Policja zabrała Justina i Robina a ja
zostałam w parku. Nie mogłam zebrać myśli w jedną całość więc
usiadłam na ławce niedaleko całej tej bójki i patrzyłam. W mojej
głowie szumiało od wrażeń. Nie mogłam w ogóle rozsądnie
myśleć, aż mój wzrok przykuła błyszcząca rzecz leżąca na
ziemi, tam gdzie Justin bił się z Robinem. Wstałam i podeszłam
bliżej, aby zobaczyć co to jest. Kluczyki od samochodu.
Podniosłam je z ziemi i
zorientowałam się, że muszą one należeć do Justina, pamiętam
je jeszcze z tamtego wieczoru kiedy pierzy raz poznałam się z
Justinem.
Okej.... dobra dziewczyno teraz
trzeba jechać po Justina.
Wsiadłam szybko do
samochodu i dopaliłam silnik. Ruszyłam w stronę komendy głównej
policji, z nadzieją, że ich tam zawieziona a nie na jakiś poboczny
komisariat. Po jakiś 30 minutach byłam już w środku budynku.
Podeszłam do informacji (chyba
tak to się nazywa, sorry ale nigdy nikt mnie nie zatrzymał to nie
wiem).
-Dzień dobry
chciała się zapytać czy przywieziono tutaj dwóch chłopaków,
jeden z nich nazywał się Justin Bieber.
-Proszę chwilę
poczekać, zaraz sprawdzę.-babka zaczęła szukać czegoś w
komputerze aż w końcu mi odpowiedziała.
-Tak został on
przywieziony tutaj, jest właśnie przesłuchiwany.
-No to
świetnie.-wymamrotałam -Ile może to potrwać?
-Nie mam pojęcia,
proszę tutaj usiąść i poczekać.
Tak jak powiedział
tak zrobiłam. Usiadłam na drewnianym krześle i zaczęłam bawić
się palcami ze zdenerwowania. Czas tak strasznie powoli mijał nie
wiedziałam co ze sobą zrobić odkąd tu przyjechałam minęła już
godzina. Kurwa, przecież przesłuchanie nie może tyle trwać! Ile
razy byłam przesłuchiwana w różnych taki sprawach i nigdy to tyle
nie trwało. Kurwa mać Bieber wyłaź stamtąd. Nie ja dłużej nie
wytrzymam! Wstałam z krzesła i podeszłam do babki z którą
gadałam godzinę temu.
-Przepraszam ile to
jeszcze będzie trwać. On jest już tam ponad godzinę!
-Proszę się
uspokoić, zaraz sprawdzę. -kobieta podniosła słuchawkę i
zadzwoniła.
-Pana Biebera
skończono przesłuchiwać pół godziny temu ale został zatrzymany
na 48 godzin.
-Słucham?
-To co przed chwilą
usłyszałaś.
Mój mózg wysilił
swoje myślenie do granic możliwości aż w końcu wpadł na
genialny pomysł.
-Chciała bym
wpłacić na niego kaucję.
Kobieta popatrzyła
się na mnie jak na debilkę.
-Moja droga kaucja
nie kosztuje 10 czy 15 dolarów ale więcej.
-Naprawdę? Cóż
pani nie powie. A ja tak wsiowa dziewczyna myślała, że jak dam
pani dwie kury, kozła i jedną tłustą świnie mój kolega wyjdzie
stąd. -powiedziałam ironicznym tonem. -Więc powtórzę jeszcze raz
chcę wpłacić kaucję na mojego kolegę.
-Przepraszam, zaraz
przyszykuję wszystkie papiery potrzebne do tego.
-Dziękuję.
-powiedziałam sztucznie się uśmiechając
Po chwili kobieta
wróciła z kilkoma papierkami.
Zaczęła je
wypełniać po czym dała mi je do podpisania.
-Przyjmuje pani
czeki?
-Tak.
Wypełniłam czek
na daną kwotę i dałam jej do ręki.
-Zaraz przyprowadzę
Pana Justina.
-Po 15 minutach
wróciła z Justinem. Ucieszyłam się na jego widok chociaż nie
wyglądał za ciekawie, miał rozwaloną wargę, z nosa było widać
zaschniętą krew, a oko miał podbite.
-Widzę, że mam
własnego Anioła Stróża, który wyciąga mnie z kłopotów.-powitał
mnie z dużym uśmiechem na twarzy
-Raczej Cie w nie
pakuje.
-Nie przesadzaj sam
zacząłem. -powiedział podchodząc do mnie.
-Ale nie wyglądasz
za najlepiej.
-No to nie chciała
byś zobaczyć Robina, ledwo co na nogach się trzyma.
-Jakoś mi go nie
żal. Chodźmy do samochodu. A tak ogółem to zgubiłeś kluczyki od
samochodu.
-A ty je znalazłaś?
-No
raczej.-powiedziałam dumna machając mu nimi przed twarzą.
-To jak
powiedziałem mój anioł stróż.-objął mnie ramieniowym po czym
ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Daj ja
poprowadzę.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Nie będziesz
prowadził w takim stanie.
-W jakim? -zapytał
oburzony.
-Jesteś cały po
obijany, powinniśmy jechać do szpitala aby ciebie obejrzeli czy nic
ci się nie stało.
-Powiedziałem Ci
już, że nic mi nie jest.
-Ale mimo wszystko
dla bezpieczeństwa.
-Czy ty masz
syndrom nadopiekuńczej matki czy jaki chuj?
-Bardzo śmieszne,
po prostu martwię się bo z mojego powodu wdałeś się w bójkę.
-Nie jedna
dziewczyna by o tym marzyła.
-Ale nie ja.
Wsiadaj już lepiej do samochodu... na miejsce pasażera.
-Powinnaś czuć
się zaszczycona nikt oprócz mnie nie prowadzi tego samochodu.
-No zobacz a ja już
trzeci raz.
-Jak to trzeci?
-Po tym jak na mnie
zwymiotowałeś, musiałam tutaj jakoś dojechać i teraz trzeci.
-Ach no tak.
-Dobra wsiadaj i
jedziemy do mnie. -powiedziałam siadając za kierownicą.
-Jak to do
ciebie?-zapytał zamykając za sobą drzwi.
-No normalnie,
chyba nie myślisz, że puszczę Cię w takim stanie do domu.
-Podoba mi się to
jak się o mnie troszczysz.
-Och zamknij się.
Między nami
zapadłą cisza. Obydwoje byliśmy zamyśleni we własnych myślach.
Rozmyślałam nad tym ca będzie jak Robin wyjedzie za te 2 dni. Cy
będzie próbował się na mnie w jakiś sposób zemścić? Nie
miałam zielonego pojęcia co mam zrobić. Robin jest nie obliczalny
nie wiem czego mogę się po nim spodziewać.
-Ej, ej, ej!
-krzyknął Justin machając mi ręką przed twarzą.
-Co?
-Czerwone się
skończyło a zapaliło zielone.-pokazał na światła przede mną.
-Ach, no tak.
Przepraszam.
-I to ja mam nie
prowadzić bo jestem w złym stanie? Może i jestem trochę dostałem
ale za to z tobą jest gorzej. Chodzi mi o to, że jesteś strasznie
rozkojarzona.
-Jest ok.
-Jakoś twoja
wypowiedź mnie nie przekonała.
-Dobra, już
jesteśmy na miejscu. -powiedziałam wskazując na budynek.
Wysiadaliśmy z
samochodu i poszliśmy do mnie do domu.
*
-Siadaj na kanapie,
ja poszukam czegoś aby Cię ogarnąć.
Weszłam do
łazienki i zaczęłam się rozglądać gdzie ja dałam tą apteczkę.
Po chwili zaświtało mi, że jest ona w szafce pod umywalką.
Wyciągnęłam ją
i udałam się do Justina. Usiadłam koło niego i wyciągnęłam z
apteczki gazę i wodę utlenioną. Nalałam trochę wody na wacik i
zaczęłam delikatnie wycierać mu nos.
-Chyba Ci nie
wygodnie, co?
-Czemu?
-No bo musisz się
tak wyginać.
-Wystarczy, że się
obrócisz to będzie lepiej.
-Mam lepszy
pomysł.-powiedział chwytając mnie za uda i posadził mnie tak, że
siedziałam na nim okrakiem.
-Pf. Tamta pozycja
była wygodniejsza.
-Naprawdę?
-Yhym. Bądź cicho
bo chcę Ci wargę wyczyścić.-przyłożyłam czystą gazę z wodą
utlenioną do ust na co on syknął.
-Przepraszam.
-cicho wymamrotałam.
-Nic się nie
stało.
Kontynuowałam to
co wcześniej, Justin jeszcze parę razy syknął.
-Może na oka dam
Ci lodu?
-I tak już nic nie
pomoże.
-No to było by na
tyle. -powiedziałam próbując wstać z niego kiedy ten złapał
mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-A może jest coś
co by sprawiło aby oko mnie nie bolało?
-A co takiego?
-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-To.-powiedział
muskając moje usta, po czym zaczął mnie całować.
Długo będziesz się jeszcze kłócić
sama z sobą, że nie chcesz go pocałować? Że nie chcesz czegoś
więcej? Po prostu przestań kurwa myśleć i go całuje. Rozumiesz
mnie tępa dzido?
Okej muszę
przyznać, że tym razem muszę zgodzić się z moim mózgiem. On był
tak seksowny a za razem czuły i niesamowity.... dobra koniec tych
fantazji. Skup się na czymś.
Odwzajemniłam jego
pocałunki, po czym Justin dalej mnie całując przekręcił się
tak, ze leżał nade mną. Jego pocałunki zaczęły schodzić na
moją szyję po czym na piersi. Cicho jęknęłam czując jak fala
gorąca przechodzi przez moje ciało.
Justin przerywając
na chwilę pocałunki ściągnął ze mnie bluzkę.
-Jesteś tak
cholernie seksowna. -wymamrotał mi w usta po czym dalej całował.
Teraz ja
postanowiłam być nad nim więc przewróciłam nas tak, że
siedziałam na nim okrakiem. Zdjęłam z niego bluzkę i oblizałam
usta widząc jego umięśnioną klatkę piersiową. Przejechałam
językiem wzdłuż jego klatki na co on jęknął. Zaczęłam składać
pocałunki na jego szyi a potem przeszłam na szczękę za szczęki
na jego seksowne usta. Justina ręce spoczęły na moich biodrach a
po chwili na guziku od spodni, odpiął go po czym zabrał się za
rozporek, rozpiął go.
Zaczął zdejmować
ze mnie spodnie i obydwoje wstaliśmy. Po chwili już ich na sobie
nie miałam.
-Chodź do
sypialni.-wyszeptałam mu do ucha.
Justin złapał
mnie za uda po czym ja „wdrapałam” się na niego i objęłam go
w nogami w pasie. On zaniósł mnie do sypiali i delikatnie położył
na łóżku i położył się na mnie. Całowaliśmy się jeszcze
przez chwilę aż nie przerwało nam głośne odkaszlnięcie.
Obydwoje z ekstremalną szybkością od siebie się odsunęliśmy. W
drzwiach stał mój wujek Fred.
-Cześć wujku.
-przywitałam się zażenowana.
-Twój ojciec
poprosił mnie aby sprawdził co robisz w czasie kiedy powinnaś być
w pracy a tak naprawdę zajmujesz się ekhem no.
-To jest naprawdę
bardzo długa historia...
-No na pewno ale
mimo wszystko powinnaś być teraz w pracy a nie zabawiać się z
jakimś chłopakiem.
-Wujku, to nie tak
jak myślisz.-próbowałam jakoś wybrnąć z tej całej sytuacji ale
żadne konkretnie kłamstwo nie przychodziło mi do głowy.
-Czyli prawie nie
uprawiałaś seksu z tym ot chłopakiem.-powiedział wskazując na
Justina
-Spokojnie wujku. W
końcu ma już 19 lat wiem co robię.
-Jakoś mi się nie
wydaje! Powinnaś być teraz w pracy a nie pieprzyć się z jakimś
chłopakiem!
-Ej! Możesz się
ode mnie odpieprzyć to jest moje życie to moja sprawa z kim
uprawiam seks a z kim nie. Czy chodzę do pracy czy nie a Ciebie to
gówno powinno obchodzić!
-Nie jesteśmy an
TY abyś tak się do mnie gówniaro zwracała.
-Weź po prostu
stąd spierdalaj ma już dosyć twojego pierzenia na ten temat. A jak
już będziesz składał mojemu kochanemu tatuśkowi raportu co u
mnie możesz powiedzieć, że pożegnałam Cię bardzo ciepłymi
słowami WYPIERDALAJ!
-Bardzo dobrze
możesz się już pożegnać z....
-Głuchy jesteś
powiedziałam wypierdalaj!
Wujek już nic nie
powiedział tylko wyszedł.
-Nie uważasz, że
przesadziłaś? -zapytał Justin obejmując mnie w pasie.
-Nie, nigdy go nie
lubiłam. Jest taki sam jak mój ojciec chodzi mu tylko o kasę i o
nic więcej. Jebany szmaciarz.
-I tak uważam, że
mogłaś to inaczej rozegrać.
-Gdyby on tu nie
wszedł mogła bym coś innego rozegrać. -powiedziałam
uwodzicielskim głosem
-A co?- powiedział
Justin udający zaciekawionego i przyciągając mnie do siebie.
-Teraz to już nic,
bo nam przerwał.-powiedziałam odpychając go ręką i idąc do
drugiego pokoju się ubrać.
-Ej! To nie fair.
-Takie jest
życie.-powiedziałam ubierając się.
-Tsa, zajebiście.
Teraz to sam mam ochotę mu nawtykać.
Wzięłam paczkę
papierosów z szuflady i wyciągnęłam jednego i zapaliłam go.
-Chcesz jednego?
-Możesz dać.
-powiedział sięgając po papierosa.
-A myślałam, ze
nie lubisz.
-Czemu? -zapytał
zdziwiony odpalając go.
-No bo jak rano Ci
dmuchnęłam w twarz to....
-Nie lubię jak
ktoś mi dmucha w twarz ale to nie znaczy, że nie lubię
palić.-zaciągnął się.
-Kurwa ale ty
seksownie wyglądasz jak palisz.
_________________________________________
No i jest 9 rozdział jak wam się podoba?
Jakoś ostatnio nie mogę napisać takiego rozdziału którego była bym na 100% zadowolona ale to mniejsza z tym sami ocence : ) (jeżeli nie chce Ci się pisać czy podobał Ci się rozdział napisz "czytam" abym wiedziała ile osób to czyta z góry dziękuję )
Czytasz-Komentuj
Fajny i czytam
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
świetny rozdział! Głupi wujek, nie lubię go już xd ~@justsejswaggie
OdpowiedzUsuńtak długo czekałam na ten rozdział : )
OdpowiedzUsuńKurde, czemu wujek im przerwał? : D
JEJKU, MUSIAŁAŚ PRZERWAĆ TEN PIĘKNY MOMENT? :< ŚWIETNY ROZDZIAŁ I W OGÓLE KOCHAM CIĘ <3 CHCĘ JUŻ NASTĘPNY! :3 /@angelika1500
OdpowiedzUsuńzajebisty! bardzo podoba mi się ten rozdział ;)
OdpowiedzUsuńświetny, to jedyne opowiadanie jakie czytam <3 @empireofzaayn
OdpowiedzUsuńmmmm zajebisty! :)) nie lubię ojca i wujka.. -,- czekam :) @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńświetne to opowiadanie. i przerwać w takim momencie no eej ;d czekam na kolejny ;) / @Justeliaa
OdpowiedzUsuńaaaaa.. i jeszcze jedno ;) popracuj nad literówkami okay? ciężko się czyta jak są.. :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńnie lubię tego wujka >.< xd
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ;)
Najgorszy wujek -.-
OdpowiedzUsuńOgolnie spooko i czekam na nastepny.< 33