środa, 27 lutego 2013

Rozdział 8


Budząc się zobaczyłam koło siebie śpiącego Justina, obejmującego mnie ramieniem. Delikatnie zdjęłam jego rękę z siebie i usiadłam na łóżku.
-Możesz się nie wiercić? -wymamrotał przeciągając się.
-Przecież jestem spokojna. -odpowiedziałam obracając się w jego stronę.
-Yhm... w nocy tak samo, śpisz jak aniołek. Przecież ty w ogóle się nie kopiesz. Nic.
-Nie prawda! Kłamca!-zaprzeczyłam uderzając go lekko w klatkę piersiową.
-Ej! -krzyknął rozbawiony, łapiąc mnie za nadgarstek przyciągając do siebie. -Ja nie kłamię. Tym bardziej nie okłam bym takiej ślicznotki jak ty.-powiedział po czym zaczął przybliżać swoje usta do moich.
-Nie, nie, nie,nie. -zaprotestowałam kładąc mu rękę na ustach.
-Czemu?- wymamrotał przez moją rękę po czym ją zdjął i powtórzył głośniej.
-Nie chcę się z tobą całować.
-Nie chcesz?- zapytał tak zdziwiony jak bym oznajmiła mu, że Kosmicie właśnie opanowali ziemię.
-Normalnie, nie chcę. Po prostu lubię cię, może nawet i bardzo ale nie chcę się z tobą całować....
-Wiesz co ja chyba dalej śpię czy coś pogadamy jak się obudzę.
-To nie sen. A jak mi nie wierzysz to mam dobry sposób aby Cię przekonać.
Przybliżyłam się do niego i uszczypnęłam.
-Ał! Kurde co do cholery? -krzyknął łapiąc się za bolące miejsce.
-Udowadniam właśnie Ci, że to nie sen.-powiedziałam wstając z łobuzerskim uśmiechem.
-Ha-ha-ha. Bardzo śmiesznie.
Podeszłam do szafy z której wyciągnęłam szorty i bluzkę na krótki rękaw z ćwiekami.
-No to dzisiaj zadzwonisz do Robina i z nim skończysz? -zapytał Justin przyglądając mi się.
-Chyba tak, która jest godzina?
-12.
Położyłam ciuchy na brzegu łóżka i wzięłam telefon. Napisałam sms do Robina
Hej możemy się dzisiaj o 16 spotkać w central parku?
Po 10 minutach odpisał
Spoko. Będę koło fontanny.
-Będzie o 16 koło fontanny.
-No to git. Denerwujesz się?
-Cholernie. Boję się, że coś mu odpierdoli.-powiedziałam siadając koło niego na łóżku.
-Nie masz czego, będę z tobą. Nic Ci się nie stanie.
Przytulił mnie ramieniem
-A jak tobie coś zrobi?
-Mhm...od kiedy to się mną przejmujesz?
-Jak mam się nie przejmować w końcu idziesz tam ze mną z mojego powodu, więc to jest oczywiste, że boję się o ciebie.
-Jak ty to pięknie wszystko potrafisz powiedzieć. Ale tak naprawdę nie trafiłaś w sedno.
-O jakim ty sednie pierdolisz, Bieber?
-O tym, że Ci się podobam a ty z jakiegoś powodu nie chcesz się do tego przyznać, tylko za chuja nie wiem dlaczego.
-Teraz to mi się śni jakiś popierdolony sen. Idę się z niego obudzić pod prysznicem. -powiedziałam wstając i biorąc ciuchy z łóżka. -A ty jak chcesz się ogarnąć to idź do łazienki dla gości.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę i czułam jak jej strumień leci mi po plecach. Czułam lekkie relaks, ale jak przypomniałam sobie o Robinie od razu wszystkie moje mięśnie się napięły. Miałam złe przeczucie, że to wszystko nie skończy się dobrze. Robin nie lubi przegrywać a to miało się właśnie stać. Jego nigdy dziewczyna nie rzuciła, to on je rzucał. To one miały czuć się upokorzone nie on. A teraz role miały się obrócić. Sama myśl wkurwionego Robina przyprawiała mnie o dreszcze. A jak on nie da mi spokoju i będzie chciał się na mnie zemścić?! Ile razy w końcu w filmach i z opowiadań słyszałam o tym, że były chłopak chciał się zemścić na dziewczynie za to, że go zostawiła. KURWA.
Moje rozmyślanie przerwało głośne pukanie za drzwi.
-Ej ty się tam utopiłaś? -krzyknął Justin za drzwi.
-Wszystko w porządku, zaraz wychodzę! Trochę prywatności!-krzyknęłam z lekkim rozbawieniem.
Zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Wyciągnęłam z szafki suszarkę i dokładnie wysuszyłam włosy po czym je rozczesałam. Wytarłam ciało i założyłam przygotowane już ciuchy.
Wchodząc z łazienki zobaczyłam siedzącego na fotelu Justina.
-A ty co taki niecierpliwy?
-Zawsze mogłaś się utopić.
-Pod prysznicem?
-Ile to zakrztusić się wodą czy zemdleć lub poślizgnąć się i upaść a jak byś...
-Dobra, dobra przystopuj kowboju.
-Kowboju. -powtórzył przy czym poruszał zabawnie brwiami.
-Co?
-Tylko ja słyszę tutaj podtekst seksualny?
-Słucham?
-Nie mów słucham bo Cię...
-Na twoim miejscu nie dokańczała bym tego zdania bo jak ci przypierdolę z patelni to....
-To pójdziesz sama na spotkanie z Robinem bo ja będę sobie leżał w szpitalu.
-Cicho bądź. Jesteś głodny?
-Na ciebie zawsze.
-Jednak bardziej proponuję Ci kanapkę z szynką.
-No dobra, niech będzie ale zobaczysz jeszcze się do mnie przekonasz i nie wiadomo kiedy a nie będziesz mogła o mnie myśleć.
-Pff chciał byś.
Obydwoje poszliśmy do kuchni gdzie ja zrobiłam na kanapki.
-Dalej uważam, że ty byłą byś smaczniejsza.
-Idiota.
-Która godzina? 15.30
-Kurwa, już? Naprawdę długo była pod tym prysznicem.
-No co ty nie powiesz. -zakpił z ironią.
-Dobra, lepiej się zbierajmy.
Obydwoje się ubraliśmy i wyszliśmy z domu.
Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Strasznie się denerwowałam czułam jak stres zżera mnie od środka. Paznokciami zaczęłam wystukiwać nerwowe rytmy, noga zaczęła mi „podskakiwać”.
-Nie denerwuj się. -powiedział Justin kładąc mi rękę na kolanie, aby uspokoić nogę.
-Nie mogę, boję się. I to strasznie.
-Będziemy w miejscu publicznym nic takiego się nie stanie.
Po 25 minutach dojechaliśmy na miejsce.
Wysiadając z samochodu trzęsłam się jak galareta. Justin objął mnie w tali i poszliśmy na umówione miejsce.
Jak doszliśmy Robin już stał koło fontanny. Na jego widok ścisnęłam nadgarstek Justina.
-Spokojnie, jestem cały czas koło ciebie.
Zbliżaliśmy się coraz bliżej chłopaka, zauważał nas. Patrzył się na nas tak jak by chciał nas zaraz rozjebać. Przełknęłam głośno ślinę po czy staliśmy już wszyscy troje oko w oko.
-Co to do cholery ma znaczyć? -zapytał Robin pokazując na mnie i Justina.
Dopiero teraz się skapnęłam, że cały czas szliśmy przytuleni do siebie. Od raz odsunęłam się kilka centymetrów od niego, aby Robin zaraz sam sobie nie pokładłam w głowie jakiegoś głupiego toku wydarzeń.
-Chciałam z tobą porozmawiać.... o nas.
-Ciekawie się zapowiada. -skrzyżował ręce na kładce piersiowej i piorunował wzrokiem Justina.
-To co między nami jest a raczej było to już koniec, nie chcę się dłużej z tobą spotykać.
-Bo co! Zaczęłaś się pieprzyć z tym kolesiem!-wyrzucił ręce w powietrze, po czym opuścił je i zacisnął w pięść.
-Tu wcale nie chodzi o niego! Tylko o Ciebie! Nie chcę już dłużej z tobą być! Ten cały związek był popierdolony! I żałuję, że w ogóle się zaczął i tak późno zorientowałam co się ze mną dzieje!.
-Śmieszna jesteś! Przyznaj się, że od dawna się spotykasz z tym chujem a nie, że to moja wina! Po prostu zdradzałaś mnie dziwko!
Justin momentalnie podszedł do niego i złapał go za koszulkę i podniósł.
-Posłuchaj mnie jebana pizdo! Nie waż się tak do niej odzywać, jeżeli ktoś tutaj jest dziwką to tylko ty! Jebana męska dziwaka!
-Spierdala. -odepchnął Robin Justina od siebie po czym stali kilka kroków od siebie.
-Taka z ciebie cwaniara, przychodzisz sobie tutaj ze swoim nowy chłopaczkiem i myślisz, że co?! Że sobie tak o po prostu pójdę jak gdyby nigdy nic się nie stało?! Jeżeli tak to się grubo mylisz! Pożałujesz tego!
-Uważaj na słowa. -syknął Justin robiąc krok w jego kierunku.
-Bo co?- powiedział z kpiną Robin również robiąc krok w stronę Justina.
-Bo to szmato.
Justin jebnął mu z pięści w twarz, po czym Robin się przerwócił.
Z nosa zaczęła lecieć mu krew, na co ten tylko przeklną pod nosem i rzucił się na Justina. Zaczynali się okładać pięśćmi aż Justin popchnął Robina z taką siłą, że ten wylądował w fontannie.
Zebrali się wokół nas ludzie bacznie obserwując przebieg wydarzeń, aż w końcu jedna starsza pani zaczęła krzyczeć i wołać policję aby ich powstrzymać, kiedy ta wzywała pomoc Robin wyszedł z fontanny i rzucił się na Justina. Obydwoje zaczęli się tarzać po chodniku okładając się pięśćmi. A ja? Ja stałam jak ta debilka i patrzyłam nie wiedząc co zrobić, aż w końcu zobaczyłam jak w naszą stronę biegnie dwóch policjantów.
-Kurwa Justin, policja.- krzykłam podbiegając do nich próbując ich rozdzielić. Nic to nie dało. Policja podbiegłą do nas. Jeden odepchnął mnie od nich a drugi ich rozdzielił. Obydwoje wyglądali straszni, okropnie krwawili a policjanci zakuli ich w kajdanki.
___________________________________
Osobiście rozdział mi się nie podoba, ale nie miałam innego pomysłu jak go napisać -.-
Dziękuję bardo za te 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i za wszystkie miłe słowa na Twitterze <3  
Czytasz-Komentuj 

7 komentarzy:

  1. A TAM PIERDOLISZ! ZAJEBISTY! JAK ZAWSZE! DODAWAJ SZYBKO NASTĘPNY, BO JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ! *___* / @angelika1500

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się porobilo. Nie spodziewałam się czegoś takiego po Justinie :)
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  3. Łaaaał, chce daleej : 33 :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnyyy. Jedziesz nastepny. CZEKAM . *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. jhgfdsdcvb genialny! *.* czekam na kolejny, daj znać kiedy będzie ♥ @EmpireOfZaayn

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobieto masz talent *O* czekam n następną część :) @Klabia1

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierolisz, zajebisty jest! Dobrze, że zerwała z Robinem, ale niech ten łapy od niej z daleka trzyma, bo teraz Monika ma być z Justinem, haha xx ~justsejswaggie

    OdpowiedzUsuń