czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 18

-Proszę nie dotykaj mnie.-wyszeptała oddalając się ode mnie kilka centymetrów.
Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwość.
Czy ona się mnie boi?
-Monika.-zacząłem łagodnym tonem aby jej jeszcze bardziej do siebie nie zrazić. -Nic Ci nie zrobię, przecież znasz mnie. -wyciągnąłem rękę aby dotknąć jej dłoni ale ta od razu ją zabrała.
Lekko się skrzywiłem.
-Wyjdź stąd.-powiedziała zaciskając powieki prze co spłynęło jej jeszcze więcej łez.
Siedziałam jeszcze przez chwilę aż posłuchałem jej i wstałem, wyszedłem z sali. Byłem zszokowany, że tak na mnie zareagowała.
Przetarłem twarz rękoma i obejrzałem się dokoła zobaczyłem pielęgniarkę która wcześniej była przy łóżku Moniki, podszedłem do niej.
-Dzień dobry.
Kobieta opowiedziała skinięciem głowy i lekkim uśmiechem.
-Przepraszam, chciałem się zapytać o Monikę... widziałem, że pani z nią rozmawia i....-jąkał się z każdym kolejnym słowem.-chciałem zapytać czemu...
-Boi się Ciebie dotknąć? Być Ciebie blisko? -zapytała pielęgniarka
-Tak. Złapałem ją za rękę kiedy ona ją zabrała, jak zbliżyłem się do niej to ona się odsunęła. Kazała mi wyjść z sali.
-To jest naturalne zachowanie po gwałcie. Ona będzie się bać każdego mężczyzny, będzie myśleć, że każdy będzie chciał ją skrzywdzić. Proponuję aby załatwić jej psychologa. Mamy numery do paru naprawdę dobrych psychologów mogła bym Ci podać.
-Poproszę.-wyszeptałem analizując wszystkie słowa które do mnie powiedziała.
Cholera ale przecież ona wie, że nie powinna mnie się bać nigdy bym jej nie skrzywdził, nawet przez myśl mi by to nie przeszło.
Jak bym dorwał teraz tego gnojka to bym mu tego kutasa odrąbał przy samej głowie. Jebany pieprzony gej.
Chwila, cofnij. On jest gejem. To czemu on w ogóle się za nią wziął? Chyba, że jest biseksualny ale dobra nie będę teraz rozmyślać o jego popędach seksualnych.
Poszedłem za siostrą do dyżurki ona podała mi kilka wizytówek i poszła na oddział.
Przyglądałem im się przez dłuższą chwilę aż wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do psycholog Ashly Collins.
Wytłumaczyłem mniej, więcej sytuację jaka jest bo szczerze sam zbyt wiele nie wiedziałem oprócz tego, ze Monika została zgwałcona.....
Psycholog powiedziała, że jeszcze dzisiaj przyjedzie do szpitala na pierwszą rozmowę z Moniką.

Monika

Justin wyszedł z sali a ja byłam przerażona. Bałam się go miałam wrażenie, że zaraz mnie skrzywdzi uderzy, nakrzyczy.
Łzy cały czas spływały po moich policzkach nie mogłam zapomnieć tych scen bezradności kiedy nie byłam w stanie nic zrobić, a on po prostu mógł zrobić ze mną wszystko. Płakałam tak przez jakieś półtorej godziny.
Do sali weszła jakaś blond kobieta miała na oko około 30 lat. Uśmiechnęła się do mnie ciepło i zbliżyła.
-Dzień dobry nazywam się Ashly Collins jestem psychologiem.
Skrzywiłam się na te słowa. Psycholog? Po co mi do diabła jest potrzebny psycholog?!
-Spokojnie jestem tutaj dla ciebie. Aby z tobą porozmawiać o tym co się stało.
-Ale ja nie chcę o tym rozmawiać!-krzyknęłam gwałtownie.
-Wiem, że jesteś teraz wystraszona, zbulwersowana ale zrozum chcę tylko z tobą porozmawiać. Dla twojego dobra.-powiedziała spokojnym głosem stojąc koło mojego łóżka. -Mogę usiąść?-spytała wskazując na krzesło.
Kiwnęłam głową na tak.
-Posłuchaj mnie wiem co teraz czujesz...
-Wie pani?!-krzyknęłam podnosząc się na łokciach czując jak całe ciało minie boli. -Była pani kiedyś zgwałcona? Zastraszana? Był kiedyś Pani filmik w internecie jak uprawiała pani seks z byłym chłopakiem? Była kiedyś pani pobita przez chłopaka? No słucham! Bo raczej wątpię!
-Nie.-szepnęła spokojnym głosem. -Ale-powiedziała teraz bardziej stanowczo. -Nie zmienia to faktu, że chcę Ci pomóc. Chcę Cię wysłuchać. Tak jak Ci to już powiedziałam jestem tutaj dla Ciebie po to aby z tobą porozmawiać i wesprzeć oraz pomóc na tyle ile będę mogła.
Moje emocje pomału opadły. Poczułam się głupio, że tak naskoczyłam na tą kobietę nie powinnam...
-Przepraszam.-jękłam pod nosem.
-Nic nie szkodzi to normalne, wiele dziewczyn krzyczy gdy coś takiego je spotka. Ale to jest o wiele lepsze niż zamknięcie się w sobie.-uśmiechnęła się lekko.
Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się na nią.
-Zadzwonił po mnie twój chłopak? Kolega? Kuzyn?.....Justina.
Czekała chwilę, aż powiem jej kim on dla mnie jest ale nic jej nie odpowiedziałam bo nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Mniejsza z tym.-machnęła ręką. -Bardzo się wystraszył tą całą sytuacją. To jak na niego zareagowałaś.
Spuściłam wzrok w dół na szarą kołdrę. A kobieta dalej kontynuowała.
-Martwi się o ciebie. Nie wie co ma zrobić dlatego zadzwonił po mnie chce Ci pomóc tylko nie wie jak. Nie wiem czy czujesz się na tyle silna psychicznie aby powiedzieć mi co się tam zdarzyło.
Przez chwilę chciałam krzyknąć jej w twarz, że to nie jest jej interes ale z drugiej strony miałam taką wewnętrzną chęć powiedzenia komuś co leży mi na sercu.
-Jeżeli nie jesteś gotowa to nie mów, ja nie naciskam.-powiedziała psycholog.
-Nie, ja chcę powiedzieć.
Opowiedziałam jej wszystko od początku od związku z Robine przez spotkanie Justina wszystkie inne kłopoty które mnie dopadły aż do gwałt.
Ashly chwyciła delikatnie moją rękę i uścisnęła ją, kolejny raz uśmiechnęła się do mnie ciepło i pogłaskała moją rękę.
-Kochanie, dużo przeszłaś i nie powinnaś się teraz poddać. Będzie lepiej masz.... Justina który chce Ci pomóc. Rodziców którzy Cię na pewno wesprą.
-Moi rodzice nawet nie wiedzą, że tutaj jestem.-prychnęłam
-Nie macie ze sobą zbyt dobrych relacji ale to nie znaczy, że Ciebie nie kochają.
-Nie chcę teraz o nich rozmawiać.
-Rozumiem. Wracając do tematu Justina. On jest tutaj jedyną bliższą Ci osobą. Nie oddalaj się od niego tylko dlatego, że inny mężczyzna Cię skrzywdził jemu na tobie zależy chce dla Ciebie jak najlepiej. Zaufaj mi.
Jemu na tobie zależy chce dla Ciebie jak najlepiej.” skąd ona może to wiedzieć rozmawiała z nim tylko przez jakiś czas a gada mi takie rzeczy.
-W sposób jaki o tobie mówi, z taką troską. Strachem w głosie powiedział co się stało.-mówiła dalej.
-Rozumiem. Ale ja i tak boję się, że on może mnie skrzywdzić.-wyszeptałam i jedna pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
-Nie płacz. Pomyśl tak. Czy on kiedykolwiek podniósł na ciebie rękę? Uderzył Cię z premedytacją ? Śmiał się kiedy ty cierpiałaś? Sprawiał Ci ból
W myślach odpowiedziałam na każde pytanie i każda odpowiedź brzmiała NIE.
-Jeżeli nigdy tego nie zrobił nie bój się go. On nie zrobi Ci krzywdy.
Na salę weszli dwaj policjanci w mundurach.
-Dzień dobry chcieliśmy przesłuchać Panią Monikę możemy prosić Panią o opuszczenie pomieszczenia?-zapytał jeden z nich.
-Jestem psychologiem, chciała bym zostać przy tym.
Obydwoje skinęli głowami i podeszli do mnie bliżej.
-Chcieliśmy się dowiedzieć co tak dokładnie się stało.
Kolejny raz tego dnia opowiedziałam co się stało. Podczas mówienia zaczęłam płakać. To było dla mnie za trudne.
Na szczęście przesłuchanie dobiegło końca i policjanci wyszli z sali.
-Teraz zostawię Cię samą chyba, że chcesz aby Justin wszedł na salę.-zaproponowała.
Zacisnęłam usta w cienką linię i przemyślałam wszystko to co ona mi powiedziała. Za pewne miał racje, że Justin nigdy by mnie nie skrzywdził......
-Jak by pani mogła go zawołać...
-Oczywiście. Trzymaj się kwiatuszku jutro jeszcze do ciebie przyjdę dobrze?
Pokiwałam głową.
-No to do jutra.
-Do widzenia.
Po 15 minutach na salę wszedł niepewnie Justin. Mimowolnie wzdrygnęłam się na jego widok, chłopak musiał to zauważyć bo od razu się zatrzymał i nie wiedział co ma zrobić.
-Podejść. -powiedziałam szeptem.
Zrobił tak usiadł na krześle koło mnie i patrzył się na mnie.
-Przepraszam.-znowu powiedziałam do niego szeptem.
-Nie masz za co mnie przepraszać, jeżeli już to ja powonieniem Ciebie przeprosić. Gdybym tylko wiedział, że mogło by Ci się coś stać nigdy by nie pozwolił Ci wyjść z tego pokoju. Czuję się okropnie. Kiedy ty przeżywałaś horror to ja świetnie się bawiłem zwiedzając Paryż. Przepraszam.
-Justin...-zaczęłam mówić głośniej, bardziej stanowczo. Był on bardziej wystraszony ode mnie w oczach miał łzy, jego rysy twarzy stały się takie delikatne, uśmiech który zawsze mu towarzyszył zniknął. Widać było, że jest bardzo przejęty tą sytuacją. -Posłuchaj mnie to nie twoja wina. Jedynie moja głupota. Nie powinnam w hotelu tak się unosić, nie zrobiłeś nic złego. Jak zwykle ja wszystko spieprzyłam. Tak samo tym, że weszłam do domu Olivera jak go nie było i byłam sam na sam- w tym momencie urwałam a po dłuższej chwili dokończyłam - z Williamem. Jestem głupia.
Justin złapał delikatnie moją dłoń a ja ją uścisnęłam.
-Nie myśl tak. Nie mogłaś przewidzieć tego co się tam stanie. Nie jesteś głupia, jesteś najmądrzejszą, najwspanialszą, najpiękniejszą osobą jaką znam. Ja.....Kocham Cię.
Mój brzuch pierwszy raz od bardzo dawna wypełniły motylki. Czy on właśnie powiedział Kocham Cię?
Cały strach, obrzydzenie do siebie, smutek, gniew nagle gdzieś zniknęły Justin właśnie powiedział, że mnie kocha..... a co jest najlepsze? Że ja go również.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-Ja ciebie też.
No i w końcu wyznali sobie miłość : ) I jak wam się podobał rozdział? Ostatnio są coraz krótsze ale to wynika z braku wanny ;c Ale mimo wszystko dzielnie piszę dalej.
Zmieniła wygląd stronki może być?
10 komentarzy=nowy rozdział
Jeżeli chcecie być  informowani o NN piszcie w komentarzach- swój nick TT lub gadu : )

10 komentarzy:

  1. Końcówka jest taka słodka : 3 I biedna Monika ;c
    A no i wygląd bloga jest cudowny : )

    OdpowiedzUsuń
  2. AWWWW wreszcie to sobie wyznali!!! XX Taki mego słodziaśny ten rozdział, podoba mi się
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuuu, jak słodko. <3 JEZUU. <3 Ja chcę dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodziaki. *_____* Chcę już następny rozdział. *_*
    Będziesz mnie informować? :D
    @Hahihehuhaha123

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwwwwww, sweeeeeeeeet

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ! wkońcu miłość , arrrr <33333333

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG! ŚWIETNY ROZDZIAŁ! KOCHAM ICH CO NIE :3 NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NN! *-* / @IamSkylar_69

    OdpowiedzUsuń
  8. chcę nastepny. Teraz Juz ;p kocham ! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. omg coraz lepsza ta historia :) poprosze następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń