Odświeżona wyszłam z pokoju udając
się do salonu gdzie na stole była paczka papierosów, wzięłam
jednego i odpaliłam, zaciągnęłam się dymem po czym wypuściłam
robiąc przy tym kilka okręgów.
-A potrafisz zrobić króliczka?
-No jasne, że tak a do tego jednorożca
który popierdala po tenczy i sra złotem.-zakpiłam, kolejny raz
zaciągając się i wypuszczając mu dym w twarz.
-Weź z tym spadaj, wyrwał mi
papierosa z ręki i złamał na pół po czym rzucił na podłogę.
-A to kurwa co było? -powiedziałam
zirytowana patrząc jak dobija papierosa butem.
-Nie dmuchaj mi tym gównem w twarz.
-Chciałeś zobaczyć króliczka.
-No coś go nie widziałem.
-Trochę wyobraźni i nie niszcz mi
więcej papierosów, bo kurwa zatłukę.
-To się nazywa uzależnienie.
-Jebać to.
-A ciebie to koń pod tym prysznice
ugryzł w dupę czy co? Bo taka wkurwiona.
-Tobie to chyba koń mózg zjadł.
-Nie, ale ja bym coś zjadł, masz coś
do jedzenia? -zapytał idąc w kierunku kuchni.
-Ta jasne! Rozgość się! Czuj się
jak u siebie w domu! -krzyknęłam za nim.
Wyciągnęłam drugiego papierosa,
odpaliłam go i poszłam zobaczyć co Justin kombinuje w kuchni.
Stał naprzeciwko lodówki pochylony,
przy czym miał wypięty tyłek. Aż się prosił aby go klepnąć.
Monika, nie twoja ręka nie powinna
mieć styczności z jego tyłkiem.... mimo iż jest całkiem seksowny
i zgrabny.... dobra pozwalam Ci....
Po zgodzie mojego
mózgu na klepnięcie jego czterech liter podeszłam bliżej wzięłam
lekki zamach i klepłam go. Ten podskoczył i walnął głową w
półkę.
-Kurwa, moja
głowa.-wymamrotał łapiąc się za głowę.
Tak zaczęłam się
śmiać, że zakrztusiłam się dymem z papierosa.
Justin podszedł do
mnie i poklepał po plecach.
-Wszystko
okej?-zapytał
-Ta... jasne. A jak
tam głowa?
-Bywało
lepiej.-powiedział masując miejsce które go bolało.
-Ojoj...-wymamrotałam.
-Wiesz teraz
powinnaś pocałować aby przestało boleć.
-Wiesz lepszym na
to sposobem będzie przyłożenie lodu.-powiedziałam kucając przy
zamrażalniku i wyciągając z niego lód.
-Trzymaj, podałam
mu woreczek lodu.
-Ale mimo wszystko
przydało by się przeprosić nie uważasz?
-Ej to nie moja
wina, że masz zrywy jak 50 letnia babka kiedy zobaczy promocję na
proszek do prania.
-Ha-ha-ha bardzo
śmieszne.
-A co ty byś
chciał?-zapytałam unosząc jedną brew do góry.
Pokazał palcem na
policzek -Pocałuj.
-No jeszcze czego.
-Powinnaś być
wdzięczna, to jest tak jak by nagroda.
-No to ja za nią
podziękuję.
-Pocałuj...
-powiedział pokazując na policzek robiąc przy tym smutne oczy.
-No dobra.-dałam
za wygraną i przybliżyłam usta do jego policzka, kiedy miałam już
pocałować jego policzek on nagle odwrócił głowę i musnął mi
usta.
-Ej! To miał być
policzek! A nie!
-Oj nie marudź.
Naprawdę bardzo mocno się uderzyłem.
-Głupek.
-powiedziałam odpychając go od siebie.
Podeszłam
do lodówki i wyciągnęłam z niej dwa jogurt, jeden podałam
Justinowi. Usiadłam przy stole i zaczęłam go jeść. Żadne z nas
nic nie powiedziało. Panowała idealna cisz, przerwał ją sms
którego dostałam. Wyciągnęłam telefon
Robin.
Przyjadę po ciebie za 15 minut, nie
spóźnij się.
-Justin, będziesz
musiał iść, zaraz będzie tutaj Robin....
Na jego twarzy
pojawił się grymas.
-Nie rozumiem
dlaczego spotykasz się z tym dupkie, przecież on Cię uderzył!
Wyzwał, a ty... zachowujesz się jak głupia suka.
-Ej uważaj na
słowa! Jesteś w moim domu i nie będziesz się tak do mnie odzywał.
-No to ja już
lecę. -powiedział wstając i wychodząc z domu, przy czym trzasnął
drzwiami.
Kurwa.
Dobra nic się nie
stało...
Wstałam wzięłam
torebkę i wrzuciłam do niej papierosy, zapaliczkę, portfel i
telefon. Ubrałam buty na obcasie i wyszłam z domu aby tym razem się
nie spóźnić.
Stałam przed
budynkiem czekając na Robina, czas mijał 5,10, 15, 20 minut.... W
końcu zirytowana jego zachowaniem wyciągnęłam telefon i do niego
zadzwoniłam.
Nie odebrał.
Drugi raz, to samo.
Kurwa ja się
spóźnię 3 minuty i jest afera tak, że ja pierdolę a on już się
spóźnia 30 minut i jest wszytko to dobrze a nawet nie raczy odebrać
ode mnie telefonu.
Kiedy w myślach
wyzywałam w najlepsze Robina mój telefon zadzwonił. Już myślałam,
że to właśnie on, ale to był tata.
-No hej, coś się
stało, że dzwonisz?
-Posłucha mnie
uważnie, nie mam zbyt dużo czasu i nie chcę już dłużej świecić
oczami przed twoim szefem! Miałaś chodzić do pracy kiedy nas nie
będzie a ciebie już 3 dzień z rzędu nie ma w pracy! Co ty sobie
do cholery jasnej wyobrażasz!
-A nie pomyślałeś,
że może po prostu źle się czuję i dlatego nie poszłam do
pracy.-powiedziałam pierwsze lepsze kłamstwo które wpadło mi do
głowy.
-Oczywiście, że
możesz się źle czuć! Tylko, jak cię dobrze znam to na pewno się
zachlałaś lub zaćpałaś albo nawet jedno i drugie, DLATEGO
właśnie nie poszłaś do pracy! I teraz uważnie mnie posłucha
masz za 10 minut być w pracy bo inaczej możesz przeganiać się ze
swoimi kartami kredytowymi i wszystkim innym!
-Dobra nie ciska
się tak, zaraz pójdę do tej pracy.
Nie usłyszałam
już odpowiedzi, spojrzałam na ekran i była na nim widoczna tylko
tapeta... rozłączył się.
Mając już w dupie
to czy Robin przyjedzie czy nie poszłam do pracy. Po drodze zaczęłam
już przeklinać ten dzień chociaż była dopiero 12, zdążyłam
pokłócić się z Justinem, Robin mnie olał, a na dodatek dostałam
opierdol od taty, a teraz to zapierdalam do pracy.... No kurwa może
coś jeszcze?!
Weszłam do baru a
tam za ladą stała Samanta, no to mam odpowiedź na moje pytanie
(„No kurwa może coś jeszcze?!”) Samanta była
najwredniejszą suką jaką tylko znała, a może i nawet największą
suką na całym świecie! Działa mi tak na nerwy, że naprawdę mam
ochotę ją zajebać dzidą!
-No nie wieżę kto
zaszczycił nas swoją osobą! -krzyknęła suka na cały bar i
wszyscy zaczęli się na mnie gapić.
-Postanowiłam
uczynić twoje życie lepsze, no bo jestem jedyną wartą osobą na
twojej drodze. A przykro by było jak taka dziwka jak ty postanowiłam
by się zabić bo nie widzi nic wartościowego w swoim życiu.... tak
to możesz napoić swój wzrok mną. -powiedziałam pokazując na
siebie.
-Myślisz, że
jesteś jedyną wartościową osobą w moim życiu. Dziewczyno
musiałaś się nieźle pierdolnąć w ten łeb. -powiedziałam
stukając się w czoło.
-Jak byś znała
kogoś na poziomie nie pracowała byś w tej dziurze.
I trafiłam ją w
jej słaby punkt ponieważ zamilkłą a ja triumfalnie uśmiechnęłam
się i poszłam na zaplecze. Wrzuciłam torebkę do szafki i poszła
za ladę.
Przez około 3
godziny obsługiwałam klientów i dogryzałam sobie nawzajem z
Samantą. Nawet może i dobrze, ze była dzisiaj w pracy miałam na
kim wyładować całą złość która gromadziła się we mnie od
rana. W barze zaczynało robić się coraz więcej ludzi, nie mogłam
nadążać zamówieniami i tym wszystkim. A na dodatek do baru
wszedł Robin.
-Musimy pogadać.
-powiedział ostrym tonem łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc na
dwór.
-Ej chwila, chwila.
Muszę zostać w barze.
Popchnął mnie na
ścianę i przycisnął jeszcze bardziej do nie, ściskając dłonie
na mich barkach.
-Posłuchaj mnie
uważnie. Idziesz teraz ze mną na dwór albo kurwa urządzę tutaj
Ci tutaj zadymę! Zrozumiano?!
Pokiwałam tylko
głową na tak, ten mnie puścił i poszedł w stronę drzwi, a ja za
ni.
-Co ty kurwa
odpierdalasz?! -krzyknął chłopak odwracając się gwałtownie w
moją stronę.
-O co ci chodzi?
-powiedziałam nie mają zielonego pojęcia co mu odpierdala.
-Napisałem Ci, że
po ciebie przyjadę a ja jestem na miejscu i ciebie kurwa nie ma!
-Czekałam na
ciebie pół godziny! Ale potem zadzwonił do mnie...
-No kurwa kto
zadzwonił?! No słucham może twój twój zasrany kochanek?!
-Ile razy mam ci
powtarzać, że spotykam się tylko z tobą ty debilu!
-Jak ty mnie
nazwałaś! -krzyknął popychając mnie z całej siły na ścianę!
Nogi mi się ugięły
jak zobaczyłam z jaką furią w oczach na mnie patrzy, teraz to się
go na serio bałam!
-Nie waż się tak
NIGY więcej do mnie odezwać rozumiemy się, ty głupia dziwko?!
Poczułam jak ktoś
wbija mi nóż prosto w serce, a do moich oczu napłynęły łzy.
Wolała bym aby już ktoś szczelił mi z liścia niż Robi nazwał
mnie głupią dziwką.
-Zrozumieliśmy
się! -krzyknął potrząsając mnie.
-T-a-k-k.
-wydukałam.
-No i dobrze. I
zapamiętaj. -powiedziałam ściskając mnie jeszcze mocniej aż
poczułam jak ból przechodzi przez całe moje ciało. -Jeżeli
piszę, że po ciebie przyjadę to kurwa przyjadę i gówno mnie to
interesuje ile będziesz na mnie czekać! Możesz nawet do usranej
śmierci ale masz czekać!Rozumiemy się! -krzyknął milimetr od
mojej
Pokiwałam tylko
głową.
Ten odsunął się
od ściany, obrócił się robił krok wprzód ale nagle się obrócił
i uderzył mnie z pięści w brzuch.
Znowu....
Osunęłam się po
ścianie i zaczęłam się krztusić po czym plułam krwią.
Klęknęłam na kolanach i zwinęłam się w kłębek. Po dłuższym
czasie wstałam, zakręciło mi się w głowie, więc szybko złapałam
się ściany. Odczekałam aż wszystko wokół mnie przestanie
wirować i wróciłam do baru.... jak gdyby nigdy nic. Poszłam do
łazienki nie zwracając na to, że Samanta klnie do mnie abym
wracała natychmiast do pracy.
Spojrzałam
w lustro. Nie zobaczyłam jak zwykle tej pewnej siebie dziewczyny
tylko, przestraszoną dziewczynę z łzami w oczach. Nigdy nie byłam
w takim stanie. Nigdy. Nie chciałam się takiej zobaczyć. Poczułam
się pierwszy raz słaba, bezsilna. Wyciągnęłam chusteczkę i z
kącików ust wytarłam krew która została. Wypłukałam usta, aby
nie czuć już tego smaku. Przeczesałam włosy palcami. Wyglądałam
już lepiej, ale nie dało się ukryć tego strachu/smutku w moich
oczach. Teraz to cholernie się bałam nie wiedząc co mam zrobić.
Dopiero teraz sobie uświadomiłam kim był Robin. Nie był tym
chłopakiem którego zawsze sobie wyobrażałam, był zupełnie kimś
innym, pieprzonym dupkiem który już dwa razy mnie uderzył. A
jeszcze więcej razy mnie upokorzył! Naprawdę jestem
głupią suką.
Nie wiedziałam co
mam zrobić, chciałam zerwać z Robinem, ale nie wiedziałam jak a
co gorsza bałam się mu to powiedzieć w twarz, bałam mu napisać
sms, bałam się do niego zadzwonić. Bałam się, że się na mnie
za to zemści. Bałam się, że znowu mnie uderzy. Bałam się, że
tym razem skończy się to gorzej.
BAŁAM SIĘ.
_______________________
No i jest 6 rodziła. Jak się podoba?
czytasz=komentujesz
OMB *__* KIEDY KOLEJNY??? *.* ŚWIETNY!
OdpowiedzUsuńsie rozkreca ;33 dawaj nastepny sfdgfdsgsgs
OdpowiedzUsuńrobi się ciekawie. Mam nadzieję,że jakoś Monika da sobie radę z Robinem i go zostawi.
OdpowiedzUsuńchcę następny rozdział albo 2 ewentualnie 7 ahemfdklshgisdlgrvdfs *.*
OdpowiedzUsuńJezu, daalej : 3
OdpowiedzUsuńno no... nieźle! podoba mi się to opowiadanie ;) czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam <3
OdpowiedzUsuń