę aż wyciągnąłem
telefon z kieszeni i wybrałem numer do psycholog Ashly Collins.
Wytłumaczyłem mniej, więcej sytuację jaka jest bo szczerze sam
zbyt wiele nie wiedziałem oprócz tego, ze Monika została
zgwałcona.....
Psycholog powiedziała, że jeszcze dzisiaj przyjedzie do szpitala na
pierwszą rozmowę z Moniką.
Monika
Justin wyszedł z sali a ja byłam przerażona. Bałam się go miałam
wrażenie, że zaraz mnie skrzywdzi uderzy, nakrzyczy.
Łzy cały czas spływały po moich policzkach nie mogłam zapomnieć
tych scen bezradności kiedy nie byłam w stanie nic zrobić, a on po
prostu mógł zrobić ze mną wszystko. Płakałam tak przez jakieś
półtorej godziny.
Do sali weszła jakaś blond kobieta miała na oko około 30 lat.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło i zbliżyła.
-Dzień dobry nazywam się Ashly Collins jestem psychologiem.
Skrzywiłam się na te słowa. Psycholog? Po co mi do diabła jest
potrzebny psycholog?!
-Spokojnie jestem tutaj dla ciebie. Aby z tobą porozmawiać o tym co
się stało.
-Ale ja nie chcę o tym rozmawiać!-krzyknęłam gwałtownie.
-Wiem, że jesteś teraz wystraszona, zbulwersowana ale zrozum chcę
tylko z tobą porozmawiać. Dla twojego dobra.-powiedziała spokojnym
głosem stojąc koło mojego łóżka. -Mogę usiąść?-spytała
wskazując na krzesło.
Kiwnęłam głową na tak.
-Posłuchaj mnie wiem co teraz czujesz...
-Wie pani?!-krzyknęłam podnosząc się na łokciach czując jak
całe ciało minie boli. -Była pani kiedyś zgwałcona? Zastraszana?
Był kiedyś Pani filmik w internecie jak uprawiała pani seks z
byłym chłopakiem? Była kiedyś pani pobita przez chłopaka? No
słucham! Bo raczej wątpię!
-Nie.-szepnęła spokojnym głosem. -Ale-powiedziała teraz bardziej
stanowczo. -Nie zmienia to faktu, że chcę Ci pomóc. Chcę Cię
wysłuchać. Tak jak Ci to już powiedziałam jestem tutaj dla Ciebie
po to aby z tobą porozmawiać i wesprzeć oraz pomóc na tyle ile
będę mogła.
Moje emocje pomału opadły. Poczułam się głupio, że tak
naskoczyłam na tą kobietę nie powinnam...
-Przepraszam.-jękłam pod nosem.
-Nic nie szkodzi to normalne, wiele dziewczyn krzyczy gdy coś
takiego je spotka. Ale to jest o wiele lepsze niż zamknięcie się w
sobie.-uśmiechnęła się lekko.
Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się na nią.
-Zadzwonił po mnie twój chłopak? Kolega? Kuzyn?.....Justina.
Czekała chwilę, aż powiem jej kim on dla mnie jest ale nic jej nie
odpowiedziałam bo nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Mniejsza z tym.-machnęła ręką. -Bardzo się wystraszył tą całą
sytuacją. To jak na niego zareagowałaś.
Spuściłam wzrok w dół na szarą kołdrę. A kobieta dalej
kontynuowała.
-Martwi się o ciebie. Nie wie co ma zrobić dlatego zadzwonił po
mnie chce Ci pomóc tylko nie wie jak. Nie wiem czy czujesz się na
tyle silna psychicznie aby powiedzieć mi co się tam zdarzyło.
Przez chwilę chciałam krzyknąć jej w twarz, że to nie jest jej
interes ale z drugiej strony miałam taką wewnętrzną chęć
powiedzenia komuś co leży mi na sercu.
-Jeżeli nie jesteś gotowa to nie mów, ja nie naciskam.-powiedziała
psycholog.
-Nie, ja chcę powiedzieć.
Opowiedziałam jej wszystko od początku od związku z Robine przez
spotkanie Justina wszystkie inne kłopoty które mnie dopadły aż do
gwałt.
Ashly chwyciła delikatnie moją rękę i uścisnęła ją, kolejny
raz uśmiechnęła się do mnie ciepło i pogłaskała moją rękę.
-Kochanie, dużo przeszłaś i nie powinnaś się teraz poddać.
Będzie lepiej masz.... Justina który chce Ci pomóc. Rodziców
którzy Cię na pewno wesprą.
-Moi rodzice nawet nie wiedzą, że tutaj jestem.-prychnęłam
-Nie macie ze sobą zbyt dobrych relacji ale to nie znaczy, że
Ciebie nie kochają.
-Nie chcę teraz o nich rozmawiać.
-Rozumiem. Wracając do tematu Justina. On jest tutaj jedyną bliższą
Ci osobą. Nie oddalaj się od niego tylko dlatego, że inny
mężczyzna Cię skrzywdził jemu na tobie zależy chce dla Ciebie
jak najlepiej. Zaufaj mi.
„Jemu
na tobie zależy chce dla Ciebie jak najlepiej.”
skąd ona może to wiedzieć rozmawiała z nim tylko przez jakiś
czas a gada mi takie rzeczy.
-W sposób jaki o tobie mówi, z taką troską. Strachem w głosie
powiedział co się stało.-mówiła dalej.
-Rozumiem. Ale ja i tak boję się, że on może mnie
skrzywdzić.-wyszeptałam i jedna pojedyncza łza spłynęła mi po
policzku.
-Nie płacz. Pomyśl tak. Czy on kiedykolwiek podniósł na ciebie
rękę? Uderzył Cię z premedytacją ? Śmiał się kiedy ty
cierpiałaś? Sprawiał Ci ból
W myślach odpowiedziałam na każde pytanie i każda odpowiedź
brzmiała NIE.
-Jeżeli nigdy tego nie zrobił nie bój się go. On nie zrobi Ci
krzywdy.
Na salę weszli dwaj policjanci w mundurach.
-Dzień dobry chcieliśmy przesłuchać Panią Monikę możemy prosić
Panią o opuszczenie pomieszczenia?-zapytał jeden z nich.
-Jestem psychologiem, chciała bym zostać przy tym.
Obydwoje skinęli głowami i podeszli do mnie bliżej.
-Chcieliśmy się dowiedzieć co tak dokładnie się stało.
Kolejny raz tego dnia opowiedziałam co się stało. Podczas mówienia
zaczęłam płakać. To było dla mnie za trudne.
Na szczęście przesłuchanie dobiegło końca i policjanci wyszli z
sali.
-Teraz zostawię Cię samą chyba, że chcesz aby Justin wszedł na
salę.-zaproponowała.
Zacisnęłam usta w cienką linię i przemyślałam wszystko to co
ona mi powiedziała. Za pewne miał racje, że Justin nigdy by mnie
nie skrzywdził......
-Jak by pani mogła go zawołać...
-Oczywiście. Trzymaj się kwiatuszku jutro jeszcze do ciebie przyjdę
dobrze?
Pokiwałam głową.
-No to do jutra.
-Do widzenia.
Po 15 minutach na salę wszedł niepewnie Justin. Mimowolnie
wzdrygnęłam się na jego widok, chłopak musiał to zauważyć bo
od razu się zatrzymał i nie wiedział co ma zrobić.
-Podejść. -powiedziałam szeptem.
Zrobił tak usiadł na krześle koło mnie i patrzył się na mnie.
-Przepraszam.-znowu powiedziałam do niego szeptem.
-Nie masz za co mnie przepraszać, jeżeli już to ja powonieniem
Ciebie przeprosić. Gdybym tylko wiedział, że mogło by Ci się coś
stać nigdy by nie pozwolił Ci wyjść z tego pokoju. Czuję się
okropnie. Kiedy ty przeżywałaś horror to ja świetnie się bawiłem
zwiedzając Paryż. Przepraszam.
-Justin...-zaczęłam mówić głośniej, bardziej stanowczo. Był on
bardziej wystraszony ode mnie w oczach miał łzy, jego rysy twarzy
stały się takie delikatne, uśmiech który zawsze mu towarzyszył
zniknął. Widać było, że jest bardzo przejęty tą sytuacją.
-Posłuchaj mnie to nie twoja wina. Jedynie moja głupota. Nie
powinnam w hotelu tak się unosić, nie zrobiłeś nic złego. Jak
zwykle ja wszystko spieprzyłam. Tak samo tym, że weszłam do domu
Olivera jak go nie było i byłam sam na sam- w tym momencie urwałam
a po dłuższej chwili dokończyłam - z Williamem. Jestem głupia.
Justin złapał delikatnie moją dłoń a ja ją uścisnęłam.
-Nie myśl tak. Nie mogłaś przewidzieć tego co się tam stanie.
Nie jesteś głupia, jesteś najmądrzejszą, najwspanialszą,
najpiękniejszą osobą jaką znam. Ja.....Kocham Cię.
Mój brzuch pierwszy raz od bardzo dawna wypełniły motylki. Czy on
właśnie powiedział Kocham Cię?
Cały strach, obrzydzenie do siebie, smutek, gniew nagle gdzieś
zniknęły Justin właśnie powiedział, że mnie kocha..... a co
jest najlepsze? Że ja go również.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-Ja ciebie też.
No i w końcu wyznali sobie miłość : ) I jak wam się podobał
rozdział? Ostatnio są coraz krótsze ale to wynika z braku wanny ;c
Ale mimo wszystko dzielnie piszę dalej.
Zmieniła wygląd stronki może być?
10 komentarzy=nowy rozdział
Jeżeli chcecie być informowani o NN piszcie w komentarzach- swój nick TT lub gadu : )
Jeżeli chcecie być informowani o NN piszcie w komentarzach- swój nick TT lub gadu : )
Końcówka jest taka słodka : 3 I biedna Monika ;c
OdpowiedzUsuńA no i wygląd bloga jest cudowny : )
AWWWW wreszcie to sobie wyznali!!! XX Taki mego słodziaśny ten rozdział, podoba mi się
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
Jejuuuu, jak słodko. <3 JEZUU. <3 Ja chcę dalej. <3
OdpowiedzUsuńSłodziaki. *_____* Chcę już następny rozdział. *_*
OdpowiedzUsuńBędziesz mnie informować? :D
@Hahihehuhaha123
awwwwwwww, sweeeeeeeeet
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! wkońcu miłość , arrrr <33333333
OdpowiedzUsuńOMG! ŚWIETNY ROZDZIAŁ! KOCHAM ICH CO NIE :3 NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NN! *-* / @IamSkylar_69
OdpowiedzUsuńchcę nastepny. Teraz Juz ;p kocham ! <3
OdpowiedzUsuńomg coraz lepsza ta historia :) poprosze następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuń