wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 9


Policja zabrała Justina i Robina a ja zostałam w parku. Nie mogłam zebrać myśli w jedną całość więc usiadłam na ławce niedaleko całej tej bójki i patrzyłam. W mojej głowie szumiało od wrażeń. Nie mogłam w ogóle rozsądnie myśleć, aż mój wzrok przykuła błyszcząca rzecz leżąca na ziemi, tam gdzie Justin bił się z Robinem. Wstałam i podeszłam bliżej, aby zobaczyć co to jest. Kluczyki od samochodu. Podniosłam je z ziemi i zorientowałam się, że muszą one należeć do Justina, pamiętam je jeszcze z tamtego wieczoru kiedy pierzy raz poznałam się z Justinem.
Okej.... dobra dziewczyno teraz trzeba jechać po Justina.

Wsiadłam szybko do samochodu i dopaliłam silnik. Ruszyłam w stronę komendy głównej policji, z nadzieją, że ich tam zawieziona a nie na jakiś poboczny komisariat. Po jakiś 30 minutach byłam już w środku budynku. Podeszłam do informacji (chyba tak to się nazywa, sorry ale nigdy nikt mnie nie zatrzymał to nie wiem).
-Dzień dobry chciała się zapytać czy przywieziono tutaj dwóch chłopaków, jeden z nich nazywał się Justin Bieber.
-Proszę chwilę poczekać, zaraz sprawdzę.-babka zaczęła szukać czegoś w komputerze aż w końcu mi odpowiedziała.
-Tak został on przywieziony tutaj, jest właśnie przesłuchiwany.
-No to świetnie.-wymamrotałam -Ile może to potrwać?
-Nie mam pojęcia, proszę tutaj usiąść i poczekać.
Tak jak powiedział tak zrobiłam. Usiadłam na drewnianym krześle i zaczęłam bawić się palcami ze zdenerwowania. Czas tak strasznie powoli mijał nie wiedziałam co ze sobą zrobić odkąd tu przyjechałam minęła już godzina. Kurwa, przecież przesłuchanie nie może tyle trwać! Ile razy byłam przesłuchiwana w różnych taki sprawach i nigdy to tyle nie trwało. Kurwa mać Bieber wyłaź stamtąd. Nie ja dłużej nie wytrzymam! Wstałam z krzesła i podeszłam do babki z którą gadałam godzinę temu.
-Przepraszam ile to jeszcze będzie trwać. On jest już tam ponad godzinę!
-Proszę się uspokoić, zaraz sprawdzę. -kobieta podniosła słuchawkę i zadzwoniła.
-Pana Biebera skończono przesłuchiwać pół godziny temu ale został zatrzymany na 48 godzin.
-Słucham?
-To co przed chwilą usłyszałaś.
Mój mózg wysilił swoje myślenie do granic możliwości aż w końcu wpadł na genialny pomysł.
-Chciała bym wpłacić na niego kaucję.
Kobieta popatrzyła się na mnie jak na debilkę.
-Moja droga kaucja nie kosztuje 10 czy 15 dolarów ale więcej.
-Naprawdę? Cóż pani nie powie. A ja tak wsiowa dziewczyna myślała, że jak dam pani dwie kury, kozła i jedną tłustą świnie mój kolega wyjdzie stąd. -powiedziałam ironicznym tonem. -Więc powtórzę jeszcze raz chcę wpłacić kaucję na mojego kolegę.
-Przepraszam, zaraz przyszykuję wszystkie papiery potrzebne do tego.
-Dziękuję. -powiedziałam sztucznie się uśmiechając
Po chwili kobieta wróciła z kilkoma papierkami.
Zaczęła je wypełniać po czym dała mi je do podpisania.
-Przyjmuje pani czeki?
-Tak.
Wypełniłam czek na daną kwotę i dałam jej do ręki.
-Zaraz przyprowadzę Pana Justina.
-Po 15 minutach wróciła z Justinem. Ucieszyłam się na jego widok chociaż nie wyglądał za ciekawie, miał rozwaloną wargę, z nosa było widać zaschniętą krew, a oko miał podbite.
-Widzę, że mam własnego Anioła Stróża, który wyciąga mnie z kłopotów.-powitał mnie z dużym uśmiechem na twarzy
-Raczej Cie w nie pakuje.
-Nie przesadzaj sam zacząłem. -powiedział podchodząc do mnie.
-Ale nie wyglądasz za najlepiej.
-No to nie chciała byś zobaczyć Robina, ledwo co na nogach się trzyma.
-Jakoś mi go nie żal. Chodźmy do samochodu. A tak ogółem to zgubiłeś kluczyki od samochodu.
-A ty je znalazłaś?
-No raczej.-powiedziałam dumna machając mu nimi przed twarzą.
-To jak powiedziałem mój anioł stróż.-objął mnie ramieniowym po czym ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Daj ja poprowadzę.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Nie będziesz prowadził w takim stanie.
-W jakim? -zapytał oburzony.
-Jesteś cały po obijany, powinniśmy jechać do szpitala aby ciebie obejrzeli czy nic ci się nie stało.
-Powiedziałem Ci już, że nic mi nie jest.
-Ale mimo wszystko dla bezpieczeństwa.
-Czy ty masz syndrom nadopiekuńczej matki czy jaki chuj?
-Bardzo śmieszne, po prostu martwię się bo z mojego powodu wdałeś się w bójkę.
-Nie jedna dziewczyna by o tym marzyła.
-Ale nie ja. Wsiadaj już lepiej do samochodu... na miejsce pasażera.
-Powinnaś czuć się zaszczycona nikt oprócz mnie nie prowadzi tego samochodu.
-No zobacz a ja już trzeci raz.
-Jak to trzeci?
-Po tym jak na mnie zwymiotowałeś, musiałam tutaj jakoś dojechać i teraz trzeci.
-Ach no tak.
-Dobra wsiadaj i jedziemy do mnie. -powiedziałam siadając za kierownicą.
-Jak to do ciebie?-zapytał zamykając za sobą drzwi.
-No normalnie, chyba nie myślisz, że puszczę Cię w takim stanie do domu.
-Podoba mi się to jak się o mnie troszczysz.
-Och zamknij się.
Między nami zapadłą cisza. Obydwoje byliśmy zamyśleni we własnych myślach. Rozmyślałam nad tym ca będzie jak Robin wyjedzie za te 2 dni. Cy będzie próbował się na mnie w jakiś sposób zemścić? Nie miałam zielonego pojęcia co mam zrobić. Robin jest nie obliczalny nie wiem czego mogę się po nim spodziewać.
-Ej, ej, ej! -krzyknął Justin machając mi ręką przed twarzą.
-Co?
-Czerwone się skończyło a zapaliło zielone.-pokazał na światła przede mną.
-Ach, no tak. Przepraszam.
-I to ja mam nie prowadzić bo jestem w złym stanie? Może i jestem trochę dostałem ale za to z tobą jest gorzej. Chodzi mi o to, że jesteś strasznie rozkojarzona.
-Jest ok.
-Jakoś twoja wypowiedź mnie nie przekonała.
-Dobra, już jesteśmy na miejscu. -powiedziałam wskazując na budynek.
Wysiadaliśmy z samochodu i poszliśmy do mnie do domu.
*
-Siadaj na kanapie, ja poszukam czegoś aby Cię ogarnąć.
Weszłam do łazienki i zaczęłam się rozglądać gdzie ja dałam tą apteczkę. Po chwili zaświtało mi, że jest ona w szafce pod umywalką.
Wyciągnęłam ją i udałam się do Justina. Usiadłam koło niego i wyciągnęłam z apteczki gazę i wodę utlenioną. Nalałam trochę wody na wacik i zaczęłam delikatnie wycierać mu nos.
-Chyba Ci nie wygodnie, co?
-Czemu?
-No bo musisz się tak wyginać.
-Wystarczy, że się obrócisz to będzie lepiej.
-Mam lepszy pomysł.-powiedział chwytając mnie za uda i posadził mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem.
-Pf. Tamta pozycja była wygodniejsza.
-Naprawdę?
-Yhym. Bądź cicho bo chcę Ci wargę wyczyścić.-przyłożyłam czystą gazę z wodą utlenioną do ust na co on syknął.
-Przepraszam. -cicho wymamrotałam.
-Nic się nie stało.
Kontynuowałam to co wcześniej, Justin jeszcze parę razy syknął.
-Może na oka dam Ci lodu?
-I tak już nic nie pomoże.
-No to było by na tyle. -powiedziałam próbując wstać z niego kiedy ten złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-A może jest coś co by sprawiło aby oko mnie nie bolało?
-A co takiego? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-To.-powiedział muskając moje usta, po czym zaczął mnie całować.
Długo będziesz się jeszcze kłócić sama z sobą, że nie chcesz go pocałować? Że nie chcesz czegoś więcej? Po prostu przestań kurwa myśleć i go całuje. Rozumiesz mnie tępa dzido?
Okej muszę przyznać, że tym razem muszę zgodzić się z moim mózgiem. On był tak seksowny a za razem czuły i niesamowity.... dobra koniec tych fantazji. Skup się na czymś.
Odwzajemniłam jego pocałunki, po czym Justin dalej mnie całując przekręcił się tak, ze leżał nade mną. Jego pocałunki zaczęły schodzić na moją szyję po czym na piersi. Cicho jęknęłam czując jak fala gorąca przechodzi przez moje ciało.
Justin przerywając na chwilę pocałunki ściągnął ze mnie bluzkę.
-Jesteś tak cholernie seksowna. -wymamrotał mi w usta po czym dalej całował.
Teraz ja postanowiłam być nad nim więc przewróciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Zdjęłam z niego bluzkę i oblizałam usta widząc jego umięśnioną klatkę piersiową. Przejechałam językiem wzdłuż jego klatki na co on jęknął. Zaczęłam składać pocałunki na jego szyi a potem przeszłam na szczękę za szczęki na jego seksowne usta. Justina ręce spoczęły na moich biodrach a po chwili na guziku od spodni, odpiął go po czym zabrał się za rozporek, rozpiął go.
Zaczął zdejmować ze mnie spodnie i obydwoje wstaliśmy. Po chwili już ich na sobie nie miałam.
-Chodź do sypialni.-wyszeptałam mu do ucha.
Justin złapał mnie za uda po czym ja „wdrapałam” się na niego i objęłam go w nogami w pasie. On zaniósł mnie do sypiali i delikatnie położył na łóżku i położył się na mnie. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę aż nie przerwało nam głośne odkaszlnięcie. Obydwoje z ekstremalną szybkością od siebie się odsunęliśmy. W drzwiach stał mój wujek Fred.
-Cześć wujku. -przywitałam się zażenowana.
-Twój ojciec poprosił mnie aby sprawdził co robisz w czasie kiedy powinnaś być w pracy a tak naprawdę zajmujesz się ekhem no.
-To jest naprawdę bardzo długa historia...
-No na pewno ale mimo wszystko powinnaś być teraz w pracy a nie zabawiać się z jakimś chłopakiem.
-Wujku, to nie tak jak myślisz.-próbowałam jakoś wybrnąć z tej całej sytuacji ale żadne konkretnie kłamstwo nie przychodziło mi do głowy.
-Czyli prawie nie uprawiałaś seksu z tym ot chłopakiem.-powiedział wskazując na Justina
-Spokojnie wujku. W końcu ma już 19 lat wiem co robię.
-Jakoś mi się nie wydaje! Powinnaś być teraz w pracy a nie pieprzyć się z jakimś chłopakiem!
-Ej! Możesz się ode mnie odpieprzyć to jest moje życie to moja sprawa z kim uprawiam seks a z kim nie. Czy chodzę do pracy czy nie a Ciebie to gówno powinno obchodzić!
-Nie jesteśmy an TY abyś tak się do mnie gówniaro zwracała.
-Weź po prostu stąd spierdalaj ma już dosyć twojego pierzenia na ten temat. A jak już będziesz składał mojemu kochanemu tatuśkowi raportu co u mnie możesz powiedzieć, że pożegnałam Cię bardzo ciepłymi słowami WYPIERDALAJ!
-Bardzo dobrze możesz się już pożegnać z....
-Głuchy jesteś powiedziałam wypierdalaj!
Wujek już nic nie powiedział tylko wyszedł.
-Nie uważasz, że przesadziłaś? -zapytał Justin obejmując mnie w pasie.
-Nie, nigdy go nie lubiłam. Jest taki sam jak mój ojciec chodzi mu tylko o kasę i o nic więcej. Jebany szmaciarz.
-I tak uważam, że mogłaś to inaczej rozegrać.
-Gdyby on tu nie wszedł mogła bym coś innego rozegrać. -powiedziałam uwodzicielskim głosem
-A co?- powiedział Justin udający zaciekawionego i przyciągając mnie do siebie.
-Teraz to już nic, bo nam przerwał.-powiedziałam odpychając go ręką i idąc do drugiego pokoju się ubrać.
-Ej! To nie fair.
-Takie jest życie.-powiedziałam ubierając się.
-Tsa, zajebiście. Teraz to sam mam ochotę mu nawtykać.
Wzięłam paczkę papierosów z szuflady i wyciągnęłam jednego i zapaliłam go.
-Chcesz jednego?
-Możesz dać. -powiedział sięgając po papierosa.
-A myślałam, ze nie lubisz.
-Czemu? -zapytał zdziwiony odpalając go.
-No bo jak rano Ci dmuchnęłam w twarz to....
-Nie lubię jak ktoś mi dmucha w twarz ale to nie znaczy, że nie lubię palić.-zaciągnął się.
-Kurwa ale ty seksownie wyglądasz jak palisz.
_________________________________________
No i jest 9 rozdział jak wam się podoba? 
Jakoś ostatnio nie mogę napisać takiego rozdziału  którego była bym na 100% zadowolona ale to mniejsza z tym sami ocence : ) (jeżeli nie chce Ci się pisać czy podobał Ci się rozdział napisz "czytam" abym wiedziała ile osób to czyta z góry dziękuję )
Czytasz-Komentuj 

12 komentarzy:

  1. Fajny i czytam
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział! Głupi wujek, nie lubię go już xd ~@justsejswaggie

    OdpowiedzUsuń
  3. tak długo czekałam na ten rozdział : )
    Kurde, czemu wujek im przerwał? : D

    OdpowiedzUsuń
  4. JEJKU, MUSIAŁAŚ PRZERWAĆ TEN PIĘKNY MOMENT? :< ŚWIETNY ROZDZIAŁ I W OGÓLE KOCHAM CIĘ <3 CHCĘ JUŻ NASTĘPNY! :3 /@angelika1500

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty! bardzo podoba mi się ten rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, to jedyne opowiadanie jakie czytam <3 @empireofzaayn

    OdpowiedzUsuń
  7. mmmm zajebisty! :)) nie lubię ojca i wujka.. -,- czekam :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne to opowiadanie. i przerwać w takim momencie no eej ;d czekam na kolejny ;) / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaa.. i jeszcze jedno ;) popracuj nad literówkami okay? ciężko się czyta jak są.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie lubię tego wujka >.< xd
    czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Najgorszy wujek -.-
    Ogolnie spooko i czekam na nastepny.< 33

    OdpowiedzUsuń