Skulona
w kącie łazienki siedziałam wpatrując się w brudne kafelki na
ścianach. Wyciągnęłam telefon i weszłam w kontakty, pomału
jechałam palcem czytając każdy kontakt po kolei. Annabel,
Carla, Corinne, Edith,Clark..... aż zatrzymałam się na jednym
Oliver -jest moim najlepszym przyjacielem, jemu mogę powiedzieć
naprawdę wszystko tylko jest jeden problem, mieszka w Paryżu. A ja
potrzebuję kogoś na miejscu komu mogę się zwierzyć. W telefonie
mam ponad 200 numerów telefonów a tak naprawdę nie znam tych
ludzi, jeżeli już spędzamy czas to na chlaniu, nie było nigdy
czegoś takiego jak wyjście od tak. Musi być jakaś grubsza impreza
aby się z nimi spotkać czy coś.
Jestem
sama....
Tak,
właśnie te słowa miałam cały czas w głowie. Uświadomiły mi
to, że mam miliard znajomych ale tylko jednego przyjaciela który
mieszka daleko ode mnie a tutaj jestem zupełnie sama.
Pierwszy
raz od bardzo wielu lat po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Nie miałam nikogo. To są chyba najgorsze słowa jakie mogły
być tylko w mojej głowie.
Schowałam
telefon do kieszeni zwijając się w kłębek zaczęłam płakać.
Prawdopodobne płakałam już drugą godzinę, aż do łazienki
wbiegał wkurwiona Samanta.
-Co
ty tutaj odpierdalasz?! Zostawiasz mnie na parę godzin sama z tym
całym burdele i sobie tak po prostu siedzisz i....
Podniosłam
głowę i popatrzyłam jej prosto w oczy, musiałam wyglądać
strasznie bo jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił, a usta
zacisnęły w cienką linię.
-Wszystko
ok? -zapytała nieco zmieszana.
-No
kurwa zajebiście, nie widać! Przecież w chuj tryskam energią,
radość wylatuje mi uszami! Po prostu sram tańczą! -wykrzyczałam
zirytowana.
-Ej
spierdalaj, chciałam być dla ciebie miła, ale cóż najwidoczniej
masz bardzo dużo wartościowych znajomych którzy Cię pocieszą,
nieprawdaż?
-Zostaw
mnie samą! -warknęłam.
-Okej,
jak chcesz. Tylko jak jest tak zajebiście to wracaj do pracy bo nie
wyrabiam.
Patrzyłam
przez dłuższą chwilę na nią jak na ostatnią debilkę po czym
wstałam.
-No
dziękuję, że księżniczka postanowiła się ruszyć!
Poszłam
na zaplecze i z szewki wyciągnęłam torebkę, wyszłam szybkim
krokiem z baru i odpaliłam papierosa. Zaciągnęłam się parę
razy, i nie wiadomo kiedy spaliłam, pierwszy raz nie pomógł mi się
uspokoić, wzięłam drugiego, trzeciego, czwartego i KURWA NIC!
Wchodząc
do domu miałam tylko jeden kierunek.... barek. Wyciągnęłam z
niego wódkę i zaczęłam ją pić z gwinta i krztusić się. Nie
wiedziałam co mam robić. Nie chciałam już o ty myśleć! Usiadłam
na kanapie i zaczęłam stopniowo przypominać sobie czemu w ogóle
ten związek się zaczął. Ach no tak... bo ja oczywiście muszę
lecieć na niegrzecznych chłopców. Kurwa, ja to jestem pojebana,
zakochałam się w nim kiedy ten pobił się z moim byłym. I mi to
kurwa zaimponowało. No ja pierdole! Serio?! Krytykowałam cały czas
swój wybór i piłam wódkę. Nie wiedząc kiedy wypiłam całą
butelkę. Nigdy nie wypiłam takiej ilości alkoholu w tak
małym czasie, na co mój żołądek wcale się nie ucieszył,
wyszedł z tego tylko jeden wielki paw. Cały dywan był obrzygany.
Położyłam butelkę na podłodze, a sama ułożyłam się wygodnie
na kanapie. Wyciągnęłam rękę i sięgnęłam po paczkę
papierosów, wyciągnęłam jednego z paczki i zapaliłam. Leżałam
już tak z 10 minut aż usłyszałam głos.
-Wiesz
tobie to można tylko współczuć. Jesteś kompletnie sama, nie masz
nikogo. A jedynym twoim przyjacielem są pieniądze, alkohol i
papierosy.
Wystraszona
podskoczyłam i zaczęłam się rozglądać po pokoju.
-Ślicznotko
wysili swój wzrok.-powiedział głos tuż koło mojego ucha.
Momentalnie
obróciłam się i za sobą ujrzałam zebrę w stroju baletnicy.
-Kurwa,
mi to już całkowicie odbija. -wymamrotałam, pomrugałam parę razy
i nic. Dalej tam stała!
-Zebra
w stroju baletnicy stoi u mnie w domu i na dodatek gada.
-powiedziałam patrząc na zebrę.
-Co
taka zdziwiona? Tak to jest jak spali się całą paczkę papierosów
w 30 minut, a półtora ilitra wypije się w 10 minut. Ale wiesz
powinnaś być wdzięczna, że to tylko bo za mnie chciał przyjść
sam Voldemord.
Patrzyłam
się na to chujstwo i cały czas w myślach powtarzałam sobie, że
to nie dzieje się naprawdę i to coś sobie w końcu pójdzie. Ale
nie! Ta zebra usiadła sobie koło mnie jak gdyby nigdy nic.
-Zadzwoń
do niego?
-Do
kogo? -zapytałam zdziwiona.
-Do
człowieka który przez ostatnie 3 dni wyzywał Cię od idiotek
dlatego, że jesteś z Robinem.-powiedziała
zebra jak była by to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
„Cofnęłam
się w czasie” o te 3 dni i przypomniałam sobie... Justin.
-Po
co mam dzwonić do Justina?
-Bo
będzie to jedyna osoba która Cię wysłucha.
-Skąd
to wiesz?
-Bo
jestem zebrą! Ale pomyśl kto by Ci pomógł?! Po co twoi
„przyjaciele” mieli by Ci pomóc, przecież nie zapraszasz ich na
mega imprezę tylko prosisz o pomoc!
-Ale
skąd wiesz, że Justin będzie w ogóle chciał ze mną rozmawiać a
tym bardziej przyjść!
-Kurwa!
Po prostu zadzwoń okej?
-No
i co powiem „Hej Justin, wiesz co dzwonię do ciebie dlatego, że
zebra ubrana w sukienkę baletnicy powiedziała mi abym do ciebie
zadzwoniła. No bo wszyscy ludzie którzy mnie znają mają mnie po
prostu w dupie. A czuję się tak samotna, że nie mam z kim
porozmawiać i zostaje mi do wyboru ty albo ta zebra. To co
wpadniesz?”
-Dokładnie
tak! Teraz dzwoń!
-Pojebało
Cię całkowicie! Zrobię z siebie idiotkę!
-Rozmawiasz
właśnie z zebrą, robisz właśnie siebie idiotkę.
-Okej.
-podniosłam telefon ze stolnik i wybrałam numer Justina.
Po
4 sygnałach odebrał.
-Tak?
-Hej,
to ja Monika... -wymamrotałam, nie wierząc że naprawdę do niego
zadzwoniłam.
-A
no tak, cześć. -powiedział obojętnym głosem. Coraz bardziej
żałowałam, że do niego zadzwoniłam. Kurwa kto normalny słucha
się zebry w stroju baletnicy?! Ach no tak Monika!
-Okej...Sorry,
że zawracam Ci głowę, ale wiem, że zabrzmi to cholernie dziwnie
ale zadzwoniłam.... -wzięłam głęboki oddech i wypuściłam
powietrze -Nie, nie wiem dlaczego zadzwoniłam. -powiedziałam
zrezygnowana, przecież nie powiem mu, że zebra mi kazała.
-Coś
się stało? -zapytał po dłuższej chwili.
-Nie,
tak, nie, tak.... miałeś rację...
-W
czym?-zapytał zaskoczony.
-Z
Robinem. Naprawdę jest pieprzonym dupkiem.
-Uderzył
Cię?
-Tak.-powiedziałam
ze łzami w oczach przypominając sobie to zdarzenie.
Justin
tak głośno przełknął ślinę, że to usłyszałam.
-Chcesz
pogadać czy coś?
-Mógł
byś do mnie przyjechać? -zapytałam nieśmiało.
-Ok,
będę za jakieś 20 minut.
-Dzięki.
-podziękowałam po czym się rozłączyłam.
-A
nie mówiłem.
-Zamknij
się! I weź stąd idź!
-Idiotko
jak mam sobie iść jak sama mnie wymyśliłaś! JESTEM W TWOJEJ
GŁOWIE! -powiedział stukając
mnie kopytem w głowie.
-Jak
bym miała wymyślić sobie kogoś z kim chciała bym porozmawiać to
był by to bardzie ktoś podobny do Justina Timnerlaka.
-Nie
do mnie pretensje.
Po
30 minutach.
Dzwonek
zabrzmiał po całym domu, od razu wstałam i otworzyłam.
Justina
mina była coś typu (o_O).
-Jestem
cała rozmazana prawda?
-No
troszkę. Ale nie ważne.-powiedział wchodząc do mieszkania.
Usiedliśmy
na kanapie a ja jemu wszystko opowiedziałam, nawet o zebrze która
zniknęła.
-Czyli
jestem tutaj dzięki gadającej zebrze?
-No
tak, ale nie chcę teraz o niej gadać.
-Jasne
rozumiem.-powiedział obejmując mnie ramieniem.
-Justin,
nie wiem co mam zrobić.
-Musisz
z nim zerwać. -powiedział stanowczo.
-Wiem
to, chcę to zrobić ale się boję.
Nie
odzywał się do mnie prze dłuższą chwilę aż w końcu oznajmił.
-Pójdę
z tobą. Wtedy będziemy mieli pewność, że nic Ci nie robi.
-Nie
wiem... nie powinnam Cię w to wszystko mieszać.
-Zaufaj
mi tak będzie dobrze. Nie masz co się przejmować mną, jak nie
chciał bym się w to mieszać po prostu bym wymyślił jakąś
wymówkę. Chcę Ci pomóc.
-Dziękuję.
-powiedziałam wtulając się w jego ramię.
-Nie
ma za co.
-Mogę
Cię o coś jeszcze spytać?
-No
jasne.
-Dlaczego
to robisz?
-Ale,
że co? -zapytał zdziwiony.
-Pomagasz
mi. Jestem tego wręcz pewna i zebra mnie też w tym uświadomiła,
że gdybym zadzwoniła do kogo kol wiek z mich znajomych nikt by mi
nie pomógł. A ty mnie prawie nie znasz a mi pomagasz. Dlaczego?
-Nie
wiem czemu ale mam do ciebie sentymenty. I twoje wymiociny tak samo
cuchną jak moje.-powiedział wskazując na dywan.
-Ach...
no tak, jutro ktoś to posprząta.
-Więc....
-Więc
co?
-Jest
już północ chodźmy spać.-wstał i pociągnął mnie za rękę.
-Chodźmy
spać?-zapytała, zatrzymując się.
-Tak.
Teraz idziemy spać a jutro pojedziemy do Robina i powiesz mu, że to
koniec. Przecież nie zostawię Cię teraz samej.
-Czyli
ty do gościnnego a.....
-Nie,
nie, nie. Mówiłem już Ci, że się boję spać sam w nowych
miejscach.
-Ach
no tak, zapomniałam.-zaśmiałam się pod nosem.
Obydwoje
poszliśmy do mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafki szorty i bluzkę
na ramiączka i poszłam wziąć prysznic.
*
Wychodząc
z łazienki zobaczyłam Justina stojącego przy oknie.
-Wspaniały
widok co nie?
-O
już wyszłaś, tak nieziemski.
Weszłam
do łóżka i przypatrywałam się mu. Justin po chwili podszedł do
łóżka zdjął ubrania i został w samych bokserkach. Niech Cię
szlak trafi za tą klatę. Położył się koło mnie a ja
poczułam jego zapach. Pachniał wanilią.
-Dobranoc.
-Dobranoc....
_________________________
O
Borze się namęczyłam z tym rozdziałem! Pisałam go 4 dni.
Istna katorga, ale w końcu się udało.
Jak się podoba? Liczę na waszą opinię. (przypominam jeżeli nie chce Ci się pisać co o ty myślisz napisz tylko "czytam" abym wiedziała ile osób to czyta)
A no i jak chciał by ktoś być informowany o nowych rozdziałach niech pisze w komentarzu ; )
Czytasz-Komentuj
Jak się podoba? Liczę na waszą opinię. (przypominam jeżeli nie chce Ci się pisać co o ty myślisz napisz tylko "czytam" abym wiedziała ile osób to czyta)
A no i jak chciał by ktoś być informowany o nowych rozdziałach niech pisze w komentarzu ; )
Czytasz-Komentuj
Suuper piszesz :D Życzę weny na nn rozdział <3 !!!
OdpowiedzUsuńSuper. Czytam xx
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
dobrze,że Monika zadzwoniła do Justina. Ciekawa jestem reakcji Robina na to wszystko ;x
OdpowiedzUsuńŚwietne. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńzajebisty! hahahahaha uśmiałam się z tą zebrą ;) #lol hahaha
OdpowiedzUsuńRobin to debil! niech Monika z nim zerwie!
OdpowiedzUsuńOMB! *.* ROZDZIAŁ ZAJEBISTY. JUSTIN JEST SŁODKI, ŻE OPIEKUJE SIĘ MONIKĄ. A ROBIN TO PALANT. JESTEM BARDZO BARDZO BARDZO CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ. CHCĘ JUŻ NASTĘPNY! DODAWAJ JAK NAJSZYBCIEJ, SKARBIE! <3 / @angelika1500
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie! będę czytać ;)
OdpowiedzUsuńświetnee xxx chcę następny rozdział i Monike z Justinem razem <333 ;)
OdpowiedzUsuń