czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 6


Odświeżona wyszłam z pokoju udając się do salonu gdzie na stole była paczka papierosów, wzięłam jednego i odpaliłam, zaciągnęłam się dymem po czym wypuściłam robiąc przy tym kilka okręgów.
-A potrafisz zrobić króliczka?
-No jasne, że tak a do tego jednorożca który popierdala po tenczy i sra złotem.-zakpiłam, kolejny raz zaciągając się i wypuszczając mu dym w twarz.
-Weź z tym spadaj, wyrwał mi papierosa z ręki i złamał na pół po czym rzucił na podłogę.
-A to kurwa co było? -powiedziałam zirytowana patrząc jak dobija papierosa butem.
-Nie dmuchaj mi tym gównem w twarz.
-Chciałeś zobaczyć króliczka.
-No coś go nie widziałem.
-Trochę wyobraźni i nie niszcz mi więcej papierosów, bo kurwa zatłukę.
-To się nazywa uzależnienie.
-Jebać to.
-A ciebie to koń pod tym prysznice ugryzł w dupę czy co? Bo taka wkurwiona.
-Tobie to chyba koń mózg zjadł.
-Nie, ale ja bym coś zjadł, masz coś do jedzenia? -zapytał idąc w kierunku kuchni.
-Ta jasne! Rozgość się! Czuj się jak u siebie w domu! -krzyknęłam za nim.
Wyciągnęłam drugiego papierosa, odpaliłam go i poszłam zobaczyć co Justin kombinuje w kuchni.
Stał naprzeciwko lodówki pochylony, przy czym miał wypięty tyłek. Aż się prosił aby go klepnąć.
Monika, nie twoja ręka nie powinna mieć styczności z jego tyłkiem.... mimo iż jest całkiem seksowny i zgrabny.... dobra pozwalam Ci....
Po zgodzie mojego mózgu na klepnięcie jego czterech liter podeszłam bliżej wzięłam lekki zamach i klepłam go. Ten podskoczył i walnął głową w półkę.
-Kurwa, moja głowa.-wymamrotał łapiąc się za głowę.
Tak zaczęłam się śmiać, że zakrztusiłam się dymem z papierosa.
Justin podszedł do mnie i poklepał po plecach.
-Wszystko okej?-zapytał
-Ta... jasne. A jak tam głowa?
-Bywało lepiej.-powiedział masując miejsce które go bolało.
-Ojoj...-wymamrotałam.
-Wiesz teraz powinnaś pocałować aby przestało boleć.
-Wiesz lepszym na to sposobem będzie przyłożenie lodu.-powiedziałam kucając przy zamrażalniku i wyciągając z niego lód.
-Trzymaj, podałam mu woreczek lodu.
-Ale mimo wszystko przydało by się przeprosić nie uważasz?
-Ej to nie moja wina, że masz zrywy jak 50 letnia babka kiedy zobaczy promocję na proszek do prania.
-Ha-ha-ha bardzo śmieszne.
-A co ty byś chciał?-zapytałam unosząc jedną brew do góry.
Pokazał palcem na policzek -Pocałuj.
-No jeszcze czego.
-Powinnaś być wdzięczna, to jest tak jak by nagroda.
-No to ja za nią podziękuję.
-Pocałuj... -powiedział pokazując na policzek robiąc przy tym smutne oczy.
-No dobra.-dałam za wygraną i przybliżyłam usta do jego policzka, kiedy miałam już pocałować jego policzek on nagle odwrócił głowę i musnął mi usta.
-Ej! To miał być policzek! A nie!
-Oj nie marudź. Naprawdę bardzo mocno się uderzyłem.
-Głupek. -powiedziałam odpychając go od siebie.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej dwa jogurt, jeden podałam Justinowi. Usiadłam przy stole i zaczęłam go jeść. Żadne z nas nic nie powiedziało. Panowała idealna cisz, przerwał ją sms którego dostałam. Wyciągnęłam telefon
Robin.
Przyjadę po ciebie za 15 minut, nie spóźnij się.
-Justin, będziesz musiał iść, zaraz będzie tutaj Robin....
Na jego twarzy pojawił się grymas.
-Nie rozumiem dlaczego spotykasz się z tym dupkie, przecież on Cię uderzył! Wyzwał, a ty... zachowujesz się jak głupia suka.
-Ej uważaj na słowa! Jesteś w moim domu i nie będziesz się tak do mnie odzywał.
-No to ja już lecę. -powiedział wstając i wychodząc z domu, przy czym trzasnął drzwiami.
Kurwa.
Dobra nic się nie stało...
Wstałam wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej papierosy, zapaliczkę, portfel i telefon. Ubrałam buty na obcasie i wyszłam z domu aby tym razem się nie spóźnić.
Stałam przed budynkiem czekając na Robina, czas mijał 5,10, 15, 20 minut.... W końcu zirytowana jego zachowaniem wyciągnęłam telefon i do niego zadzwoniłam.
Nie odebrał.
Drugi raz, to samo.
Kurwa ja się spóźnię 3 minuty i jest afera tak, że ja pierdolę a on już się spóźnia 30 minut i jest wszytko to dobrze a nawet nie raczy odebrać ode mnie telefonu.
Kiedy w myślach wyzywałam w najlepsze Robina mój telefon zadzwonił. Już myślałam, że to właśnie on, ale to był tata.
-No hej, coś się stało, że dzwonisz?
-Posłucha mnie uważnie, nie mam zbyt dużo czasu i nie chcę już dłużej świecić oczami przed twoim szefem! Miałaś chodzić do pracy kiedy nas nie będzie a ciebie już 3 dzień z rzędu nie ma w pracy! Co ty sobie do cholery jasnej wyobrażasz!
-A nie pomyślałeś, że może po prostu źle się czuję i dlatego nie poszłam do pracy.-powiedziałam pierwsze lepsze kłamstwo które wpadło mi do głowy.
-Oczywiście, że możesz się źle czuć! Tylko, jak cię dobrze znam to na pewno się zachlałaś lub zaćpałaś albo nawet jedno i drugie, DLATEGO właśnie nie poszłaś do pracy! I teraz uważnie mnie posłucha masz za 10 minut być w pracy bo inaczej możesz przeganiać się ze swoimi kartami kredytowymi i wszystkim innym!
-Dobra nie ciska się tak, zaraz pójdę do tej pracy.
Nie usłyszałam już odpowiedzi, spojrzałam na ekran i była na nim widoczna tylko tapeta... rozłączył się.
Mając już w dupie to czy Robin przyjedzie czy nie poszłam do pracy. Po drodze zaczęłam już przeklinać ten dzień chociaż była dopiero 12, zdążyłam pokłócić się z Justinem, Robin mnie olał, a na dodatek dostałam opierdol od taty, a teraz to zapierdalam do pracy.... No kurwa może coś jeszcze?!
Weszłam do baru a tam za ladą stała Samanta, no to mam odpowiedź na moje pytanie („No kurwa może coś jeszcze?!”) Samanta była najwredniejszą suką jaką tylko znała, a może i nawet największą suką na całym świecie! Działa mi tak na nerwy, że naprawdę mam ochotę ją zajebać dzidą!
-No nie wieżę kto zaszczycił nas swoją osobą! -krzyknęła suka na cały bar i wszyscy zaczęli się na mnie gapić.
-Postanowiłam uczynić twoje życie lepsze, no bo jestem jedyną wartą osobą na twojej drodze. A przykro by było jak taka dziwka jak ty postanowiłam by się zabić bo nie widzi nic wartościowego w swoim życiu.... tak to możesz napoić swój wzrok mną. -powiedziałam pokazując na siebie.
-Myślisz, że jesteś jedyną wartościową osobą w moim życiu. Dziewczyno musiałaś się nieźle pierdolnąć w ten łeb. -powiedziałam stukając się w czoło.
-Jak byś znała kogoś na poziomie nie pracowała byś w tej dziurze.
I trafiłam ją w jej słaby punkt ponieważ zamilkłą a ja triumfalnie uśmiechnęłam się i poszłam na zaplecze. Wrzuciłam torebkę do szafki i poszła za ladę.
Przez około 3 godziny obsługiwałam klientów i dogryzałam sobie nawzajem z Samantą. Nawet może i dobrze, ze była dzisiaj w pracy miałam na kim wyładować całą złość która gromadziła się we mnie od rana. W barze zaczynało robić się coraz więcej ludzi, nie mogłam nadążać zamówieniami i tym wszystkim. A na dodatek do baru wszedł Robin.
-Musimy pogadać. -powiedział ostrym tonem łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc na dwór.
-Ej chwila, chwila. Muszę zostać w barze.
Popchnął mnie na ścianę i przycisnął jeszcze bardziej do nie, ściskając dłonie na mich barkach.
-Posłuchaj mnie uważnie. Idziesz teraz ze mną na dwór albo kurwa urządzę tutaj Ci tutaj zadymę! Zrozumiano?!
Pokiwałam tylko głową na tak, ten mnie puścił i poszedł w stronę drzwi, a ja za ni.
-Co ty kurwa odpierdalasz?! -krzyknął chłopak odwracając się gwałtownie w moją stronę.
-O co ci chodzi? -powiedziałam nie mają zielonego pojęcia co mu odpierdala.
-Napisałem Ci, że po ciebie przyjadę a ja jestem na miejscu i ciebie kurwa nie ma!
-Czekałam na ciebie pół godziny! Ale potem zadzwonił do mnie...
-No kurwa kto zadzwonił?! No słucham może twój twój zasrany kochanek?!
-Ile razy mam ci powtarzać, że spotykam się tylko z tobą ty debilu!
-Jak ty mnie nazwałaś! -krzyknął popychając mnie z całej siły na ścianę!
Nogi mi się ugięły jak zobaczyłam z jaką furią w oczach na mnie patrzy, teraz to się go na serio bałam!
-Nie waż się tak NIGY więcej do mnie odezwać rozumiemy się, ty głupia dziwko?!
Poczułam jak ktoś wbija mi nóż prosto w serce, a do moich oczu napłynęły łzy. Wolała bym aby już ktoś szczelił mi z liścia niż Robi nazwał mnie głupią dziwką.
-Zrozumieliśmy się! -krzyknął potrząsając mnie.
-T-a-k-k. -wydukałam.
-No i dobrze. I zapamiętaj. -powiedziałam ściskając mnie jeszcze mocniej aż poczułam jak ból przechodzi przez całe moje ciało. -Jeżeli piszę, że po ciebie przyjadę to kurwa przyjadę i gówno mnie to interesuje ile będziesz na mnie czekać! Możesz nawet do usranej śmierci ale masz czekać!Rozumiemy się! -krzyknął milimetr od mojej
Pokiwałam tylko głową.
Ten odsunął się od ściany, obrócił się robił krok wprzód ale nagle się obrócił i uderzył mnie z pięści w brzuch.
Znowu....
Osunęłam się po ścianie i zaczęłam się krztusić po czym plułam krwią. Klęknęłam na kolanach i zwinęłam się w kłębek. Po dłuższym czasie wstałam, zakręciło mi się w głowie, więc szybko złapałam się ściany. Odczekałam aż wszystko wokół mnie przestanie wirować i wróciłam do baru.... jak gdyby nigdy nic. Poszłam do łazienki nie zwracając na to, że Samanta klnie do mnie abym wracała natychmiast do pracy.
Spojrzałam w lustro. Nie zobaczyłam jak zwykle tej pewnej siebie dziewczyny tylko, przestraszoną dziewczynę z łzami w oczach. Nigdy nie byłam w takim stanie. Nigdy. Nie chciałam się takiej zobaczyć. Poczułam się pierwszy raz słaba, bezsilna. Wyciągnęłam chusteczkę i z kącików ust wytarłam krew która została. Wypłukałam usta, aby nie czuć już tego smaku. Przeczesałam włosy palcami. Wyglądałam już lepiej, ale nie dało się ukryć tego strachu/smutku w moich oczach. Teraz to cholernie się bałam nie wiedząc co mam zrobić. Dopiero teraz sobie uświadomiłam kim był Robin. Nie był tym chłopakiem którego zawsze sobie wyobrażałam, był zupełnie kimś innym, pieprzonym dupkiem który już dwa razy mnie uderzył. A jeszcze więcej razy mnie upokorzył! Naprawdę jestem głupią suką.
Nie wiedziałam co mam zrobić, chciałam zerwać z Robinem, ale nie wiedziałam jak a co gorsza bałam się mu to powiedzieć w twarz, bałam mu napisać sms, bałam się do niego zadzwonić. Bałam się, że się na mnie za to zemści. Bałam się, że znowu mnie uderzy. Bałam się, że tym razem skończy się to gorzej.
BAŁAM SIĘ.
_______________________
No i jest 6 rodziła. Jak się podoba?  
czytasz=komentujesz  

7 komentarzy:

  1. OMB *__* KIEDY KOLEJNY??? *.* ŚWIETNY!

    OdpowiedzUsuń
  2. sie rozkreca ;33 dawaj nastepny sfdgfdsgsgs

    OdpowiedzUsuń
  3. robi się ciekawie. Mam nadzieję,że jakoś Monika da sobie radę z Robinem i go zostawi.

    OdpowiedzUsuń
  4. chcę następny rozdział albo 2 ewentualnie 7 ahemfdklshgisdlgrvdfs *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, daalej : 3

    OdpowiedzUsuń
  6. no no... nieźle! podoba mi się to opowiadanie ;) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń